Czaputowicz na wtorkowej konferencji prasowej podsumował informacje dotyczące głosowania za granicą w drugiej turze wyborów prezydenckich. Jak podkreślił, do wyborów zgłosiła się duża liczba Polaków, Dodał, że w związku z pandemią koronawirusa przeprowadzenie całego przedsięwzięcia było dużym wyzwaniem, które jego zdaniem zakończyło się sukcesem.
Szef MSZ zwracał uwagę na wzrost liczby wyborców, którzy zarejestrowali się do głosowania za granicą. Jak zaznaczył, w pierwszej turze wyborów było to 374 tys. wyborców, zaś w drugiej - 519 tys. W wyborach w 2015 r. do wyborów zapisało się 257 tys. wyborców, a w wyborach parlamentarnych 2019 r. było to 330 tys. wyborców. "Widzimy skokowy wzrost liczby Polaków biorących udział w wyborach, jest to bardzo dobra wiadomość, bardzo z tego się cieszymy. Świadczy to o tym, że Polacy, którzy mieszkają za granicą czują więź z Polską, mają świadomość przynależności do społeczeństwa polskiego i korzystają ze swoich praw" - ocenił minister.
"Rozesłaliśmy 480 tys. pakietów wyborczych, z czego 399 tys. 360 kopert uzyskaliśmy z powrotem, co stanowi 83 procent. To bardzo dobry wynik, zaskoczył nas tak dobry odzew Polaków, ale i także sprawność systemu, bo przypomnę, że cztery lata wcześniej, podczas wyborów w 2015 r. ten zwrot wynosił 66 procent" - powiedział szef MSZ.
Podkreślił, że chciałby skonfrontować się z krytyką, z którą spotkało się MSZ. "Widzimy naszym zdaniem niesprawiedliwe, nieuzasadnione twierdzenia w mediach społecznościowych, niektórych mediach ogólnopolskich, że zmarnowało się albo zaginęło tyle głosów. Można powiedzieć, że osiemdziesiąt kilka procent to nie wszystkie głosy, które wróciły, ale nigdy nie miało tak być" - zaznaczył minister.
Jak dodał, są tu różne grupy osób. Pierwsza, jego zdaniem najważniejsza, która nie była zainteresowana dalszym udziałem w wyborach, już w drugiej turze, bo np. ich kandydat już nie był w niej uwzględniony; druga grupa, do której pakiet nie dotarł, bo były na urlopie i nie były zainteresowane w odbiorze pakietów.
"Jest i trzecia grupa, i o tym możemy rozmawiać, i w wielu przypadkach, jak czytamy w mediach społecznościowych, te głosy mogły nie dotrzeć na czas. Ale to nie wina MSZ, który wysłał wszystkie głosy w terminie ustawowym lub nawet wcześniej. Ale zdarza się w każdym państwie, także i w Polsce, że poczta i niektórzy listonosze mogą nie zdążyć, mimo że mają takie zobowiązanie. Więc ubolewamy z tego powodu, że niektóre głosy nie zostały uwzględnione. Bo jesteśmy przekonani - sama statystyka na to wskazuje - że może tak być" - podkreślił szef MSZ.
Czaputowicz nie potrafił określić, do ilu osób pakiet wyborczy nie dotarł na czas. Jak mówił, MSZ "boli" sugerowanie, że opóźnienia poczty to wina resortu spraw zagranicznych.
Z kolei sugerowanie, że było to celowe działanie motywowane polityczne - ocenił Czeputowicz - jest nie do przyjęcia i obraża urzędników. "Nie jest prawdą, co się tutaj sugeruje, że MSZ działał celowo i wspierał jednego kandydata, a nie drugiego. Bo nawet ta frekwencja wygląda inaczej: zwrot kopert był większy w Europie, gdzie wygrał Rafał Trzaskowski - o ile pamiętam 87,2 procent - niż w Stanach Zjednoczonych. (...) Więc to jest zupełnie sprzeczne z tą logiką, by MSZ miał wpływać na wynik" - dodał Czaputowicz.
Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk zwrócił uwagę, że w niektórych państwach dopuszczalne było głosowanie osobiste. Tam - jak poinformował - frekwencja wyniosła 76 proc. "Czyli mniej rodaków udało się do punktów wyborczych tam, gdzie mieli taką możliwość, niż tych rodaków, którzy zwrócili pakiety w drodze głosowania korespondencyjnego, gdzie to było prawie 83 proc." - dodał. Zdaniem Wawrzyka ta statystyka pokazuje, że "głosowanie korespondencyjne było perfekcyjnie zorganizowane".
W wyborach prezydenckich zwyciężył Andrzej Duda, który uzyskał 51,03 proc. głosów; na jego kontrkandydata Rafała Trzaskowskiego zagłosowało 48,97 proc. wyborców.
Jak poinformowała Państwowa Komisja Wyborcza pakiety do głosowania korespondencyjnego - zarówno w kraju, jak i za granicą - wysłano 704 tys. 111 osobom, zaś koperty zwrotne otrzymano od 614 tys. 631 wyborców. (PAP)
autorka: Aleksandra Rebelińska