Posłowie KO: Lichocka swoim zachowaniem straciła mandat do reprezentowania komisji kultury

2020-07-24 16:51 aktualizacja: 2020-07-24, 20:17
Warszawa, 24.07.2020. Posłowie KO: Iwona Śledzińska-Katarasińska (L), Urszula Augustyn (P), Wojciech Król (2P) i Piotr Adamowicz (2L) podczas konferencji prasowej. Fot. PAP/Mateusz Marek
Warszawa, 24.07.2020. Posłowie KO: Iwona Śledzińska-Katarasińska (L), Urszula Augustyn (P), Wojciech Król (2P) i Piotr Adamowicz (2L) podczas konferencji prasowej. Fot. PAP/Mateusz Marek
Joanna Lichocka (PiS) swoim zachowaniem straciła mandat do reprezentowania sejmowej komisji kultury - ocenili w piątek posłowie KO. Według nich na wynik głosowania w sprawie odwołania posłanki z funkcji wiceszefowej komisji wpłynęła jej nieobecność na posiedzeniu.

W piątek sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu rozpatrywała odwołała Joannę Lichocką z funkcji zastępcy przewodniczącego Komisji Kultury i Środków Przekazu. Za odwołaniem posłanki opowiedziało się 14 posłów, przeciw było 13, jeden wstrzymał się od głosu.

W lutym, po głosowaniu, w którym Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzuceniu noweli ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy abonamentowej, która zakłada rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla TVP i Polskiego Radia, media obiegło zdjęcie Lichockiej z wyprostowanym środkowym palcem.

Posłanka KO Urszula Augustyn na konferencji prasowej w Sejmie powiedziała, że odwołanie Lichockiej spowodowane było "skandalicznym zachowaniem na sali plenarnej Sejmu". Poseł Piotr Adamowicz dodał, że Lichocka "straciła mandat do tego, by reprezentować komisję kultury".

"Swoim zachowaniem w parlamencie obraziła nie tylko opozycję, nie tylko parlamentarzystów, ale też osoby, które z nadzieją spoglądały na debatę, kiedy dyskutowaliśmy czy 2 mld zł przekażemy na onkologię, czy 2 mld zł zostanie przeznaczone na propagandę w telewizji publicznej" - podkreślił. Przypomniał, że wniosek o odwołanie Lichockiej, poparty przez wszystkich opozycyjnych członków komisji kultury, złożył klub PSL.

Posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska powiedziała, iż sądziła, że Lichocka zrozumie niestosowność swojego zachowania i sama zrezygnuje z funkcji wiceprzewodniczącej komisji. "Doszło do głosowania. Pani poseł nie było na posiedzeniu, nie zabrała głosu także zdalnie, więc nie mogliśmy wysłuchać jej argumentów" - zaznaczyła.

Śledzińska-Katarasiński zapewniła też, że Komisja zaproponowała skontaktowanie się z Lichocką i "możliwość bardziej honorowego wyjścia z sytuacji", ale - jak dodała - "to wszystko nie spotkało się z odzewem zainteresowanej", co miało zaważyć na wyniku głosowania.

"W komisji kultury jestem, w różnej roli, przez wszystkie swoje kadencje. Prawdę powiedziawszy, nie pamiętam sytuacji, w której musiałaby dochodzić do głosowania nad odwołaniem kogokolwiek z prezydium komisji, a jeśli zachodziły nadzwyczajne okoliczności, ta osoba rezygnowała sama. Raz, w pierwszej kadencji odwołaliśmy samego przewodniczącego komisji, był to pan Adam Słomka" - mówiła posłanka. Wyraziła nadzieję, że z Joanną Lichocką, jako członkinią komisji kultury będzie się "znacznie lepiej pracowało".

Według Wojciecha Króla, błędem Lichockiej było też nieprzyznanie się do wykonania "słynnego i haniebnego gestu". "To dzisiejsze głosowanie w komisji pokazało jedno: że jeśli opozycja się zmobilizuje, to potrafi odnieść sukces" - stwierdził Król.

Lichocka w lutym zapewniła, że nie wykonała wulgarnego gestu, a jedynie przesuwała "energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana", co - według niej - widać na upublicznionych w sieci materiałach filmowych. Zadeklarowała, że jest gotowa złożyć wyjaśnienia na forum sejmowej komisji etyki. Przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni czwartkowymi wydarzeniami. Stwierdziła też, że przy użyciu stopklatek wprowadza się opinię publiczną w błąd i zarzuciła PO uruchomienie "machiny propagandowej". (PAP)

autor: Monika Zdziera