Polscy strażacy w Bejrucie budują bazę operacji ratowniczej

2020-08-06 07:14 aktualizacja: 2020-08-06, 13:08
Warszawa, 05.08.2020. Koncentracja strażaków z różnych miejsc Polski w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 17. Fot. PAP/Mateusz Marek
Warszawa, 05.08.2020. Koncentracja strażaków z różnych miejsc Polski w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 17. Fot. PAP/Mateusz Marek
Polscy strażacy, którzy przylecieli w czwartek nad ranem do Bejrutu z pomocą dla Libanu, budują na miejscu bazę operacji ratowniczej. Wciągnęli już na maszt polską flagę, rozkładają sprzęt do łączności satelitarnej – podała KGPSP na Twitterze.

"Trwa budowa bazy operacji ratowniczej w Bejrucie. Polscy strażacy wciągnęli już polską flagę na maszt. Rozkładany jest sprzęt do łączności satelitarnej. Nasza grupa tak jak pozostałe grupy USAR podlega pod Ministerstwo Obrony Libanu" – napisano.

W czwartek rzecznik komendanta głównego PSP st. kpt. Krzysztof Batorski grupie wyznaczono miejsce do rozbicia obozu na terenie jednostki libańskiej marynarki wojennej. Ratownikami zajmuje się Ambasada RP w Bejrucie.

Jak dowiedziała się PAP, w tej chwili polska grupa przebywa w obozie, gdzie oczekuje aż libijskie dowództwo przekaże wyniki wymazów pobranych do badań na obecność koronawirusa. Następnie ratownikom zostanie wyznaczony obszar prowadzenia działań.

Samolot PLL LOT z pomocą dla Libanu, ze strażakami, zespołem medycznym z psami oraz m.in. sprzętem medycznym, lekami i środkami opatrunkowymi, wystartował do Bejrutu w środę po godz. 23 z warszawskiego Lotniska Chopina. Na lotnisku w Bejrucie wylądował w czwartek po godz. 2.

Jak informował wcześniej komendant główny PSP nadbryg. Andrzej Bartkowiak w grupie polskich strażaków jest: 39 ratowników grup poszukiwawczych z Warszawy, Poznania, Łodzi, Nowego Sącza, czterech ratowników chemicznych oraz cztery psy. Ratownicy są przygotowani na siedem dni ciągłej pracy na miejscu. Grupą dowodzi st bryg. Mariusz Feltynowski, kierujący wcześniej działaniami ratowniczymi w czasie misji po trzęsieniach ziemi na Haiti i w Nepalu.

Z kolei wiceszef MSZ Paweł Jabłoński przekazał, że razem ze strażakami poleciał 11-osobowy zespół medyczny z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. W jego skład wchodzą zarówno lekarze, jak i specjaliści ds. pomocy humanitarnej, którzy na miejscu będą oceniali potrzeby i kierowali rozdziałem tej pomocy, w taki sposób, by ona trafiała do osób najbardziej potrzebujących.

Dodał, że przez najbliższe dni Polska będzie kontynuowała pomoc dla Libanu. Prawdopodobnie wysłany tam zostanie następny samolot z transportem, który zabierze strażaków i medyków z powrotem do kraju.

Z ostatnich informacji wynika, że liczba ofiar śmiertelnych wtorkowej eksplozji wzrosła do 135. Około 5 tysięcy osób jest rannych. W związku z sytuacją libański rząd ogłosił stan wyjątkowy dla miasta Bejrut, który ma obowiązywać przez dwa tygodnie.

Do eksplozji doszło w składach bejruckiego portu, gdzie od kilku lat przechowywano saletrę amonową, zmagazynowaną tam bez niezbędnych zabezpieczeń. Wybuch był tak silny, że było go słychać na Cyprze oddalonym od Bejrutu o 240 km.

Jako przyczynę tragedii władze libańskie podały prace spawalnicze w składach, gdzie trzymano 2750 ton saletry amonowej (azotanu amonu) wcześniej skonfiskowanej przez władze.(PAP)

autorka: Agnieszka Pipała, Marcin Chomiuk