Na uwagę, że przegrani odchodzą w niesławie, a ona jest przez wielu polityków chwalona, mimo to w rekonstrukcyjnej układance zabrakło dla niej miejsca, odparła, że takie decyzje podjęli liderzy koalicji. "Resortów będzie mniej, koalicjantom przypadło po jednym, a na proces rekonstrukcji nałożyło się moje, odmienne od lidera Porozumienia, stanowisko w dwóch poważnych kryzysach koalicyjnych" - powiedziała.
Dopytana, czy nie żałuje, że nie spróbowała przejąć władzy w Porozumieniu, odpowiedziała, że nie. "Nie. Są dwa +charyzmaty+ polityczne: zdobywca i ogrodnik. Jeden bez drugiego nie istnieje. Zdobywca koncentruje się na pozyskiwaniu poparcia, ogrodnik – planuje i realizuje uprawy. Brytyjczycy mają na to adekwatne pojęcia – politics i policy. Ja odnajduję się w ogrodzie, mniej na polowaniu. Oczywiście wiem, jak władzę zdobywać, wywalczyłam, z dużym sukcesem, mandat poselski w Poznaniu. Tyle, że dla mnie to jest środek, a nie cel aktywności publicznej" - zapewniła.
Pytana o plany na przyszłość, stwierdziła, że będzie posłanką. "Dwóch +szeregowych posłów+ wchodzi teraz w ławy rządowe, więc zamierzam ich godnie zastąpić. Nie pozwolę o sobie zapomnieć. Na pewno będę wspierać rząd przy projektach gospodarczych, bo czas pandemii to nie jest czas przeszły dokonany, a długi zaciągnięte w kontekście walki ze skutkami kryzysu trzeba będzie spłacać – najlepiej poprzez dynamiczny i szybki wzrost, dla którego trzeba stworzyć odpowiednie warunki. To będzie wymagało zmian legislacyjnych" - mówiła.
"Mam też kilka spraw do załatwienia w Poznaniu, przed nami choćby dokończenie remontu dworca, rozwój fotowoltaiki na dachach spółdzielni mieszkaniowych, Muzeum Powstania Wielkopolskiego i Teatr Muzyczny. Lista spraw na całą kadencję. Mam też plan nawiązania trwałych relacji z organizacjami pozarządowymi, z którymi współpracowałam w ministerstwie. Ruchy miejskie, alarmy smogowe, Młodzieżowy Strajk Klimatyczny – prawica nie może zostawić tej agendy na boku" - dodała.
Emilewicz została także zapytana, czy po politycznych wstrząsach i rekonfiguracji obozu Zjednoczonej Prawicy czekają nas trzy lata spokoju, czy należy się spodziewać kolejnych wstrząsów. "Jako polityk odpowie tak: mam nadzieję, że po wielu dramatycznych zwrotach akcji koalicjanci podpisali porozumienie i będą ze sobą na dobre i na złe. Nikt by nam nie wybaczył, gdybyśmy nie wykorzystali tych lat i nie stworzyli podstaw do rozwoju na najbliższą dekadę. Jeśli na poważnie myślimy o zwycięstwie obozu prawicowego w wyborach w 2023 r., to tylko stabilność i konsekwentna realizacja rozpoczętych już projektów gospodarczych może nas do tego zwycięstwa doprowadzić. Gdybym miała odpowiadać jako analityk, odpowiedź byłaby nieco inna, ale zostawmy ją publicystom" - zauważyła. (PAP)