Zaznaczyła, że wsparcie finansowe na edukację osób niepełnosprawnych udzielane jest do 24. roku życia
"Jeżeli dziecko niepełnosprawne idzie do szkoły, to otrzymuje tzw. orzeczenie o kształceniu specjalnym i w zależności od tego, jaka jest niepełnosprawność – placówka otrzymuje od 1,6 do 9,5 razy tyle, ile dostaje za dziecko zdrowe" – wyjaśniła Krawczyk.
We wtorek przed południem minister rodziny Marlena Maląg przedstawiła w Sejmie informację na temat pomocy dzieciom z niepełnosprawnościami, m.in. w ramach programu "Za życiem", co wywołało dyskusję i zarzuty ze strony opozycji.
W rozmowie z PAP Ewa Krawczyk z Fundacji Pomóż Innym zwróciła uwagę, że program "Za życiem" wynika z delegacji ustawy z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.
"Tam było napisane, że rząd ma obowiązek przygotować program wsparcia. Rząd premier Szydło wykonał zadanie, które przez niemal 20 nie było podejmowane przez wszystkie kolejne rządy" – powiedziała Ewa Krawczyk, podkreślając, że to są bardzo dobre rozwiązania.
W ocenie Krawczyk zarzuty Wandy Nowickiej z Lewicy i Jacka Protasiewicz z KP PSL-Kukiz'15, którzy w czasie wtorkowego posiedzenia Sejmu wskazywali na jednorazowość świadczenia proponowanego przez program MRiPS, które wynosi 4 tys. zł, mówiąc, że jest ono niewystarczające na zaspokojenie potrzeb rodzin opiekujących się osobami z niepełnosprawnościami, są bezzasadne.
"Żeby dostać wsparcie jako osoba niepełnosprawna, najpierw trzeba otrzymać orzeczenie o niepełnosprawności. Do tego potrzeba czasu na zebranie dokumentów. Tymczasem rząd wprowadził natychmiastowe rozwiązanie, które wychodzi naprzeciw osobom niepełnosprawnym. Zakłada ono, że jeżeli lekarz pierwszego kontaktu stwierdzi, że osoba jest ciężko niepełnosprawna, to bez żadnych procedur dostaje ona natychmiast 4 tys. zł np. na lepszy wózek. W następnej kolejności załatwia się dokumenty, by uzyskać orzeczenie o niepełnosprawności i osoba taka może otrzymać wsparcie ze środków PFRON-u z powiatowego centrum pomocy rodzinie" – wyjaśniła Krawczyk.
Podkreśliła, że kłamstwem jest mówienie, że w Polsce nie ma przedszkoli i szkół dla niepełnosprawnych. Wyjaśniła, że jeżeli rodzi się niepełnosprawne dziecko, to wchodzi ono w obszar pomocy w ramach projektu Ministerstwa Edukacji Narodowej – Wczesne Wspomaganie Rodziny.
"Rodzin posiadająca dziecko niepełnosprawne – mając orzeczenie o niepełnosprawności – może pójść do poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie otrzymuje opinię o +wczesnym wspomaganiu+. Na tej postawie powinna dostać listę szkół, m.in. specjalnych lub poradni, w których są specjaliści poszczególnych niepełnosprawności m.in. dla osób słabosłyszących, dla niewidomych, dla upośledzonych czy dla autystów i dziecko, idąc do tego rodzaju placówki edukacyjnej, może liczyć na fachową pomoc" – powiedziała Ewa Krawczyk.
Podkreśliła, że na początku rodzina może także liczyć na wsparcie psychologiczne. Zwróciła jednocześnie uwagę, że "dziecko z niepełnosprawnością jest przyjmowane do przedszkola poza kolejnością".
Zwróciła uwagę że choć przedszkola finansowane są przez gminy, to jednak będące w nich dzieci niepełnosprawne są finansowane z subwencji MEN.
"Jeżeli dziecko idzie do szkoły, to otrzymuje tzw. orzeczenie o kształceniu specjalnym i w zależności od tego, jaka jest niepełnosprawność, otrzymuje od 1,6 do 9,5 razy tyle, ile dostaje dziecko zdrowe" – powiedziała Krawczyk.
"Organ prowadzący zawiadamia, ile ma dzieci i z jaką niepełnosprawnością, po czym otrzymuje fundusze w ramach subwencji, np. dziecko autystyczne dostaje 9,5 subwencji, czyli ok. 6 tys. miesięcznie na indywidualizację nauczania, czyli na indywidualny program zajęć rewalidacyjno-wychowawczych. Zespół wychowawczy zajmujący się takim dzieckiem na postawie opinii z poradni ustalaja wraz z rodzicami rodzaj zajęć – np. ile godzin pracy z logopedą, ile z psychologiem i jakich można się będzie spodziewać efektów" – wyjaśniła.
Powiedziała, że wsparcie finansowe na edukację osób niepełnosprawnych udzielane jest do 24. roku życia. "Na każdym etapie kształcenia mogą przedłużać edukację o rok" – zaznaczyła.
Przyznała, że nie wszystko zostało jeszcze zrobione w zakresie troski o osoby niepełnosprawne. "Proszę jednak pamiętać, że jest 40 lat zaległości. Przez ten czas nikt nie pochylił się systemowo nad tą grupą obywateli, w związku z tym jest dużo błędów w systemie prawnym i jest on bardzo skomplikowany, ponieważ część obowiązków spoczywa na gminach, część na wojewodach, a jeszcze część na władzach państwowych. Nie można jednak tego szybko uprościć, ponieważ mogłoby to zaszkodzić, burząc to, co dotychczas udało się już ustalić" – oceniła.
Zwróciła uwagę, że każdy niepełnosprawny i każda organizacja społeczna – fundacja, stowarzyszenie – może przyjść do Centrum Dialogu, gdzie są spotkania i powiedzieć, co powinno być w pierwszej kolejności zmienione. (PAP)
Autor: Magdalena Gronek