Deklaracje takie złożyli na briefingu po roboczym spotkaniu, podczas którego dyskutowano na temat ewentualnego referendum. Jego zwolennicy chcieliby, aby zostało ono przeprowadzone, jeśli prezydent Andrzej Duda podpisze przyjęte przez parlament ustawy Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe zmieniające strukturę szkół w Polsce. Prezydent czas na podjęcie decyzji do 9 stycznia.
"Chcemy zorganizować ogólnokrajowe referendum w sprawie reformy oświaty przygotowanej przez szefową MEN Annę Zalewską, żeby pokazać, że to nie jest sprawa tylko i wyłącznie nauczycieli" - powiedział prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Przypomniał, że 19 grudnia związek zaapelował do prezydenta o zawetowanie ustaw lub zarządzenie ogólnokrajowego referendum ws. zmian w edukacji.
Na briefingu po spotkaniu Broniarz poinformował, że pierwszym ugrupowaniem, które pozytywnie odpowiedziało na pomysł związku, była PO.
"Jesteśmy tutaj, jako partie opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej, bo sprawa jest ważna – chodzi o polską szkołę (...). Dlatego będziemy wspierać ZNP w całym proteście przeciwko złej zmianie" – powiedział przewodniczący PO Grzegorz Schetyna. "Każdy podpis, każdy głos, każde zaangażowanie będzie potrzebne" – zaznaczył. "To dla nas wszystkich - mimo politycznych i partyjnych różnic - będzie sprawdzian wspólnej obecności i politycznej skuteczności" - dodał.
"Partia Razem od początku wspierała zarówno ZNP, jak i nauczycieli, rodziców i gimnazjalistów przeciwko złej zmianie. Weźmiemy udział w akcji referendalnej, w zbiórce podpisów" - zadeklarowała Marcelina Zawisza z zarządu krajowego Razem.
Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej przypomniała, że również jej ugrupowanie od początku jednoznacznie deklarowało, że jest przeciwne reformie edukacji. "To reforma, która psuje system polskiej edukacji, niszczy jedną z najlepszych części polskiej edukacji, którą są gimnazja" – mówiła. Zadeklarowała udział we wszystkich działaniach, które mają na celu zablokowanie zmian.
O poparciu dla pomysłu ZNP zapewnili także przedstawiciele ruchu "Rodzice przeciwko reformie edukacji" i "Koalicji NIE dla chaosu w szkole", w skład której wchodzą: Obywatele dla Edukacji, Przestrzeń dla Edukacji, Stowarzyszenie Rodzice dla Edukacji, Społeczne Towarzystwo Oświatowe, Krajowe Forum Edukacji Niepublicznej, Komitet Obrony Edukacji, Społeczny Monitor Edukacji i eksperci z Evidence Institute.
"Najlepszą formą wypowiedzenia się każdego w tej sprawie będzie ogólnopolskie referendum. Każdy będzie mógł zabrać głos" - zaznaczył przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Jan Guz.
"Jesteśmy tutaj ponieważ wbrew temu co deklaruje Ministerstwo Edukacji Narodowej głos rodziców nie był w debacie wysłuchany (...). Nie chcemy dla naszych dzieci takiej reformy, w tak skandaliczny sposób wprowadzanej. Nam nie można zarzucić, że mamy w tym inny interes niż dobro naszych dzieci, bronimy go" - powiedziała Dorota Łoboda z ruchu "Rodzice przeciwko reformie edukacji". Wcześniej podczas spotkania mówiła, że planowane są strajki rodzicielskie czyli nieposyłanie przez nich dzieci do szkoły - w Zielonej Górze i w Warszawie.
"Chcemy zablokować deformę oświaty (...). To jest zła reforma" - powiedziała Paulina Piechna-Więckiewicz z Inicjatywy Polska. Podkreśliła, że wypowiada się, jako matka i przedstawicielka samorządu (jest warszawską radną - PAP). "Mamy doświadczenie w zbieraniu podpisów. Myślę, że nasze doświadczenie z komitetu +Ratujmy kobiety+ bardzo się tutaj przyda" – dodała.
W imieniu samorządowców sprzeciwiających się reformie poparcie dla inicjatywy referendum wyraziła prezydent Łodzi Hanna Zdanowska. Podkreśliła, że reforma oznacza destabilizację systemu edukacji, a jej koszty poniosą przede wszystkim samorządy, które staną się "chłopcami do bicia". "Ja w tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć żadnemu rodzicowi w Łodzi, jak będzie przebiegała edukacja jego dziecka w przyszłości" - mówiła.
Włodarze samorządowi będą musieli - zdaniem prezydent Łodzi - m.in. znaleźć środki na finansowanie reformy, której koszty są nieznane. Konsekwencją tego może być z kolei - jak dodała - wprowadzanie w miastach zarządów komisarycznych "z uwagi na niestabilność finansów publicznych".
Schetyna pytany był podczas briefingu m.in. o to, czy nie obawia się, że obywatelski wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie reformy edukacji zostanie odrzucony, podobnie jak PO odrzuciła w minionej kadencji wniosek o referendum edukacyjne, w którym jedno z pytań dotyczyło wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków. "Zobaczymy, wspieramy ZNP dlatego, że sposób procedowania nad tą ustawą (Prawo oświatowe) stawiał wiele znaków zapytania, konsultacje to żart i kompromitacja, i tak naprawdę widać w tym taką chęć ideologicznej zmiany, łącznie z podstawami programowymi" - wyjaśnił. Dopytywany, czy to oznacza, że przy sześciolatkach sytuacja była inna, dodał: "Tak, (było) absolutnie inaczej, i dlatego wspieramy ZNP, uważam, że z dobrym skutkiem".
Jak dowiedzieli się dziennikarze PAP, jeśli prezydent podpisze ustawy reformujące edukację, zawiązany zostanie komitet inicjatywy referendum obywatelskiego. Do komitetu ZNP ma zaprosić przedstawicieli wszystkich środowisk, które brały udział w środowym spotkaniu.
Aby złożyć obywatelski wniosek o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum jego inicjatorzy muszą zebrać co najmniej 500 tys. podpisów osób popierających tę idee. Uchwałę w sprawie referendum ogólnokrajowego Sejm podejmuje większością głosów w obecności, co najmniej, połowy ustawowej liczby posłów.
Zgodnie z zapowiedzianą reformą edukacji w miejsce obecnie istniejących szkół mają być: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum, dwustopniowe szkoły branżowe i szkoły policealne; gimnazja mają zostać zlikwidowane. Zmiany mają być wprowadzane stopniowo począwszy od roku szkolnego 2017/2018.
Reforma wywołuje liczne protesty: samorządowców, rodziców, a nauczyciele związani z ZNP przygotowują strajk generalny w oświacie. (PAP)
dsr/ msom/ bos/