"Nie tyle obawiam się o samą skuteczność szczepionki, bo skuteczność na poziomie powyżej 90 proc. – jak wskazują choćby koncerny Pfizer i Moderna - jest naprawdę bardzo wysoka. Obawiam się, że nastawienie do szczepień w Polsce będzie mocno zróżnicowane. Mamy spory odsetek osób, które nie będą chciały się szczepić z różnych przyczyn, m.in. z powodu braku zaufania do przemysłu farmaceutycznego, fałszywych przekonań dotyczących idei szczepień jako takich i ulegania szkodliwym teoriom spiskowym, które szerzą się na niespotykaną wcześniej skalę" – podkreślił w rozmowie z PAP ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. Piotr Rzymski.
"Niektóre badania wskazują, że 44 proc. Polaków nie chce się szczepić przeciwko COVID-19. To nie napawa optymizmem, ponieważ na tę chwilę ciężko jest wskazać inne sensowne rozwiązanie. Niektórzy mówią: najlepiej jakbyśmy wszyscy to przechorowali i mieli z tym spokój – ale to jest uprawianie darwinizmu społecznego. Ci silniejsi przetrwają, a ci słabsi nie. Mamy 2020 rok i nie powinniśmy się kierować podejściem, które jest zwyczajnie nieetyczne" - podkreślił.
Rzymski dodał, że wciąż dużą grupę w Polsce stanowią osoby, które sprzyjają "teoriom spiskowym", z którymi można się spotkać niemal na każdym kroku w przestrzeni internetowej.
"Te teorie są zbudowane na niemerytorycznych, często zupełnie sprzecznych ze sobą fundamentach, ale skutecznie podburzają zaufanie do pewnych działań, które mają doprowadzić do rozwiązania problemu. To z ich powodu wiele osób ignorowało zalecenia sanitarne przyczyniając się tym samym do szerzenia się zakażenia i zaostrzania stanu pandemii. Teraz tak naprawdę mamy dwie możliwości rozwiązania problemu Covid-19; ale i jedna i druga sprowadza się do wytworzenia stadnej odporności" – zaznaczył.
Ekspert wskazał, że odporność zbiorową można uzyskać w sposób naturalny, bądź sztuczny - właśnie poprzez szczepienia.
"Mówiąc o uzyskiwaniu odporności w sposób naturalny, trzeba wziąć pod uwagę przede wszystkim fakt, że nie mamy żadnych dowodów, że w przeszłości kiedykolwiek udało nam się uzyskać, zbudować naturalną odporność przeciwko jakiemukolwiek czynnikowi patogennemu. Drugą rzeczą, która niestety ma duży wpływ na niechęć poddawania się szczepieniom przeciwko COVID-19 jest przekonanie, że grupą ryzyka w COVID-19 są tylko osoby starsze" – mówił.
Jak tłumaczył, grup ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19 jest więcej i nie obejmują one wyłącznie seniorów, czy osób z chorobami współistniejącymi.
"Choroby, które zwiększają ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19 to m.in. cukrzyca typu II, czy choroby sercowo-naczyniowe, nowotworowe, czy przewlekła choroba nerek, które trapią też osoby młodsze. Do istotnych czynników ryzyka należy też otyłość, która coraz częściej dotyka młodych. Mamy wreszcie przypadki zachorowań osób młodych, bez zidentyfikowanych czynników ryzyka, a jednak z ciężką manifestacją COVID-19. W przebiegu zakażenia notowano u takich osób nawet udary mózgu i zgony z tego powodu, o czym informowali na łamach prestiżowego +New England Journal of Medicine+ naukowcy z USA" – mówił.
Dodał, że "gdybyśmy poszli na walkę z pandemią poprzez budowanie naturalnej, stadnej odporności, to spowodowalibyśmy kryzys - i to zarówno zdrowotny, jak i gospodarczy, o trudnych do przewidzenia konsekwencjach. Takie rozwiązanie byłoby katastrofalnym błędem. W tym względzie panuje naukowy konsensus, który wypracowano na podstawie dowodów naukowych na temat COVID-19".
Ekspert wskazał również, że wciąż niewiele wiadomo o tym, jak długotrwałe są mechanizmy pamięci immunologicznej w przypadku COVID-19, ponieważ czas obserwacji tego zagadnienia jest zbyt krótki.
"Pojawiają się raporty o reinfekcjach u osób, które już zostały uznane za ozdrowieńców. Po kilku miesiącach takie osoby ponownie były chore i wiemy, że zakaziły się innym wariantem SARS-CoV-2. I o ile to na razie nie jest jakaś bardzo liczna grupa osób, to najpierw należy wyjaśnić, z czego te reinfekcje tak naprawdę wynikają i jak długoterminowa jest ochrona przed COVID-19, a nie proponować budowanie naturalnej, stadnej odporności" – wskazywał.
"Natomiast budowanie odporności zbiorowej w sposób sztuczny, czyli poprzez szczepienia, jest rozwiązaniem, w którym to my, ludzie, kontrolujemy sytuację, a nie dajemy się ponieść naturze wirusa" – dodał.
Ekspert podkreślił jednocześnie, że aby osiągnąć sztuczną odporność zbiorową, potrzeba osiągnięcia wysokiego stopnia wyszczepienia populacji. Jakiego - dokładnie nie wiadomo; niektórzy specjaliści wskazują jednak, że powinien on wynosić ok. 70 proc.
"Wtedy w populacji powinny się już przecinać w sposób efektywny łańcuchy zakażeń, tak, aby obejmować ochroną przed zakażeniem także te osoby, które - z przyczyn zdrowotnych - nie mogły zostały zaszczepione. Natomiast aby w ogóle osiągnąć tak wysoki stopień wyszczepienia to przede wszystkim potrzeba dostępu do bardzo dużej liczby dawek szczepionki, wsparcia ze strony decydentów i zaufania społecznego" – mówił.
Dodał, że nawet jeśli szczepionki zostaną dopuszczone do użytku na podstawie danych dotyczących ich tolerancji, bezpieczeństwa i skuteczności, które są obecnie zbierane, to jeszcze nie będzie to oznaczało, że problem pandemii natychmiast się zakończy.
"Pojawią się problemy z ich odpowiednio wysoką produkcją, dystrybucją, sprawiedliwym dostępem, spory polityczne o to, czy szczepienia powinny być dobrowolne, a do głosu dochodzić będą, niestety, zwolennicy teorii spiskowych" - zaznaczył. (PAP)
Autor: Anna Jowsa