Dodała, że wynika to z tego, że wizyty niestacjonarne są bardziej czasochłonne i angażują więcej specjalistów.
Ekspertka wskazała, że proponowana przez NFZ liczba porad, czyli 412 miesięcznie, założona w projekcie zmiany zarządzenia prezesa NFZ w sprawie określenia warunków zawierania i realizacji umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej w rodzaju opieka psychiatryczna i leczenia uzależnień, jest nierealna do wykonania. Zaznaczyła, że porad udzielanych przez środowiskowe ośrodki psychologiczno-psychoterapeutyczne tzw. I poziomu nie można traktować wyłącznie jako stacjonarnych.
"Od początku mówiliśmy, że 412 porad środowiskowych w miesiącu to za dużo. Może byłoby to do wykonania, gdybyśmy traktowali I poziom referencyjny jako poradnię stacjonarną, czyli bez wizyt w środowisku pacjenta. A przecież tutaj, na tym poziomie przede wszystkim kładziemy nacisk, by wyjść do pacjenta" – wyjaśniła w rozmowie z PAP prof. Janas-Kozik.
Jej zdaniem powiązanie miesięcznego ryczałtu NFZ z liczbą wykonanych świadczeń powinno opierać się na realnych założeniach odzwierciedlających np. czas trwania porady. Zauważyła, że sesja w środowisku zajmuje średnio godzinę i 40 minut, a jeżeli wykonywana jest poza dużymi miastami, trwa niejednokrotnie dłużej.
Dodatkowo też, jak zauważyła, terapeuta środowiskowy dzieci i młodzieży dziennie może wykonać trzy takie sesje. Nie może takich wizyt odbywać sam ze względów bezpieczeństwa i przesłanek merytorycznych – praca z rodziną. Potrzebuje wsparcia drugiego eksperta.
Jednocześnie wyliczyła, że terapia grupowa i rodzinna trwa minimum 90 minut i jest prowadzona przez dwóch specjalistów.
"Biorąc to wszystko pod uwagę, specjalista jest w stanie wykonać maksymalnie 350 świadczeń, w tym 53 usług w środowisku. To przekłada się na 88 godzin miesięcznie na jednego specjalistę. To założenie powinno być właśnie punktem wyjścia do określania +suwaka+" – przyznała.
Podkreśliła, że założenie 412 porad wypacza całość reformy, bo "tutaj nie chodzi wyłącznie o porady gabinetowe".
Ekspertka przedstawiła propozycję, aby miesięczny ryczałt, jaki placówki otrzymują z Narodowego Funduszu Zdrowia, obejmował 350 świadczeń. Powinien on zawierać porady: psychologiczno-diagnostyczną, psychologiczną, domową lub środowiskową w miejscowości lub zamiejscową oraz sesje psychoterapii indywidualnej, psychoterapii rodzinnej, psychoterapii grupowej, wsparcia psychospołecznego. Taka placówka musiałaby zapewnić do 53 wizyt domowych lub środowiskowych.
Gdyby było ich co najmniej 54, to ryczałt powinien być obniżony do 320 świadczeń. A gdyby placówka wykonała 75 lub więcej porad środowiskowych, to powinien być zmniejszony do 300 świadczeń miesięcznie.
Jednocześnie profesor Janas-Kozik wskazała dalej, że nowelizacja zarządzenia nie przewiduje zmiany sposobu finansowania II poziomu referencyjnego, czyli centrów zdrowia psychicznego, gdzie jest psychiatra dzieci i młodzieży i w razie konieczności tutaj pacjent rozpoczynać może leczenie farmakologiczne. Tutaj powinno się postawić na zachęcenie do współpracy między środowiskowymi poradniami, a tymi z II poziomu.
"Dotychczasowe doświadczenia świadczeniodawców wskazują, że podmiot leczniczy I poziomu ma małe szanse na skoordynowanie leczenia z poradnią zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży (II poziom) ze względu na finansowanie świadczeń w poradni. Pierwszy poziom musi współpracować z drugim, by te świadczenia były ujednolicone. To musi być spięte jakąś zachętą. Nawet nie chodzi o kwestię chęci współpracy między specjalistami placówek, ale na przykład o podejście samego dyrektora placówki, który może dojść do wniosku, że jeśli ma płacone za usługę, to nie musi zacieśniać współpracy z poradniami środowiskowymi. Nie o to tutaj chodzi. Idea reformy jest taka, by odwrócić obecną piramidę, czyli na początku każdy pacjent powinien trafić do poradni środowiskowej, a nie do całodziennej placówki czy też na oddział psychiatryczny" – wyjaśniła.
"Jedyną możliwość jaką widzę, by wesprzeć taką współpracę między tymi poziomami, to konstrukcja finansowa II poziomu spójna z I poziomem" – dodała.
Dodatkowo też kwestią do rozwiązania między MZ a NFZ jest ustalenie nowej koncepcji dotyczącej kontraktowania oddziałów psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży, czyli placówek III poziomu. Założeniem reformy jest powołanie – jak wyjaśniła ekspertka – sieci oddziałów psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży. Obecnie w naszym kraju jest ich 34, a 35. ma powstać w Białymstoku.
"Mamy nadzieję, że te całodobowe oddziały wystarczą w takiej liczbie. Warunek jest jednak taki, że te dwa pozostałe poziomy będą sprawnie działać. Tutaj koncepcja dotycząca tych oddziałów opiera się na tym, by nie było konkursów, wystarczy co jakiś czas aneksować umowy lub może to być wyliczone i uzależnione od przyjmowania pacjentów z NFZ. Na przykład na Śląsku są trzy oddziały psychiatrii dla dzieci i młodzieży i między sobą dzielimy ten kawałek tortu" – podsumowała.
Reforma psychiatrii dziecięcej ogłoszona na początku tego roku przewiduje, że w każdym powiecie będzie funkcjonował ośrodek środowiskowej opieki psychologiczno-psychoterapeutycznej (I poziom referencyjny). W całym kraju powstanie ich około 300. Obecnie ze względu na epidemię kontraktowanie nowych placówek wydłuża się. Funkcjonuje ich w tej chwili 138. Placówki te wspierać mają dzieci i młodzież oraz ich opiekunów. Zatrudniają one zespół specjalistów złożony z psychologa, terapeuty środowiskowego oraz psychoterapeutów dzieci i młodzieży.
Na miesięczne funkcjonowanie jednej placówki – jak założono na początku tego roku – NFZ przeznaczy 50 tys. zł. Przyjęto wtedy, że roczny koszt ich funkcjonowania wyniesie 150–180 mln zł. Natomiast dzieci wymagające interwencji psychiatrycznej otrzymają ją w środowiskowych centrach zdrowia psychicznego i oddziałach dziennych (II poziom) albo w wysokospecjalistycznych całodobowych ośrodkach opieki psychiatrycznej, czyli oddziałach szpitalnych (III poziom). (PAP)
Autorka: Klaudia Torchała