Szczerski: szczyt unijny pokazał, że mamy wpływ na kształt polityki europejskiej

2020-12-13 12:47 aktualizacja: 2020-12-13, 18:28
 Szef Gabinetu Prezydenta RP Krzysztof Szczerski. Fot. PAP/Leszek Szymański
Szef Gabinetu Prezydenta RP Krzysztof Szczerski. Fot. PAP/Leszek Szymański
Szczyt UE pokazał, że mamy wpływ na kształt polityki europejskiej; choć pozostał mechanizm praworządności, to nie będzie mógł być stosowany arbitralnie - powiedział w niedzielę szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. Zdaniem Katarzyny Lubnauer (KO) porozumienie zawarte na szczycie to zwycięstwo jednego kraju - Węgier.

W czwartek w Brukseli doszło do porozumienia przywódców państw UE, które zostało zapisane w konkluzjach Rady Europejskiej. Znalazły się w nich zapisy mówiące m.in., że budżet UE, włączając Next Generation EU (instrument odbudowy), musi być chroniony przeciwko wszelkiego rodzaju nadużyciom finansowym, korupcji, konfliktowi interesów, a samo ustalenie, że doszło do naruszenia zasady państwa prawnego nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu blokowania środków finansowych dla państw członkowskich.

W TVP Info Szczerski zaznaczył, że konkluzje RE przywracają "właściwy porządek rzeczy w Unii, tzn. prymat traktatów i prymat instytucji międzyrządowych, a zwłaszcza porozumienia między państwami, bo to państwa posiadają UE, a nie odwrotnie". Takie oczekiwania - jak mówił - wyrażał prezydent Andrzej Duda.

"Te konkluzje wskazują też na skuteczność polskiej polityki, bo sytuacja polityczna przed i po Radzie Europejskiej jest zasadniczo różna. A kto wprowadził tę różnicę? M.in. Polska. I to jest istotne, że mamy wpływ na to, jak ostatecznie wygląda kształt polityki europejskiej. To jest coś, co pokazuje, że jak potrafimy działać odpowiedzialnie, konsekwentnie i dążyć do naszych własnych celów w ramach Unii, to przeprowadzamy zmianę w UE. Tak było przy okazji polityki wobec uchodźców i tak jest teraz przy budżecie" - powiedział Szczerski.

Zaznaczył, że mechanizm praworządności pozostał, ale jest tak skonstruowany, że nie będzie mógł być stosowany w sposób arbitralny. „Ten straszak, który był wobec nas stosowany, że zobaczycie, jak przyjdzie praworządność, to stracicie wszystkie pieniądze. Praworządność przyszła, a my pieniędzy nie stracimy” - dowodził.

Tłumaczył, że praworządność w budżecie europejskim nie jest już teraz polityczna, ale finansowa - w zakresie wydawania środków unijnych. "To oznacza dla nas bezpieczeństwo, bo Polska w zakresie wydawania budżetu europejskiego jest na bezpiecznej stopie, chyba że samorządy będą chciały defraudować te pieniądze, bo na samorządy, zwłaszcza w większości dużych miast, rząd akurat nie ma wpływu" - stwierdził Szczerski.

Przeciwko sformułowaniu, że samorządy będą defraudować unijne pieniądze, zaprotestowała Anna Maria Żukowska (Lewica). Zauważyła, że rząd powinien współpracować ze wszystkimi samorządami, nie tylko z wybranymi. Jej zdaniem, prawdziwymi zwycięzcami szczytu UE są Polacy, bo Polska wprawdzie nie wynegocjowała „swoją chwiejną polityką ani eurocenta więcej”, ale nie utracimy środków, które są potrzebne m.in. na odbudowę polskiej gospodarki po epidemii.

Katarzyna Lubanuer (KO) oceniła, że porozumienie zawarte na szczycie jest zwycięstwem jednego kraju - Węgier. "(Viktor) Orban dostał gwarancję na kolejne dwa lata, że może kraść pieniądze europejskie. Tak naprawdę o to chodziło w konkluzjach. (...) Napisano w nich, że nie będzie to dotyczyć rozliczeń z poprzednich perspektyw finansowych budżetu UE i przez dwa lata nie będą wdrażane te procedury zapisane w rozporządzeniu o praworządności" - powiedziała. Zwróciła uwagę, że według Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF), Polska nie miała problemu z niewłaściwym wykorzystaniem środków europejskimi, natomiast na Węgrzech prawie 4 proc. rozliczeń jest niezgodnych z procedurami wydawania środków unijnych.

"Orban wygrał, bo to jego znajomi, krewni przejmują środki europejskie niezgodnie z prawem europejskim. Niepotrzebnie weszliśmy w konflikt, którego nie byliśmy uczestnikami" - oceniła.

"Proszę nie mówić o premierze innego kraju, że może swobodnie kraść pieniądze" - odpowiedział jej Szczerski.

Waldemar Buda (PiS) przypomniał, że jego środowisko polityczne od początku optowało za tym, by do budżetu UE móc stosować jedynie warunki dotyczące prawidłowości wydawania środków unijnych i ten cel został osiągnięty. Tymczasem - jak mówił - były środowiska w Polsce i na poziomie brukselskim, które chciały rozszerzenia rozumienia praworządności o kwestie polityczne i światopoglądowe. Dodał, że opozycja zacierała ręce, że Komisja Europejska będzie nam mogła odbierać środki unijne, co byłoby dla niej argumentem, by atakować rząd.(PAP)

Autor: Karolina Mózgowiec