78-letni Biden, zwycięzca amerykańskich wyborów prezydenckich z 3 listopada, po głosowaniu elektorów w Kalifornii jest pewien 302 głosów elektorskich, a jego rywal Republikanin Donald Trump 232. Demokratę poparli wszyscy elektorzy z kluczowych wyborczo stanów, w których triumfował, a gdzie jego rywal kwestionował rezultaty - Georgii, Michigan, Wisconsin, Arizonie oraz Pensylwanii.
Do zapewnienia sobie prezydentury należy otrzymać poparcie większości, czyli co najmniej 270 głosów elektorskich. Do zliczenia pozostały już jedynie cztery głosy z Hawajów; elektorzy z tego stanu zbiorą się jako ostatni, o godzinie pierwszej w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego.
Głosowanie Kolegium Elektorów, konstytucyjnego organu państwowego, uznawane jest zazwyczaj za formalność. W tym roku jednak, w związku z podawaniem w wątpliwość uczciwości procesu wyborczego przez obecnego szefa państwa, ma szczególne znaczenie dla potwierdzenia zwycięstwa Demokraty oraz przybliżenia go do zaprzysiężenia.
Elektorzy w większości stanów zobowiązani są prawnie do wyboru kandydata, za którym opowiedzieli się w wyborach prezydenckich mieszkańcy danego stanu. W spolaryzowanych politycznie USA niektórzy z nich dostają w tym roku śmiertelne pogróżki. W co najmniej dwóch stanach wchodzących do stanowych parlamentów elektorów eskortowała policja.
W Kolegium Elektorów, w którym są reprezentanci wszystkich 50 stanów oraz Dystryktu Kolumbii, nie odnotowano w tym roku żadnych "wiarołomnych elektorów". Wszyscy zagłosowali na tych kandydatów, którzy wygrali w głosowaniu powszechnym w ich stanach. Przed czterema laty wyłamało się siedem osób.
Elektorzy w USA przygotowali tzw. "zaświadczenia o głosowaniu", które przekazane zostaną m.in. do Archiwum Narodowego, gdzie staną się częścią oficjalnych dokumentów. Wyślą je też do Kongresu.
To właśnie w amerykańskim parlamencie odbędzie się kolejny formalny etap procesu wyborczego - oficjalne zliczenie i zatwierdzenie wyników Kolegium Elektorów.
Po decyzji Kolegium Elektorów formalności uznania Demokraty Joe Bidena za zwycięzcę wyborów prezydenckich w USA dokona 6 stycznia zaprzysiężony trzy dni wcześniej nowy Kongres. Temu posiedzeniu parlamentu 6 stycznia przewodniczyć będzie wiceprezydent Mike Pence, który ogłosi wygranego.
Dwa tygodnie później Biden obejmie najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych.
Trump nie wystosował komunikatu uznającego Bidena za prezydenta elekta. Jego doradca Stephen Miller zapowiadał w poniedziałek, że głosować będą w ten dzień także "alternatywni elektorzy". "Jedyna data w konstytucji to 20 stycznia. Więc mamy więcej czasu niż potrzeba, by naprawić błędy tych nieuczciwych wyborów i certyfikować Donalda Trumpa jako wygranego" - dodał.
Po zakończeniu głosowania Kolegium Elektorów w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego przemówienie wygłosić ma Biden.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)