Portal tvn24.pl napisał w środę, że trzech synów byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz wzięło udział w zgrupowaniu narciarskim jak zawodowi sportowcy, choć nie mieli licencji, które do tego uprawniają. Jak pisze portal, licencje pojawiły się w wykazie Polskiego Związku Narciarskiego dopiero po tym, gdy dziennikarze tvn24.pl zadali o nie pytania. Do grupy osób uprawnionych do korzystania ze stoku została dopisana też była wicepremier.
Jadwiga Emilewicz w ogniu krytyki za łamanie obostrzeń
Sama Emilewicz zapewniła w wydanym oświadczeniu, że w żaden sposób nie naruszyła rządowych wytycznych i rozporządzenia o zamknięciu stoków, a jej synowie trenują narciarstwo alpejskie, mają licencje narciarskie i przebywali w Suchem na szkoleniu przygotowującym do zawodów.
Rzecznik PSL Miłosz Motyka ocenił w środę na konferencji prasowej w Sejmie, że tłumaczenia Emilewicz "są skandaliczne i niczego nie załatwiają". "Pani minister powinna przeprosić dzisiaj Polaków" - stwierdził Motyka.
"Apelujemy przede wszystkim o resztki honoru do pani minister, która łamiąc obostrzenia, stawiając się ponad obywatelami daje fatalny przykład dla wszystkich Polaków, którzy dzisiaj mają zamykane biznesy i walczą tak naprawdę o swoje życie" - podkreślił rzecznik ludowców.
Pani poseł Emilewicz na dwóch obrazkach. To nie jest wyjątek, to reguła. Tak zachowuje się ta władza. Im wolno więcej... A "zwykli" ludzie zamknięci w domach i rodzinne firmy upadają.
— Michał Jaros (@JarosMichal) January 13, 2021
(fot. @tvn24 @gazeta_wyborcza) pic.twitter.com/qSp00lz92N
Przewodnicząca UED Elżbieta Bińczycka oburzyła się "kolejnym przykładem arogancji władzy". "Synowie pani Emilewicz szusowali po stokach, kiedy wiemy, że jest absolutny zakaz i tylko sportowcy mogą z tego korzystać" - powiedziała Bińczycka.
"To jest przykład tego, że władza uważa, że może więcej, niż obywatele, którzy się zachowują odpowiedzialnie, solidarnie w obliczu takiego dramatu jakim jest światowa pandemia" - dodała przewodnicząca UED. (PAP)
autor: Edyta Roś
kgr/