Brzęczek, były piłkarz reprezentacji Polski i wicemistrz olimpijski z 1992 roku, prowadził drużynę narodową od lipca 2018 roku, kiedy po nieudanym występie kadry w mistrzostwach świata w Rosji zastąpił Adama Nawałkę.
Od początku praca nowego selekcjonera nie należała do łatwych - nie wygrał żadnego meczu pierwszej edycji Ligi Narodów i biało-czerwoni zajęli ostatnie miejsce w swojej grupie. Utrzymali się w najwyższej dywizji tylko dzięki forsowanej przez prezesa PZPN Zbigniewa Bońka reformie rozgrywek.
W eliminacjach mistrzostw Europy Polacy trafili do jednej ze słabszych grup i bez większych kłopotów wywalczyli awans, choć nawet wówczas krytykowano Brzęczka m.in. za porażkę 0:2 ze Słowenią i za remis 0:0 z Austrią we wrześniu 2019.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że wiosną i latem 2020 roku kadra nie grała żadnych meczów, a Euro przełożono o rok. Dopiero jesienią reprezentacja znów wybiegła na boiska.
W drugiej edycji Ligi Narodów Polacy nie zachwycili, jednak dzięki dwóm zwycięstwom nad Bośnią i Hercegowiną (2:1 i 3:0) utrzymali się w najwyższej dywizji. Ponadto pokonali w towarzyskich meczach Finlandię 5:1 i Ukrainę 2:0.
Brzęczek znów był jednak w ogniu krytyki. Najpierw za 0:1 w Amsterdamie z Holandią, a głównie za styl porażki i wypowiedź o zadowoleniu z postawy w defensywie i... "przesuwania zawodników", zaś później przede wszystkim za listopadową porażkę w LN na wyjeździe 0:2 z Włochami, gdy jego zespół nie stworzył żadnej sytuacji, a kapitan Robert Lewandowski - pytany po meczu o założenia taktyczne - milczał prawie 10 sekund.
Prezes Boniek po zakończeniu zmagań w Lidze Narodów powiedział PAP, że spotka się z trenerem Brzęczkiem, aby "zadać kilka pytań i uzyskać kilka odpowiedzi".
"Można powiedzieć tak - cel został osiągnięty, ale (...) generalnie chcielibyśmy, żeby to lepiej wyglądało. Troszkę nas wszystkich martwi, że z drużynami słabszymi lub równymi sobie potrafimy jakimś sposobem zdobywać punkty, natomiast w starciu z lepszymi nie wiemy, jak do tego podejść. Mamy z tym problem. Nad tym trzeba pracować, bo żeby coś osiągnąć w życiu, trzeba wygrywać z lepszymi od siebie" - podkreślił wówczas Boniek.
Pytany o zaufanie do Brzęczka, odparł:
"Na takie pytanie ciężko mi odpowiedzieć. Dlaczego? Trener Brzęczek ma kontrakt. Deklaracje, że selekcjoner ma zaufanie to jest już mówienie o tym, że są jakieś wątpliwości. Chcę się z nim spotkać, zadać kilka pytań".
Do spotkania rzeczywiście doszło i wydawało się wówczas, że Brzęczek pozostanie na stanowisku kadry.
Podczas zdalnego zjazdu PZPN, 24 listopada, szef federacji wprawdzie nie wspominał o Brzęczku, ale z jego wypowiedzi wynikało, że żadnych gwałtownych zmian w reprezentacji nie będzie.
"Było trudno, bo przez prawie rok nasza reprezentacja nie grała meczu. Dopiero jesienią wystąpiła osiem razy. Bilans to cztery zwycięstwa, jeden remis i trzy porażki. Oczywiście zawsze może być lepiej, ale kontrolujemy to, nadzorujemy, rozmawiamy. Jestem przekonany, że 2021 rok będzie dobry dla polskiej piłki" - podkreślił.
Sam Brzęczek spotkał się w grudniu w formie wideokonferencji z dziennikarzami i sprawiał wrażenie spokojnego o swoją przyszłość.
"Popełniam błędy, jasne. Ale widzę, jak ta drużyna się rozwija. Gdzie byliśmy, gdy przychodziłem? Jak była atmosfera po mundialu w Rosji? Oczywiście, ja też jako były środkowy pomocnik chciałbym, żebyśmy kreowali sytuacje. Ale mam świadomość, że to nie jest takie proste na podstawie jednego, dwóch treningów w miesiącu. I druga sprawa – mistrzostwa Europy mieliśmy rozgrywać kilka miesięcy temu. Zostały przełożone. Teraz znów wprowadzamy do reprezentacji młodych piłkarzy, o których nawet nie myśleliśmy w marcu czy kwietniu" - przyznał wówczas trener.
Natomiast o spotkaniu z Bońkiem mówił tak:
"Prezes jak zawsze miał obiektywne oceny, patrzy na to, co zrealizowaliśmy, a czego nie. W sensie sportowym utrzymaliśmy się w najwyższej dywizji LN. Oczywiście mówiliśmy też o tym, że nie ze wszystkich tych meczów byliśmy zadowoleni. Prezes i ja także. Ale koncentrujemy się na tym, co przed nami" - powiedział Brzęczek.
Od 18 stycznia wiadomo jednak, że reprezentacja kolejne mecze rozegra już pod wodzą nowego selekcjonera. Dlaczego akurat teraz doszło do zmiany na tym stanowisku?
"To nie była łatwa decyzja, natomiast mogę powiedzieć, że została dogłębnie przemyślana. Najłatwiej i najspokojniej byłoby nic nie zmieniać w tym momencie, jednak decyzje są takie, że Jerzy Brzęczek przestał pełnić obowiązki selekcjonera. Decyzja ta została podjęta w interesie i dla dobra drużyny narodowej" - powiedział PAP sekretarz generalny PZPN Maciej Sawicki.
Dodał, że zmiana na tym stanowisku została dokonana również pod kątem wyzwań czekających reprezentację.
"To konsekwencja analizy wszystkiego, argumentów +za i przeciw+. Tego, jak wygląda sytuacja w kadrze i wokół niej, uwzględniająca tegoroczny kalendarz meczów kadry i wyzwania z nim związane" - podkreślił.
Prezes Boniek przekazał, że do czwartku, gdy odbędzie się zarząd PZPN, a następnie wideokonferencja prasowa, nie będzie niczego komentował. Zaznaczył tylko, że musi patrzeć na dobro kadry.
Wydaje się jednak, że powody decyzji o zwolnieniu 49-letniego selekcjonera akurat na początku roku mogły być co najmniej dwa.
Zgodnie z niedawnym losowaniem eliminacji mistrzostw świata 2022 biało-czerwonych już w marcu tego roku czekają m.in. trudne mecze na wyjeździe z Węgrami i uznawaną za faworyta grupy Anglią. Nowy selekcjoner, z "nazwiskiem", mógłby dać kadrze dodatkowy impuls.
Po drugie, być może pojawiła się właśnie możliwość zatrudnienia nowego trenera, prawdopodobnie zagranicznego. W naturalnych w takiej sytuacji spekulacjach pojawiło się m.in. nazwisko 53-letniego Włocha Marco Giampaolo, pracującego obecnie w Torino.
Według włoskich mediów przesądzone jest już jednak jego zwolnienie, a trener ma wkrótce zostać oficjalnie zawiadomiony o zerwaniu kontraktu z nim.
Bez względu na nazwisko, jeżeli nowym selekcjonerem zostanie trener pracujący obecnie na Półwyspie Apenińskim, na pewno nie będzie miał problemów z aklimatyzacją w PZPN i polskiej kadrze. Prezes Boniek od lat mieszka bowiem w Italii i doskonale zna tamtejsze środowisko, a wiceprezesem PZPN ds. szkoleniowych jest inny były piłkarz włoskich klubów Marek Koźmiński, który zapowiedział już, że będzie się ubiegał o schedę po Bońku, gdy dobiegnie końca jego druga, ustawowo ostatnia kadencja.
Czy w czwartek, po obradach zarządu federacji, zostanie ogłoszone nazwisko następcy Brzęczka?
"Do czwartku nie będzie wiążących decyzji w tej kwestii. Natomiast zobaczymy, czy wówczas poznamy już nazwisko nowego selekcjonera. W tym momencie jeszcze tego nie wiadomo" - podsumował Sawicki.
Maciej Białek (PAP)
io/