Podkreśliła, że jej kluczowym argumentem, kiedy decydowała się na to, by odejść z PO było to, że nie wierzy, że PO kiedykolwiek wygra wybory.
Mucha w Polsat News wyraziła nadzieję, że niedługo w Sejmie Polska 2050 będzie miała koło poselskie, by lepiej uczestniczyć w debacie. Nie chciała zdradzić, kto z posłów miałby wkrótce dołączyć do tego koła.
Pytana o to, kto jest dziś liderem opozycji stwierdziła, że jej zdaniem "dzisiaj trudno byłoby w sposób jednoznaczny wskazać lidera opozycji, ale myślę też, że w ciągu dość krótkiego czasu jednoznacznie będzie wskazanie na Szymona Hołownię". "Myślę, że w tej chwili rzeczywiście tych liderów jest kilku, ale każdy jest liderem de facto swojego ugrupowania, ale naprawdę mam nadzieję, że to dość szybko to się zmieni, bo widząc to, co się dzieje wewnątrz tej organizacji, dopiero ją poznaję i od 3 dni jestem włączona w obszary jej funkcjonowania, to mam wrażenie, że tego się po prostu nie da zatrzymać" - oceniła.
Mucha: Platforma dwukrotnie pokazała, że nie jest w stanie wygrać wyborów
Pytana, za co ceni lidera PO Borysa Budkę, powiedziała, że "za wiedzę prawniczą i za to, że potrafił wokół siebie zebrać grupę ludzi w naszym parlamencie, grupę w PO, która za nim stanęła i spowodowała to, że został wybrany na przewodniczącego". "To są ewidentnie duże zdolności interpersonalne, na pewno duża praca wcześniej włożona w to, by one mogły się pojawić i mogły się zrealizować. Więc ten sukces zostania przewodniczącym partii trzeba szanować" - powiedziała.
Na pytanie, czy Budka jest człowiekiem, który jest w stanie wygrać wybory, Mucha przypomniała, że PO dwukrotnie już pokazała, że nie jest w stanie tego zrobić. "I moim kluczowym i absolutnie podstawowym argumentem, kiedy decydowałam się na to, by odejść z PO było to, że ja nie wierzę, że PO kiedykolwiek wygra wybory" - zaznaczyła posłanka.
Na uwagę, że prezes PiS Jarosław Kaczyński i jego partia pokazały, że można wybory kilkakrotnie przegrać, by potem zwyciężyć, Mucha zauważyła, że zdarza się i tak, że "po jakimś czasie pojawiają się takie inicjatywy, które po prostu wypierają te dotychczasowe". Zaznaczyła, że ma nadzieję, że tak będzie i tym razem. Mówiła o zmęczeniu PO i "zakleszczeniu" jej członków. Podkreślała, że chciała "wyprowadzić ją z tej koleiny, ale jednak to był dominujący sposób działania" w partii. Przekonywała, że ludzi męczy już to, że "na hasło PiS ludzie PO reagują: +nie ma na to zgody+ i że nie ma żadnej dodatkowej refleksji".
Na pytanie, czy o tę refleksję nie miała dbać, gdyby została szefową think-thanku PO - czyli Instytutu Obywatelskiego, Mucha powiedziała, że były takie plany i nie umie wytłumaczyć, czemu nią nie została. "Miałam zostać szefową Instytutu Obywatelskiego, ale niestety tak się nie stało, mimo że miałam bardzo dokładnie przygotowaną koncepcję instytutu, nawet już z planowanymi publikacjami, które miały się odbyć. Naprawdę pełną koncepcję, ale jednak szefową instytutu nie zostałam. Dlaczego - to naprawdę nie jest pytanie do mnie" - stwierdziła.
Dopytywana, czemu jej zdaniem Hołownia może wygrać wybory, Mucha przekonywała, "że to jest inny poziom entuzjazmu i poziom budowanej oferty - nie krytyki PiS, tylko tego, co mają do zaproponowania". Oceniła, że oferta Szymona Hołowni jest w o wiele większym stopniu otwarta na ludzi, którzy "w jakiś sposób rozczarowali się w stosunku do PiS i szukają możliwości przejścia do jakiegoś innego projektu ze swoimi sympatiami". Przekonywała, że oferta Polski 2050 "zdecydowanie łatwiej trafi do takich ludzi niż oferta PO".
Oceniła też, iż Hołownia "ma zaskakująco progresywne podejście w ogromnej liczbie spraw". Wymieniała w tym kontekście ekologię, edukację, kwestię+ miejsca kobiet w życiu publicznym czy praw człowieka. Mówiła, że Hołownia jest określany w mediach jako osoba związana z Kościołem katolickim, ale w rzeczywistości jest w stanie stworzyć szeroki projekt, który jej zdaniem jest potrzebny, by Polską rządzić.
Budka o odejściu Joanny Muchy: każde takie rozstanie boli
Lider PO Borys Budka nie zgodził się jednak z opinią Muchy, że PO "straciła moc wygrywania wyborów". W jego ocenie kluczem do zwycięstwa wyborczego jest zjednoczenie opozycji. "Pokazaliśmy, że jeżeli dobrze współpracujemy z innymi partiami opozycyjnymi, to umiemy wygrywać. Wygraliśmy Senat, Rafał Trzaskowski dwa lata temu wygrał Warszawę, gdy byli tacy, co nie dawali mu szans i dzisiaj najważniejsze jest, by pokazać, że dobra współpraca opozycji to jest klucz do pokonania populistów z PiS" - powiedział Budka.
Przyznał, że boli go odejście Joanny Muchy. "Każde takie rozstanie boli, natomiast najważniejsze jest, by skupić się na tym, by skutecznie stoczyć ten bój o Polskę. Można to zrobić kiedy się współpracuje" - podkreślał szef PO.
Według niego wspólna lista opozycji jest potrzebna, ponieważ po drugiej stronie w wyborach będzie blok Zjednoczonej Prawicy "na porządne 30 procent" poparcia. "A system wyborczy jest tak skonstruowany, że trzeba mieć minimum 30 procent" - wskazał Budka. Przekonywał, że taki rezultat jest w zasięgu bloku opozycyjnego. "Ale ja mówię o wygranej z PiS-em, mówię o tym, że potrzeba jest takiego układu sił w Sejmie, żeby po pierwsze wygrać te wybory, po drugie mieć jeszcze znaczącą większość na ewentualne odrzucenie weta prezydenta" - tłumaczył. "Dzisiaj ta współpraca jest kluczem do sukcesu" - ocenił Budka.
Jego zdaniem już dziś z badań wynika, że poparcie dla ugrupowań opozycyjnych w sumie już jest wyższe niż dla PiS. "Teraz należy to dobrze zorganizować. W Senacie zdobyliśmy milion głosów więcej, dlatego że byliśmy razem. Jeszcze w kliku okręgach wyborczych mogliśmy wygrać, ale pojawiły się kandydatury, które to zachwiały. To jest właśnie dobry przykład na to, że zjednoczona opozycja - opozycja, która ma wspólny mianownik, ale która wie, że współpraca jest tym, czego oczekują od nas Polacy, może i wygra te wybory" - zaznaczył Budka. (PAP)
Autorki: Wiktoria Nicałek, Marta Rawicz
mmi/