"Pandemia to szczególny czas pod względem prędkości, z jaką rozprzestrzeniają się informacje medialne. Nauka niejako dzieje się w świetle kamer. Jednocześnie coraz powszechniejsze stało się umieszczanie surowych manuskryptów w formie tzw. preprintów. Są to prace naukowe nie poddane jeszcze rygorystycznemu procesowi recenzji w fachowym czasopiśmie" – podkreślił w rozmowie z PAP ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. Piotr Rzymski.
Jak tłumaczył, serwery preprintowe umieszczają dobrze widoczną adnotację, z której jasno wynika, że umieszczone materiały należy traktować z ostrożnością i nie wykorzystywać jako ugruntowane dowody naukowe.
"Wielokrotnie jednak byliśmy świadkami, jak media przedstawiały je w sposób definitywny. Niekiedy faktycznie preprint jest bardzo dobrze przygotowany, ale zdarzają się przypadki zupełnie odwrotne" – wskazał.
Preprinty to sposób na szybkie podzielenie się wynikami badań z całym światem
Rzymski tłumaczył, że z jednej strony preprinty są sposobem na bardzo szybkie podzielenie się wynikami badań z całym światem - można je upublicznić "niemal od razu po postawieniu ostatniej kropki w manuskrypcie".
"To niewątpliwa ich zaleta i sprawdzała się na pierwszych etapach pandemii. Ale, niestety, jest też źródłem nadużyć i zamieszczania prac niedojrzałych. Jak wynika z analizy, którą przeprowadziliśmy z moimi studentami, wiele preprintów nt. COVID-19 zamieszczanych w pierwszych miesiącach pandemii nie doczekało się nigdy publikacji w czasopiśmie naukowym. A łącznie doliczyliśmy się ich niemal 1,5 tys. w pierwszych tylko dwunastu tygodniach 2020 roku" – powiedział.
"Obserwowaliśmy też preprinty z nieostrożnymi lub nieuprawnionymi wnioskami, które co prawda spotykały się ze zdecydowaną reakcją środowiska akademickiego to i tak +szły w świat+, przenikały do mediów, często bez eksperckiego komentarza, albo co gorsze - bywały wykorzystywane do promocji tez, które nie mają nic wspólnego z dowodami naukowymi" – dodał.
Rzymski zaznaczył, że na tym etapie walki z COVID-19 warto więc zastanowić się, czy zamiast natychmiast umieszczać każdy nowy manuskrypt w surowej formie na serwerze preprintowym nie lepiej wpierw wysłać go do czasopisma naukowego.
"Jeżeli badania dotyczą palących kwestii to przecież każdy poważny periodyk nada takiemu zgłoszeniu odpowiedni priorytet w trakcie procesu redakcyjno-recenzenckiego. Dobrze też, że dzięki czasopismu +Nature+ i organizacji +Wellcome Trust+ powstała w trakcie pandemii inicjatywa +Outbreak Science Rapid PREreview+. Pozwala ona badaczom na dobrowolne przeprowadzanie publicznych recenzji preprintów dotyczących COVID-19" – zaznaczył. (PAP)
Autor: Anna Jowsa
io/