Rektor WUM prof. Zbigniew Gaciong w skierowanym do uniwersyteckiego Senatu oświadczeniu pisze, dlaczego nie podał się do dymisji; uważa, że stał się ofiarą hejtu, a zarzuty wobec niego są "niezasadne" - poinformował w czwartek portal TVP Info.
Na stronie internetowej TVP Info czytamy, że rektor WUM skierował do uniwersyteckiego Senatu list, "tłumacząc się, dlaczego nie ustąpił ze stanowiska". Jak pisze portal, prof. Gaciong uważa, że winien jest Senatowi uczelni wyjaśnienia, ale aby je sformułować, "jak większość ludzi", potrzebował czasu, "by stawić czoło temu, co zaszło".
"Z perspektywy minionych dni dostrzegam, jakie błędy zostały popełnione, choćby udział w konferencji prasowej zorganizowanej 2 stycznia" – czytamy w oświadczeniu rektora WUM, cytowanego przez TVP Info. Prof. Gaciong dodaje w nim, że poprzez kontakt z dziennikarzami – od których nigdy nie stronił – zamierzał "opanować kryzys".
"Nie doceniłem niszczącej siły hejtu"
"Ta ufność i brak negatywnych doświadczeń tym razem okazały się zgubne. Przyznaję, że nie doceniłem niszczącej siły hejtu. Nie przewidziałem też, że prasa nie od razu okaże chęć dociekania prawdy. Okazało się, że nie możemy na to liczyć. Górę wzięły rozpalone emocje i pomówienia" – ocenia rektor Gaciong. Według niego "wygrała narracja stworzona na użytek podgrzewania emocji".
Rektor WUM w cytowanym przez TVP Info oświadczeniu przyznaje, że dobór osób do szczepienia przez spółkę Centrum Medyczne WUM "był chaotyczny". "Wymknął się spod kontroli i dopuszczono do tego, by powiadomieni o możliwości szczepienia pacjenci Centrum zapraszali swoich znajomych" - wskazuje.
Prof. Gaciong twierdzi, że - jak czytamy - zaistniały chaos był "następstwem telefonicznych próśb z urzędów o wykorzystanie rozmrożonej wcześniej puli szczepionek" i próba uniknięcia ich zmarnowania. "Dziś, po ponad trzech tygodniach, mogę nieustająco powtarzać, że jest mi ogromnie przykro" - pisze.
Odnosząc się zaś bezpośrednio do faktu niepodania się do dymisji, rektor WUM stwierdza: "Po pierwsze, stawiane mi publicznie zarzuty są niezasadne. Po drugie, przyjmując zaszczytną funkcję rektora naszej uczelni, wybranego w demokratycznych wyborach, złożyłem wiele obietnic, z których zamierzam się wywiązać".
Pod koniec 2020 roku ujawnione zostały informacje, że w Centrum Medycznym WUM zostały zaszczepione osoby spoza grupy zero, które nie były do tego uprawnione. Wśród tych osób znaleźli się m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller z żoną. Szczepionkę otrzymali też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, Michał Bajor i Radosław Pazura, satyryk Krzysztof Materna i dyrektor programowy TVN Edward Miszczak. Dodatkowo na liście pojawili się przedsiębiorcy m.in. Zbigniew i Elżbieta Grycan, właściciele sieci popularnych lodziarni, a także małżeństwo twórców firmy "Dr Irena Eris" – Irena Eris i Henryk Orfinger.
Minister zdrowia Adam Niedzielski, gdy podsumowywał wnioski z kontroli NFZ w tej sprawie, stwierdził m.in., że nie widzi możliwości współpracy z władzami uczelni. "Moim oczekiwaniem jest dymisja rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego" – oświadczył.
Prof. Gaciong zapowiedział w odpowiedzi, że nie ustąpi ze stanowiska i ocenił, że "kryzys wizerunkowy", który dotknął WUM, jest efektem "nie tylko błędów popełnionych przez spółkę Centrum Medyczne WUM", lecz także "bezprecedensowego manipulowania opinią publiczną przez ministra zdrowia". (PAP)
mmi/