Polska Agencja Prasowa: Kiedy poznał pan Jana Olszewskiego?
Piotr Naimski: Wokół Jana Olszewskiego ogniskowały się działania antykomunistycznej opozycji od połowy lat pięćdziesiątych do końca PRL. Premier był starszy ode mnie o dwadzieścia lat. Nasze drogi spotkały się w latach siedemdziesiątych. W rocznicę Grudnia 1970 Służba Bezpieczeństwa rozbiła spotkanie „Gromady” – Kręgu Instruktorskiego „Czarnej Jedynki”. Mecenas Jan Olszewski doradzał nam podczas śledztwa prowadzonego przez bezpiekę. Oczywiście dla ówczesnego dwudziestolatka, jakim byłem, kontakt z doświadczonym Janem był bezcenny. Kilka lat później środowisko „Gromady” aktywnie brało udział w protestach przeciwko poprawkom wprowadzającym do konstytucji PRL przewodnią rolę Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i sojusz ze Związkiem Sowieckim. Jan Olszewski był wtedy animatorem tzw. Listu 59. Poznaliśmy się wówczas lepiej.
Po strajkach i represjach w Czerwcu 1976 mecenas Olszewski był w praktyce współzałożycielem tworzonego przez nas Komitetu Obrony Robotników. Dr Justyna Błażejowska przedstawiła tamte działania i wielką rolę Jana Olszewskiego w swoich książkach „Harcerską drogą do Niepodległości” i „Ta historia wciąż trwa”. Ta ostatnia jest pierwszą częścią rozmowy z Janem Olszewskim, prowadzonej przez autorkę z przerwami przez kilka lat.
PAP: Jakie idee mu przyświecały? Co uczynił głównym celem swojej działalności politycznej?
Piotr Naimski: Niepodległa Polska była dla Jana Olszewskiego celem. Był żywym wcieleniem tradycji niepodległościowych z pierwszej połowy XX wieku. Stracony na stokach Cytadeli Stefan Okrzeja był jego wujem, a sam będąc 14-letnim chłopcem, stawił się jako łącznik w punkcie koncentracji pierwszego dnia Powstania Warszawskiego na warszawskiej Pradze. Jan Olszewski to dziedzictwo przekładał na realne działania w trudnym czasie komunistycznej dyktatury. Starał się prowadzić polityczne prace i akcje w sytuacji, w której niewielu wierzyło, że jakakolwiek polityka polska była możliwa. W bardzo trudnych warunkach lat władzy komunistycznej – od lat pięćdziesiątych do osiemdziesiątych – starał się zakres komunistycznej władzy ograniczać, myśl niepodległą podtrzymywać i cel strategiczny, czyli niepodległość, zachować.
PAP: Mógł pan obserwować Jana Olszewskiego przez wiele lat. Czy zauważył pan momenty przełomowe w jego działalności opozycyjnej i politycznej?
Piotr Naimski: Oczywiście dla nas wszystkich, także dla Jana Olszewskiego, wielkim przełomem był wybór kard. Karola Wojtyły na papieża – nie tylko w sferze religijnej, ale oczywiście też politycznej. Falę strajków rok później i powstanie „Solidarności” Olszewski-polityk starał się wykorzystać dla tworzenia jak najtrwalszych ram organizacyjnych, umożliwiających stopniowe odzyskiwanie przez naród suwerenności. Rozkład władzy komunistycznej w Polsce i całym obozie sowieckim włącznie z rozpadem ZSRS otworzył przed Olszewskim możliwości realnego uczestnictwa w politycznych przemianach w Polsce. Jan Olszewski w zmieniających się z czasem dramatycznie okolicznościach zawsze kierował się ku celowi ostatecznemu i maksymalnemu, czyli ku niepodległości. Umiał przy tym dobierać metody działania do aktualnych możliwości.
PAP: Zwieńczeniem kariery politycznej Jana Olszewskiego była funkcja premiera, którą pełnił w latach 1991–1992. Jak rozumiał swoją misję jako szefa polskiego rządu właśnie?
Piotr Naimski: Sukcesem premiera Olszewskiego i jego rządu było zatrzymanie złodziejskiej prywatyzacji, ustabilizowanie finansów publicznych i otwarcie polskiej drogi do NATO. Kompromis „okrągłostołowy” z 1989 r. otworzył możliwość uwłaszczenia komunistycznej nomenklatury na olbrzymiej części polskiej gospodarki, nie dawał podstaw do stabilizacji finansowej, czego wynikiem był odziedziczony przez Olszewskiego brak budżetu na rok 1992. Dodatkowo Lech Wałęsa lansował jakieś NATO-bis, mające być namiastką zachodniego sojuszu obronnego, a w Polsce nadal stacjonowały rosyjskie wojska, których wyprowadzenia z premedytacją nie żądał Tadeusz Mazowiecki, w czasie gdy był premierem. Wszystkie te trzy kwestie były wynikiem kompromisu „okrągłostołowego” i premier Olszewski te zagrożenia dla gospodarki oraz ograniczenia polskiej suwerenności postanowił usunąć.
Fundamentalnie nie zgadzał się z planem skrajnie liberalnego modelu transformacji, który obarczał jej kosztami najuboższych Polaków. Nie zgadzał się na transformację zakładającą, jak to ktoś trafnie ujął, zamianę legitymacji członkowskich PZPR na książeczki czekowe i pozostawienie Polski w szarej strefie bezpieczeństwa między Rosją a Zachodem. Swoje rozumienie misji premiera wyraził chyba najlepiej w ostatnim przemówieniu w Sejmie, po obaleniu jego rządu przez „koalicję strachu”. Mówił o swojej misji jako o wielkim obowiązku i bardzo trudnym osobiście czasie.
PAP: Do upadku rządu Jana Olszewskiego przyczyniło się bezpośrednio ujawnienie zasobów archiwalnych z nazwiskami agentów komunistycznych służb. Czy czuł on żal, że jego misja zakończyła się właśnie w takich okolicznościach?
Piotr Naimski: Przyczyną nieustającego, bardzo ostrego ataku wobec rządu Jana Olszewskiego było zanegowanie przez premiera kompromisów zawartych przy „okrągłym stole” dwa lata wcześniej. Olszewski odrzucił narzuconą przez uczestników tego porozumienia doktrynę jego wiecznej trwałości. Działania rządu Olszewskiego stały się poważnym zagrożeniem dla tych, którzy z trudnego okresu transformacji uczynili sobie źródło dochodów, a czasem bogactwa i tych, którzy chcieli utrzymania Polski w sferze strategicznych wpływów Rosji. Prezydent Wałęsa zdecydował o obaleniu rządu zaraz po powrocie z Moskwy, gdzie w skutek interwencji premiera Olszewskiego musiał wykreślić z umowy o wyprowadzeniu wojsk rosyjskich z Polski paragraf umożliwiający spółkom rosyjskim uwłaszczenie się na porosyjskich bazach w Polsce.
Ujawnienie zasobów archiwalnych z nazwiskami tajnych współpracowników komunistycznej bezpieki było oczywiście zagrożeniem dla uprzywilejowanej często pozycji tych ludzi, ale powody obalenia rządu były głębsze niż tylko strach agentów. Premier doskonale zdawał sobie sprawę, że prowadzony przez prezydenta Wałęsę atak na rząd doprowadzi najprawdopodobniej do jego upadku. Uważał jednak, że oczyszczenie polskiego życia publicznego z zagrożeń płynących z uwikłania byłych współpracowników UB i SB w sytuacje zagrażające bezpieczeństwu państwa jest obowiązkiem, którego nie wolno zaniechać. Sądzę, że nie czuł żalu, ale raczej troskę o los kraju.
PAP: Jak z perspektywy lat możemy ocenić znaczenie rządu i premiera Olszewskiego?
Piotr Naimski: Jego rząd był niewątpliwie rządem przełomu. Olszewski pokazał, że Polska jest w stanie zrzucić wszystkie ograniczenia pochodzące z czasów komunistycznego „półpaństwa”. Po 1989 r. zmieniała się szybko sytuacja geopolityczna Polski. Zjednoczenie Niemiec, rozpad ZSRS – to były najbliższe naszego kraju procesy, zmieniające naszą sytuację i równocześnie dające szansę wybicia się Polski do pełnej suwerenności nie tylko gospodarczej, ale też strategicznej. Krótki okres działania rządu Jana Olszewskiego uniemożliwił powrót do bardzo zachowawczej, korzystnej dla komunistów umowy z 1989 r. Warto pamiętać, że jego rząd był pierwszym polskim gabinetem pochodzącym z wolnych wyborów od 1939 r. Jako taki zapisał się w polskiej historii. Jestem pewny, że rola tego rządu i osobista premiera Olszewskiego będzie z czasem coraz bardziej doceniana.
PAP: Które z poglądów Jana Olszewskiego są aktualne i wciąż można się do nich odwoływać?
Piotr Naimski: Przekonanie Jana Olszewskiego, że niepodległość jest celem niezbywalnym i zarazem fundamentem bezpiecznego istnienia narodu polskiego, jest i będzie zawsze aktualne. Jego dążenie do objęcia nową, skuteczną polityką gospodarczą wszystkich Polaków powinno być przesłaniem dla każdej władzy w Polsce. Rozmawiamy w drugą rocznicę śmierci Jana Olszewskiego i po 29 latach od pełnienia przez niego funkcji premiera. Ciągle aktualne jest jego dramatyczne pytanie, zadane w ostatnim przemówieniu: „Czyja będzie Polska?”. Tak jak 29 lat temu, tak i dzisiaj, w zmienionych przecież warunkach, odpowiedź na to pytanie wymaga od nas wszystkich codziennych odpowiedzi.
PAP: Jakie są pana osobiste wspomnienia związane z Janem Olszewskim, które szczególnie zapadły panu w pamięć?
Piotr Naimski: Najważniejsze były rozmowy z nim. I w latach siedemdziesiątych, kiedy uczestniczył w akcji pomocy ofiarom represji w Ursusie, Radomiu i innych miejscach, i w czasie strajków latem 1980 r., i jesienią 1980 r., i w latach osiemdziesiątych, gdy był przekonany i nas podtrzymywał w przekonaniu, że „ta władza padnie”; a także w czerwcu 1992 r., kiedy decydowaliśmy o dokończeniu procesu lustracji, i w latach dziewięćdziesiątych. Ale chyba najważniejsze dla mnie były rozmowy z Janem, gdy już dolegliwości fizyczne uniemożliwiały mu udział w życiu publicznym i politycznym. Do końca jego analizy polityczne były po prostu niezrównane. Taki pozostał w mojej pamięci.
Rozmawiała Anna Kruszyńska (PAP)
io/