Liderka Strajku Kobiet Marta Lempart skrytykowała w poniedziałek postawę Hołowni, który - według niej - pozostał zwolennikiem całkowitego zakazu aborcji.
"Jeszcze niedawno mówił w kampanii na wiosnę, że nie zmienił zdania, że dalej uważa tak samo. Pan Hołownia mówił, że celem każdego człowieka powinno być dążenie do tego, żeby prawo państwowe było zgodne z prawem bożym. Jest w tym konsekwentny i nie wycofał się nigdy z bycia osobiście, prywatnie, jak on to mówi, zwolennikiem całkowitego zakazu aborcji" - mówiła aktywistka w TVN 24.
Kryzys aborcyjny można rozwiązać przywracając status quo ante
Hołownia, pytany przez PAP o swoje zdanie na temat aborcji podkreślił, że bliskie jest mu stanowisko sędziego TK Leona Kieresa. "Zauważył on, że nie po to ustawodawca (w konstytucji) postawił w artykule o ochronie życia w pewien sposób przecinek i polecił doprecyzowywać poziom tej ochrony życia do naszej wiedzy, jaką mamy w tym momencie, do woli społeczeństwa, żebyśmy teraz mieli przeżywać takie rzeczy, jakie przeżywamy" - podkreślił.
Przed kilkoma dniami Hołownia powiedział PAP, że jego zdaniem kryzys aborcyjny można rozwiązać przywracając jak najszybciej status quo ante, czyli ponownie ustawę z 1993 r. Następnie, jak ocenił, należałoby zacząć proces tworzenia panelu obywatelskiego, który pozwoliłby napisać pytanie albo pytania do referendum. "Potem - ale to już po nowych wyborach - referendum" - dodał.
Hołownia ocenił, że klasa polityczna po wyroku TK z 22 października utraciła moralne prawo do rozstrzygania tej kwestii, a Polki i Polacy dali temu dobitnie wyraz w czasie protestów.
TK orzekł w październiku ub.r., że przepis zezwalający na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.
Zdanie odrębne przedstawił m.in. sędzia Leon Kieres, który podkreślił, że prawo nie może zobowiązywać do heroizmu i formułować wymagań niemożliwych do spełnienia przez przeciętnego człowieka, a w sytuacjach niejednoznacznych decyzję należy pozostawić osobie, której ona dotyczy.
"Moim zdaniem prawo - w przeciwieństwie do moralności czy religii - nie może zobowiązywać do heroizmu i formułować wymagań przekraczających zwykłą miarę, niemożliwych do spełnienia przez przeciętnego adresata przepisów" - powiedział wówczas Kieres.
Jak podkreślił, rolą państwa uznającego podmiotowość człowieka jest pozostawienie decyzji w sytuacjach niejednoznacznych pod względem prawnym i moralnym tym osobom, których te decyzje bezpośrednio dotyczą i które bezpośrednio będą doświadczać ich skutków - a także "wspieranie ich w każdym wyborze". (PAP)
Autor: Monika Zdziera
mmi/