Posłowie chcą wyjaśnienia sprawy śmierci J. Brzeskiej. Są podzieleni w sprawie komisji śledczej

2021-02-26 06:53 aktualizacja: 2021-02-26, 10:26
Skwer im. Jolanty Brzeskiej Fot. PAP/Radek Pietruszka
Skwer im. Jolanty Brzeskiej Fot. PAP/Radek Pietruszka
Posłowie PiS, KO, Lewicy i PSL uważają, że sprawę śmierci działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej należy wyjaśnić. Lewica jasno deklaruje poparcie dla komisji śledczej w tej sprawie, KO i PSL uważają, że można to rozważyć, a politycy PiS, że należy poczekać na rozstrzygnięcie prokuratury.

Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów chce powołania komisji śledczej ws. śmierci Jolanty Brzeskiej. "Liderkę naszej grupy zabito 10 lat temu. Domagamy się powołania sejmowej komisji śledczej do zbadania nacisków politycznych, które skazały na obstrukcję oba śledztwa wokół tragedii Jolanty Brzeskiej: o zabójstwo oraz o udział policji i prokuratury w zacieraniu śladów" - poinformowali we wtorek lokatorzy w liście otwartym do posłów.

Członek komisji weryfikacyjnej, poseł PiS Jan Mosiński ocenił, że dopóki sprawą zajmuje się prokuratura, to powoływanie komisji śledczej mija się z celem. Przypomniał w tym kontekście, że śledztwo ws. Brzeskiej zostało wznowione w 2016 roku na wniosek prokuratora generalnego. "Śledztwo jest skomplikowane, trudne, natomiast ja nie tracę nadziei, że doprowadzi do dobrego finału, czyli wykrycia sprawców tego morderstwa, bo tak uważam, że to miało miejsce" - podkreślił Mosiński.

Według posła KO powołanie komisji śledczej jest do rozważenia

Poseł Koalicji Obywatelskiej Robert Kropiwnicki powiedział, że powołanie komisji śledczej jest do rozważenia. "To jest wielki wstyd dla państwa polskiego, że przez tyle lat nie było w stanie tej tragedii wyjaśnić" - podkreślił. "Zbigniew Ziobro niemalże głową ręczył za to, że ta sprawa zostanie szybko i sprawnie wyjaśniona. Powinien odpowiedzieć opinii publicznej co w tej sprawie zrobił" - ocenił Kropiwnicki.

Wiceszefowa klubu Lewicy Magdalena Biejat w rozmowie z PAP podkreśliła, że "kwestia powołania komisji śledczej może być ostatnim wejściem w sytuacji, kiedy od 10 lat nadal nie wiemy nic i śledztwo nie porusza się do przodu, pomimo buńczucznych zapewnień Zbigniewa Ziobry, że ruszy". "Wniosek warszawskich lokatorów jest zasadny i jest rzeczywiście ostatnim narzędziem, które może jeszcze pomóc coś w tej sprawie pchnąć do przodu i wyjaśnić" - oceniła.

W podobnym tonie wypowiada się także poseł Koalicji Polskiej Władysław Teofil Bartoszewski. "Dla mnie jest sprawą oczywistą, że takie sprawy muszą być wyjaśnione, ale nie wiem czy to koniecznie musi być komisja śledcza czy inny sposób" - powiedział PAP. "Takie sprawy muszą być wyjaśnione i to jest ogromny grzech zaniechania rozmaitych organów" - dodał.

"Nie ma wątpliwości, że jest rzeczą absolutnie niedopuszczalną, że takie rzeczy dzieją się w cywilizowanym kraju, w stolicy kraju, gdzie przez lata są prześladowani lokatorzy, a jeszcze do tego dochodzi do zabójstw. To czysty kryminał po prostu i za to ktoś powinien siedzieć (skazany) na dożywocie albo na 25 lat" - ocenił.

W 2016 r. minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro poinformował, że na jego polecenie śledztwo w sprawie śmierci Brzeskiej zostało podjęte na nowo. Sprawa trafiła do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.

Jak dowiedziała się PAP w gdańskiej prokuraturze, po 10 latach od tajemniczej śmierci Jolanty Brzeskiej prokuratorzy zebrali 50 specjalistycznych opinii, przesłuchali 230 świadków i zgromadzili ponad 40 tomów akt. Nie ma natomiast jeszcze żadnych merytorycznych decyzji w śledztwie; nikt nie usłyszał zarzutów.

Mija 10 lat od nie rozwikłanej sprawy śmierci Jolanty Brzeskiej

1 marca mija 10 lat od tajemniczej śmierci Jolanty Brzeskiej. Działaczka wyszła z domu 1 marca 2011 roku i nigdy do niego nie wróciła. Jej zaginięcie zgłosiła na policję córka Magdalena. W marcu 2011 r. w Parku Kultury w Powsinie znaleziono spalone zwłoki kobiety, które połączono z zaginięciem społeczniczki, a w kwietniu sekcja potwierdziła, że spalona kobieta z Powsina to właśnie Jolanta Brzeska.

Brzeska mieszkała wraz z rodziną przy ul. Nabielaka 9 w Warszawie. Zainteresowała się sprawami lokatorskimi, kiedy reprywatyzacja dotknęła jej osobiście - w 2006 roku decyzją ówczesnego sekretarza m.st. Warszawy Mirosława Kochalskiego kamienicę, w której mieszkała, przekazano trojgu spadkobiercom dawnych właścicieli i znanemu "handlarzowi roszczeń" Markowi M.

W wyniku wielokrotnych podwyżek cen najmu lokali mieszkańcy Nabielaka popadali w spiralę zadłużenia. Ponadto, przedstawiciele nowych właścicieli żądali od nich pieniędzy za bezumowne korzystanie z lokali. Lokatorzy byli również nękani i grożono im eksmisją. W wyniku tych zdarzeń w 2007 r. Brzeska z innymi rodzinami, które były w podobnej sytuacji jak ona, powołała Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów, które dziś nosi jej imię.(PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski

liv/