Prof. Parczewski: wszelkie lockdowny dają efekt po dwóch-trzech tygodniach

2021-03-17 15:33 aktualizacja: 2021-03-17, 18:55
Puste ulice w Warszawie Fot. PAP/Paweł Supernak
Puste ulice w Warszawie Fot. PAP/Paweł Supernak
Wszelkie lockdowny przynoszą efekt po dwóch-trzech tygodniach – powiedział w rozmowie z PAP specjalista chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski, komentując możliwości zapobiegania rozprzestrzenianiu się koronawirusa.

"Dane dotyczące liczby zakażeń niepokoją. Jesteśmy – uważam – na fali wznoszącej trzeciej fali (epidemii - PAP). Mam nadzieję, że nie będzie z tego tsunami. Niektóre województwa mają sytuację krytyczną, my (w Zachodniopomorskiem) mamy jeszcze stosunkowo dobrą, ale przygotowujemy się i zbieramy w sobie – żeby nas nie zalało" – powiedział PAP lekarz naczelny ds. COVID-19 w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie prof. Miłosz Parczewski.

Zaznaczył, że większa liczba zakażeń wynika prawdopodobnie z ogólnych warunków pogodowych, z tego, że wirus "naturalnie" ma piki w okresie późnojesiennym i wiosennym, a także ze zwiększenia liczby bardziej zakaźnych, zmutowanych wariantów.

Prof. Parczewski wskazał, że nie ma dobrej recepty na to, by zapobiec złemu scenariuszowi – można rozważać zamknięcia, ale wszelkie lockdowny przynoszą efekty dopiero po dwóch-trzech tygodniach, ponieważ wynika to z ilości wirusa krążącego w populacji.

"Musimy znów zwrócić uwagę na nasze własne zachowanie, na samoizolację, jeśli ktoś ma podejrzenie zakażenia lub podejrzenie kontaktu (z osobą zakażoną – PAP), a nie był szczepiony" – zaznaczył prof. Parczewski. Podkreślił, że w przypadku wystąpienia objawów COVID-19 należy koniecznie skonsultować się z lekarzem, a jeśli nastąpiło zakażenie – należy stosować domowe pulsoksymetry.

"Polecamy tę izolację i nieukrywanie się przed systemem, bo to też się zdarza. I absolutnie nie polecamy testowania się metodą z Biedronki" – podkreślił lekarz. Wyjaśnił, że testy sprzedawane w popularnym dyskoncie są testami z przeciwciał, "które mają mniej więcej dwa tygodnie opóźnienia i wynik dodatni oznacza, że ktoś miał kontakt, ale nic nie mówi nam o zakaźności".

Zapytany o to, jak różni się trzecia od drugiej fali pandemii, specjalista chorób zakaźnych odpowiedział, że chorują ludzie młodsi, ale jest widoczna "większa świadomość społeczna".

"Ludzie zaczynają się chyba trochę wcześniej zgłaszać, co jest bardzo dobre. Niestety, jest też coraz więcej mitów – stosuje się czasami leki, które są niesprawdzone i niepolecane, natomiast my też wiemy coraz więcej. Wiemy, co można, jak zadziałać i wydaje mi się, że to leczenie jest sprawniejsze" – powiedział prof. Parczewski.

Wyjaśnił, że obecnie wiadomo, kiedy stosować leki przeciwwirusowe (remdesivir), są standardy diagnostyczne, lekarze wiedzą też, kiedy wykrywać zatorowości płucne i jak stosować leczenie przeciwzakrzepowe oraz – jeśli jest taka potrzeba – szerzej stosowane jest leczenie sterydami. "Te efekty są przyzwoite – oczywiście to efekt doświadczeń drugiej fali i w tej chwili jesteśmy pewniejsi w działaniu" – zaznaczył lekarz.(PAP)

Autorka: Elżbieta Bielecka

liv/