Izrael. Sąd w Jerozolimie wznowił proces Benjamina Netanjahu w sprawie korupcji

2021-04-05 10:42 aktualizacja: 2021-04-05, 10:50
Premier Izraela Benjamin Netanjahu w sądzie. Fot. PAP/EPA/ABIR SULTAN
Premier Izraela Benjamin Netanjahu w sądzie. Fot. PAP/EPA/ABIR SULTAN
Sąd w Jerozolimie wznowił w poniedziałek proces Benjamina Netanjahu ws. zarzutów o korupcję. Netanjahu stawił się w sądzie tuż przed rozpoczęciem obrad i opuścił jego budynek przed wezwaniem pierwszego świadka. Przed sądem manifestowała grupa jego zwolenników.

Ciągnący się od prawie pięciu lat proces dotyczy trzech spraw. Pierwsza dotyczy przeprowadzania przychylnych dla izraelskiej firmy telekomunikacyjnej Bezek i wartych ok. 500 mln dolarów zmian w prawie w zamian za pozytywne przedstawianie małżeństwa Netanjahów w należącym do Bezeku portalu informacyjnym Walla. Premier został tutaj oskarżony o korupcję, defraudację i nadużycie zaufania.

W drugiej sprawie, w związku z którą Netanjahu został oskarżony o defraudację i nadużycie zaufania, prokuratura twierdzi, że premier i jego żona Sara nielegalne przyjęli prezenty, w tym luksusowe cygara i szampany, od znajomych biznesmenów o wartości ok. 200 tys. dolarów.

Trzecia sprawa dotyczy umowy między Netanjahu a Nonim Mozesem, właścicielem izraelskiego dziennika "Jediot Achronot" i portalu Ynet. W zamian za korzystne dla premiera i jego rodziny zbiegi wizerunkowe w tych tytułach Netanjahu miał oferować zmiany prawne, które zahamowałyby rozwój konkurencyjnej gazety, "Israel Hajom". Netanjahu został w związku z tym oskarżony o defraudację i nadużycie zaufania, natomiast Mozes o oferowanie łapówki.

Netanjahu zaprzecza popełnienia zarzucanych mu czynów

Netanjahu, który zaprzecza popełnienia zarzucanych mu czynów, prowadzi obecnie rozmowy koalicyjne po przeprowadzonych 23 marca wyborach parlamentarnych, które dały kierowanemu przezeń Likudowi niewielką przewagę. "Wznowiony proces o korupcję może rzucić cień na przebieg tych rozmów i oddalić perspektywę utworzenia rządu" - pisze w komentarzu agencja Reutera.

"Uprzywilejowane relacje Netanjahu z innymi oskarżonymi w tej sprawie były czymś w rodzaju waluty, którą polityk płacił za przysługi" - powiedziała prokurator Liat Ben-Ari o relacjach premiera z Nonim Mozesem. "Ta moneta przetargowa mogła mieć wpływ na decyzje sprawującego urząd premiera" - podkreśliła.

Netanjahu zaprzecza wszystkim zarzutom, obwiniając media i przeciwników politycznych o nagonkę i "polowanie na czarownice". Według niego proces jest "próbą podważenia silnego prawicowego przywództwa".

Natanjahu jest pierwszym izraelskim premierem, którego postawiono w stan oskarżenia podczas pełnienia urzędu. Lider Likudu sprawował go podczas 12 lat.

Jeśli jego wina zostanie dowiedziona, grozi mu do 10 lat więzienia za korupcję i do 3 lat za defraudację i nadużycie zaufania.

W Izraelu wyrok skazujący dla tak wysokiego rangą polityka nie jest nieprawdopodobny. W 2015 r. poprzedni premier Ehud Olmert trafił do więzienia za korupcję, a w 2011 r. były prezydent Mosze Kacaw trafił do więzienia m.in. za gwałty.

Istnieje możliwość zakończenia procesu ugodą, chociaż wcześniej prawicowy premier i jego otoczenie odrzucali takie rozwiązanie.

Według izraelskiego prawa oskarżony szef rządu musi zrezygnować z urzędu jedynie wtedy, gdy zostanie skazany, a wyrok będzie podtrzymany w procesie odwoławczym, który może ciągnąć się latami. (PAP)

mst/