Jak powiedziała portalowi partnerka zmarłego, mężczyzna, Darren Manaog Penaredondo, został zatrzymany przez funkcjonariuszy policji w miejscowości General Trias pod Manilą w ubiegły czwartek, kiedy wbrew obostrzeniom kupował wodę po godzinie 18. W areszcie policjanci mieli zmusić go i inne osoby zatrzymane tego dnia do wykonania 100 ćwiczeń podobnych do przysiadów i powtórzenia ich, jeśli robili je nierówno.
Mężczyzna dostał konwulsji i stracił przytomność
Do domu wrócił w piątek rano i według jego partnerki przez cały dzień nie był w stanie normalnie chodzić. W sobotę dostał konwulsji i stracił przytomność, a niedługo potem, mimo resuscytacji, zmarł.
Po tym, jak sytuację opisał na Facebooku kuzyn zmarłego, miejscowa policja zaprzeczyła, by stosowała kary, i zapewniła, że zatrzymani otrzymują jedynie upomnienia. Mimo to burmistrz General Trias Ony Ferrer ogłosił na Facebooku, że zostanie przeprowadzone śledztwo, podkreślając, że "krzywdzenie i torturowanie osób łamiących ograniczenia nie są częścią polityki miasta".
Filipiny zmagają się obecnie z drugą falą zakażeń koronawirusem, która przeciążyła szpitale i zmusiła władze do powrotu do surowych obostrzeń, jakie stosowano w ubiegłym roku. Jednak według organizacji praw człowieka Human Rights Watch w wielu przypadkach kary dla osób łamiących przepisy są "okrutne, nieludzkie i upokarzające". W jednym opisanym przez HRW przypadku policjanci umieścili w klatce dla psów pięć osób. W innym zatrzymani za naruszenie zasad kwarantanny byli zmuszeni do siedzenia w pełnym słońcu w południe w upalny dzień.
Zwolennikiem ostrego podejścia do naruszania obostrzeń jest prezydent kraju Rodrigo Duterte, który w przemówieniu ogłosił, że poinstruował służby, wojsko i władze lokalne, by strzelały do osób, które sprawiają problemy i stanowią zagrożenie. (PAP)
mmi/