Wrak Tu-154M pozostaje w Smoleńsku. Rosja powołuje się na swoje śledztwo

2021-04-10 08:08 aktualizacja: 2021-04-10, 15:24
Lotnisko Siewiernyj. Wrak samolotu prezydenckiego TU-154M. Fot. PAP/Wojciech Pacewicz
Lotnisko Siewiernyj. Wrak samolotu prezydenckiego TU-154M. Fot. PAP/Wojciech Pacewicz
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej i władze Rosji powtarzają od lat, że ze względu na prowadzoną w tym kraju sprawę karną nie jest możliwe zwrócenie Polsce szczątków samolotu Tu-154M. Brak jednak informacji o konkretnych prowadzonych działaniach śledczych.

W swoich ocenach na temat przyczyn katastrofy Komitet Śledczy niezmiennie powołuje się na ustalenia z raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK).

Po raz ostatni Komitet Śledczy wypowiadał się na temat swego śledztwa w listopadzie 2020 roku. Podał wówczas, że akta sprawy liczą ponad 800 tomów. Oznajmił także, że rosyjscy śledczy „nie mają wątpliwości co do okoliczności i przyczyn” katastrofy. „Wszystkie dane zebrane przez śledztwo rosyjskie świadczą o błędach w działaniach załogi” – oznajmił Komitet.

Brak informacji, czy obecnie nadal prowadzone są czynności śledcze. W listopadzie 2020 r. rosyjska Prokuratura Generalna oświadczyła, że wysłała do polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości wniosek o pomoc prawną – o „fonogram i stenogram rozmowy telefonicznej” prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego z bratem, wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim, przed katastrofą samolotu Tu-154M. Prokuratura oświadczyła, że powodem wniosku są "rozpowszechnione w mediach w Polsce nowe informacje" (chodziło o wywiad byłego sędziego Wojciecha Łączewskiego dla "Gazety Wyborczej"). Polska Prokuratura Krajowa poinformowała zaś, że w aktach sprawy prowadzonej przez PK nie ma nagrania ani stenogramu takiej rozmowy.

"Dowody dotyczące obecności śladów materiałów wybuchowych zostały odrzucone"

W dziesiątą rocznicę katastrofy, 10 kwietnia 2020 roku, Komitet Śledczy oznajmił, że „nie znalazła potwierdzenia wersja o ewentualnym wybuchu” na pokładzie samolotu. „Dowody specjalistów zagranicznych dotyczące obecności śladów materiałów wybuchowych zostały całkowicie odrzucone przez ekspertów" - oświadczył wtedy komitet.

Powtórzył także, że „fragmenty polskiego samolotu zebrane w trakcie oględzin miejsca zdarzenia zostały zbadane i uznane za dowody rzeczowe w sprawie karnej”. Według Komitetu „śledztwo zorganizowało niezbędne warunki przechowywania (szczątków samolotu), wykluczające ich uszkodzenie i zepsucie, a także zapewniające ich bezpieczeństwo”.

Wrak samolotu znajduje się od 2010 r. na płycie lotniska w Smoleńsku. W latach po katastrofie prowizoryczny hangar z drewna i brezentu zastąpiła blaszana konstrukcja. Szczątki samolotu nie są widoczne i nie ma do nich dostępu.

Po raz ostatni przedstawiciele polskiej prokuratury byli w Smoleńsku jesienią 2019 roku, gdy wraz z technikami kryminalistycznymi prowadzili czynności procesowe. Wyjazd ten i dwa poprzednie w ostatnich latach (jesienią 2018 r. i wiosną 2019 r.) był wynikiem wniosków o pomoc prawną, w których polski zespół śledczy zwracał się m.in. o przeprowadzenie dodatkowych oględzin elementów konstrukcyjnych samolotu.

Przedstawiciele polskich władz wielokrotnie poruszali w rozmowach ze stroną rosyjską sprawę zwrotu Polsce wraku samolotu, przypominając, że jest on własnością państwa polskiego i jego przechowywanie na terenie Rosji jest bezprawne.

10 kwietnia 2010 roku samolot Tu-154M z polską delegacją udającą się na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej rozbił się pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób, w tym prezydent RP prof. Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią oraz wielu wysokich rangą urzędników państwowych i dowódców wojskowych.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)

mmi/