Sasin, który był gościem RMF FM, podkreślił, że katastrofa smoleńska "ma wiele wymiarów", z których najbardziej bolesny jest ten ludzki. "Mimo upływu 11 lat ból pozostał i poczucie ogromnej straty po przyjaciołach pozostało. Bardzo wiele osób, które tam zginęły to były osoby, które bardzo blisko znałem" - wspomniał.
Jedna z nich - dodał - to prezydent Lech Kaczyński. "Był wizjonerem politycznym wtedy przez wielu niedocenianym. Dzisiaj, myślę, widać trafność jego diagnoz. Dla mnie był kimś niezwykle bliskim, bo był takim moim politycznym ojcem, człowiekiem, który stworzył mnie jako polityka takiego, jakim dzisiaj jestem" - powiedział minister aktywów państwowych.
Katastrofa smoleńska cały czas dzieli Polaków
Sasin zwrócił uwagę, że katastrofa smoleńska jest także "czymś, co cały czas dzieli Polaków". "A dzieli Polaków, dlatego że są ciągle osoby, którym na tym zależy. Tutaj nie mogę uciec chociażby od wczorajszego wywiadu Donalda Tuska, który - muszę powiedzieć - przekroczył wszelkie poziomy obrzydliwości w polityce, ale też nie tylko w polityce" - ocenił.
Jego zdaniem wypowiedź Tuska - który poinformował, że prezydent Kaczyński "podkreślał, także po tak zwanym incydencie gruzińskim, że od czasu kiedy pilot odmówił lotu do Tbilisi prezydentowi (w 2008 roku - PAP), on sam będzie podejmował decyzje, kiedy będzie latał samolotem rządowym, prezydenckim" - jest próbą "ucieczki od odpowiedzialności". "Widać, że Donald Tusk jest tym człowiekiem, który po pierwsze chce uciec od odpowiedzialności za to, co się wydarzyło, a od odpowiedzialności nie ucieknie, bo był wtedy premierem, człowiekiem, który decydował o tym, jak to śledztwo będzie przebiegało" - stwierdził minister aktywów państwowych.
Dopytywany, czy chodzi o odpowiedzialność karną czy polityczną, Sasin odpowiedział, że co do odpowiedzialności karnej nie będzie się wypowiadał. "Od tego są sądy, żeby to oceniać. Natomiast ta odpowiedzialność polityczna jest całkowicie oczywista. Dzisiaj Donald Tusk, próbując przerzucać i obciążać wszystkich dookoła, w sposób nieudolny się broni, a przy okazji postępuje niegodnie jako człowiek" - powiedział.
Minister aktywów państwowych zapewnił także, że podziela frustrację wszystkich Polaków, którzy chcieliby mieć dzisiaj jasność, jakie były przyczyny katastrofy". Jak zaznaczył, dużo łatwiej byłoby dociekać prawdy "na świeżo po tych wydarzeniach, kiedy mielibyśmy te dowody w ręku, których dzisiaj nie mamy". "Zarówno brak Tupolewa, jak i oryginały czarnych skrzynek cały czas są w Moskwie i są w Moskwie, dlatego że ekipa Donalda Tuska na to pozwoliła, dała Rosjanom argumenty do tego, żeby te dowody przetrzymywali. Bardzo trudno jest dzisiaj, po wielu latach, badać coś, co zostało zafałszowane wcześniej" - ocenił.
"Raport Anodiny i raport Millera to stek bzdur"
Na sugestię prowadzącego, że może komisji Antoniego Macierewicza nie powinno już być, skoro sobie nie radzi, Sasin odparł, że "to nie jest prawda". "Komisji się udało ustalić bardzo wiele i - z tego, co wiem - w najbliższym czasie ten raport komisji zostanie opublikowany. To jest potężny dokument. Ponad 700 stron bardzo poważnych analiz" - powiedział.
Dodał, że upublicznienie raportu "to jest kwestia raczej najbliższych dni, a na pewno nie miesięcy". "Analizy i badania, które przeprowadziły renomowane, światowe instytucje amerykańskie, europejskie, również Wojskowa Akademia Techniczna, nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że właśnie te raporty, w które tak święcie wierzy wciąż Donald Tusk - raport Anodiny i raport Millera i Laska, są stekiem bzdur" - stwierdził Sasin. (PAP)
Autorka: Daria Porycka
mmi/