Według Hessa ogłoszony w czwartek pakiet nowych sankcji - choć największy od lat - nie stanowi znaczącej zmiany status quo. Jego zdaniem poszerzenie "czarnej listy" o 32 osoby i podmioty nie wpłynie na kalkulacje Rosji, podobnie jak wydalenie 10 dyplomatów, bo takie ruchy były stosowane wcześniej.
Sankcje wobec Rosji dotyczą między innymi gospodarki i ekonomii
Największy nowy element: zakazanie amerykańskim firmom udziału w obrocie rosyjskim długiem na rynku pierwotnym to z kolei "poważny ruch", jednak na razie głównie symboliczny. "To sygnał, że USA bardzo poważnie podchodzą do dalszych sankcji dotyczących długu, ale dotychczasowe restrykcje same w sobie nie zmieniają zbytnio sytuacji" - mówi Hess. Jak tłumaczy, główną instytucją działającą przy emisji rosyjskich obligacji skarbowych jest rosyjski bank WTB, a amerykańskie banki uczestniczą w procesie bardzo rzadko. Dopiero rozszerzenie restrykcji na transakcje na rynku wtórnym zadałoby mocny cios. Co znaczące, w rozporządzeniu wprowadzającym sankcje Biały Dom wyraźnie zaznaczył, że w przypadku dalszych wrogich działań Kremla zostaną one rozszerzone.
"Sankcje dotyczące rynku pierwotnego są sygnałem; sankcje wtórne byłyby prowadzeniem wojny za pomocą środków politycznych" - ocenił Hess. Według analityka, nowe sankcje stanowią więc ostrzeżenie dla Rosji, że jeśli nie zrezygnuje z agresywnych działań, jej gospodarka może poważnie ucierpieć. W obecnym kontekście chodzi przede wszystkim o ostrzeżenie przed nową ofensywą Rosji na Ukrainie wobec koncentracji wojsk wokół granic i na Krymie.
"Zakazanie obrotu rosyjskim długiem na rynku wtórnym zawiesiłoby dużą część obligacji w rękach amerykańskich podmiotów. Rosja ma wystarczająco dużo środków w rezerwach, by odkupić je wszystkie, ale jeśli zostaną one zawieszone, doprowadziłoby to Rosję do technicznego bankructwa" - tłumaczy ekspert.
Kolejne sankcje mogą osłabić pozycję Rosji na międzynarodowych rynkach
Jak dodaje, wyjście z tej sytuacji i powrót Rosji na międzynarodowe rynki byłby bardzo trudny. Gospodarczo, oznaczałoby to dla Moskwy przyszłe problemy finansowe, zwłaszcza w razie kolejnego kryzysu. Politycznie, byłby to krok, który zdominowałby relację z Rosją na długie lata.
"Innymi słowy, sankcje na rosyjski dług byłyby odpowiednikiem statku, który utknął w Kanale Sueskim. Inne sprawy nie mogłyby posuwać się do przodu z ich pominięciem" - uważa ekspert. Jak dodaje, w takim układzie zniesienie sankcji mogłoby okazać się politycznie niemożliwe tak długo, jak Władimir Putin będzie stał na czele Rosji. (PAP)