Według agencji Associated Press elementy rakiet kosmicznych, gdy już spełnią swoje zadanie, są zwykle kierowane w celu kontrolowanego zniszczenia poprzez tarcie w atmosferze. Z sekcją chińskiej rakiety tak się jednak nie stało – pisze AP.
W marcu na ziemię w amerykańskim stanie Waszyngton i do oceanu u wybrzeży stanu Oregon spadły części rakiety Falcon 9 amerykańskiej firmy SpaceX – przypomina agencja.
Rakieta Długi Marsz 5B wyniosła w ubiegły czwartek na orbitę jeden z kluczowych modułów planowanej chińskiej stacji kosmicznej Tiangong („niebiański pałac”). Następnie sama weszła na tymczasową orbitę i obecnie okrąża Ziemię raz na 90 minut, lecąc zbyt szybko, by agencje kosmiczne mogły przewidzieć, gdzie wejdzie w atmosferę.
Ministerstwo obrony USA spodziewa się, że nastąpi to w sobotę. Miejsce ponownego wejścia w atmosferę będzie jednak można określić dopiero kilka godzin przed tym wydarzeniem – napisano w komunikacie Pentagonu.
Astrofizyk: potencjalnie nie jest dobrze
Część ekspertów obawia się, że fragmenty rakiety mogą spaść na tereny zamieszkane przez ludzi. „Potencjalnie nie jest dobrze” - powiedział astrofizyk z Uniwersytetu Harvarda Jonathan McDowell, cytowany przez dziennik „Guardian”.
Według „Guardiana” od 1990 roku żaden obiekt o masie większej niż 10 ton nie był celowo pozostawiony na orbicie, by ponownie wejść w atmosferę w sposób kontrolowany. Kluczowa sekcja rakiety Długi Marsz 5B waży według dostępnych informacji ponad 20 ton.
W rozmowie ze stacją CNN McDowell ocenił jednak, że niebezpieczeństwo dla ludzi jest znikome, a najbardziej prawdopodobnym miejscem ewentualnego upadku jest Ocean Spokojny, ponieważ zajmuje on największą powierzchnię.
Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)
est/