Sąd koleżeński Lewicy Razem wykluczył z partii działaczkę oskarżaną o transfobię

2021-05-07 15:38 aktualizacja: 2021-05-07, 19:36
 Lider Partii Razem Adrian Zandberg (L), Urszula Kuczyńska (C). Fot. PAP/Paweł Supernak
Lider Partii Razem Adrian Zandberg (L), Urszula Kuczyńska (C). Fot. PAP/Paweł Supernak
Sąd koleżeński Lewicy Razem wykluczył z partii Urszulę Kuczyńską, która była oskarżana o transfobię. Kuczyńska w rozmowie z PAP podkreśliła, że obecnie "jakakolwiek polemika jest niedozwolona, bo jest trasfobiczna".

Kuczyńską zalała fala krytyki w mediach społecznościowych w marcu. Byłej już działaczce Razem zarzucono "terfizm", czyli odmianę transfobii (uprzedzenie wobec osób transpłciowych), które są udziałem feministek.

W wywiadzie, który udzieliła "Wysokim Obcasom" w grudniu ub.r. mówiła m.in. o tym, że niepokoją ją zmiany językowe. Oceniła, że "feminizm i równouprawnienie płci są naturalną lewicową postawą. Także w sensie językowym". "Mam wątpliwości, czy dążenie do zamieniania +kobiet+ na +osoby z macicami+ albo +osoby menstruujące+ to postawa lewicowa" - powiedziała wówczas Kuczyńska.

Wspierała treści transfobiczne

Zgodnie z wyrokiem sądu koleżeńskiego partii Lewica Razem, do którego dotarła PAP, postanowiono wykluczyć Urszulę Kuczyńską z Razem, z zakazem ubiegania się o ponowne członkostwo przez okres trzech lat.

W uzasadnieniu czytamy, że nastąpiło to z powodu przesłanek, które można podzielić na dwie kategorie: stosowanie języka wykluczającego osoby transpłciowe, szerzenie i wspieranie treści transfobicznych oraz brak współpracy z organami partyjnymi w obliczu sytuacji kryzysowej, świadome działanie na szkodę partii.

Oprócz wywiadu, który ukazał się w "Wysokich Obcasach", sąd koleżeński poddał ocenie także aktywność działaczki w mediach społecznościowych. "W ocenie działań Urszuli Kuczyńskiej należy też zwrócić uwagę na to, jakie cudze wypowiedzi Urszula Kuczyńska uznaje za słuszne i wartościowe oraz daje temu wyraz poprzez lajki. Poprzez reakcje w mediach społecznościowych podpisuje się pod stwierdzeniami, które są jawnie transfobiczne, a częstość reakcji na posty i komentarze pisane z profili otwarcie transfobicznych wskazuje na zsieciowanie" - napisał w uzasadnieniu sąd koleżeński.

Z kolei w słowach końcowych zamieszczonych w wyroku czytamy: "W naszej ocenie Urszula Kuczyńska naruszyła wartości takie jak inkluzywność, stawanie w obronie osób dyskryminowanych oraz działanie zespołowe". "Nie wykorzystała szansy na to, żeby zrobić krok wstecz i przeprosić za krzywdzące słowa. W opinii składu orzekającego należy również w tym miejscu zadać sobie pytanie, czy jako partia stworzyliśmy odpowiednie warunki do przyznawania się do błędów oraz zastanowić się, jak postępować w takich sytuacjach w przyszłości" - napisano.

Szantaż moralny

Odnosząc się do zarzutów sądu koleżeńskiej Kuczyńska w rozmowie z PAP podkreśliła, że apelowała do partii, aby odłożyć dyskusję o kilka tygodni, aby emocje, które towarzyszą jej sprawie się wyciszyły i móc rozpocząć na spokojnie debatę.

W jej ocenie, obecnie "jakakolwiek polemika jest niedozwolona, bo jest trasfobiczna". "To jest problem rozrastania się kultury ograniczania wolności słowa, ograniczania swobody opinii i swobody wypowiedzi w obszarach, gdzie nie dokonał się wielki postęp czy wielka zmiana. Nagle jest cały zestaw obszarów na których nie można się wypowiadać w imię postępowej ortodoksji i każde podważenie dominującej narracji jest odbierane z miejsca jako atak. Za tym stoi taki niesamowity szantaż moralny" - powiedziała PAP działaczka.

Kuczyńska powiedziała, że nie będzie odwoływała się od decyzji sądu koleżeńskiego; przekazała, że rozpoczęła zbiórkę na pomoc prawną, pomoc psychologiczną i wsparcie kobiet poddanych ostracyzmowi, a także założenie organizacji broniącej praw kobiet. (PAP)

Autor: Grzegorz Bruszewski

mmi/