Organizacja zaapelowała w środę o międzynarodową solidarność i pomoc dla azjatyckich krajów regionu, ostrzegając, że systemy opieki zdrowotnej w wielu z nich są przytłoczone liczbą zachorowań.
W tej części świata leży siedem z dziesięciu państw, w których wzrost zakażeń liczby koronawirusem jest najszybszy. Czerwony Krzyż zwrócił uwagę na sytuację w Laosie, gdzie w ciągu 12 dni liczba pacjentów podwoiła się, oraz w Indiach, gdzie podwojenie liczby chorych nastąpiło w czasie niespełna dwóch miesięcy.
„Potrzebujemy natychmiast globalnej solidarności i regionalnego wsparcia (poprzez dostarczanie) większej ilości sprzętu medycznego, pomoc w zapobieganiu i pilne zapewnienie dostępu do szczepionek” – napisał w oświadczeniu dyrektor Czerwonego Krzyża w regionie Azji i Pacyfiku, Alexander Matheou.
Choć kampanie szczepień już się rozpoczęły, są one utrudnione m.in. przez niedobory, utrudnienia logistyczne i koszty dotarcia do wielu części regionu.
„Potrzebujemy większej globalnej współpracy, tak by ratujące życie środki, sprzęt medyczny, szczepionki i pieniądze docierały tam, gdzie mogą pomóc ludziom narażonym na największe ryzyko. Będziemy bezpieczni dopiero wtedy, gdy wszyscy będą bezpieczni” – dodał Matheou.
W ostatnich dniach, w związku ze zwiększającą się liczbą infekcji nowymi, często bardziej zaraźliwymi szczepami koronawirusa, w wielu krajach regionu zaostrzono pandemiczne regulacje lub przedłużono wcześniej istniejące obostrzenia. Stało się tak m.in. na Filipinach, w Japonii, Kambodży, Laosie, Malezji, Nepalu, Singapurze i Tajlandii.
Według oficjalnych statystyk największą liczbę zakażeń zanotowały dotąd Indie (blisko 24 mln), Indonezja (1,7 mln), Filipiny (1,1 mln), Pakistan (870 tys.), Bangladesz (777 tys.) i Japonia (653 tys.).
Relatywnie dobrze z pandemią radzą sobie Australia i Nowa Zelandia, gdzie od wielu miesięcy notuje się z reguły jednocyfrowe liczby nowych zakażeń. Kraje te uniknęły epidemii na skalę obserwowaną w innych częściach regionu, zamykając granice i reagując na pojawiające się zakażenia szybkim wprowadzaniem czasowych lockdownów.
Tomasz Augustyniak (PAP)
liv/