69-letni Laszlo Szakacs został zaszczepiony 7 maja. „Okazało się, że chyba za dużo dostałem, bo gdy przyszła kolej następnych osób zapisanych na ten preparat, to już nie było szczepionki” - powiedział portalowi. W jednej ampułce szczepionki Pfizera jest sześć dawek.
Kiedy Szakacs wrócił do domu, zadzwonił do niego lekarz, że musi wrócić, bo wstrzyknięto mu za dużo szczepionki. Dostał skierowanie na ostry dyżur.
Szakacs twierdzi, że nie miał poważniejszych objawów: przez kilka godzin miał temperaturę 37 stopni, a ciśnienie do 180, ale to drugie mogło wynikać jego zdaniem ze stresującej sytuacji. „Musiałem spędzić noc w szpitalu. Nie dali mi żadnych lekarstw i następnego dnia wypuścili do domu” – powiedział.
Po wyjściu ze szpitala mężczyzna czuł, jak to określił, napięcie w głowie, ale zapewnił: "Teraz czuję się dobrze. Już pracuję". „W szpitalu potraktowano mój przypadek z humorem. Zażartowano, że teraz jestem chroniony na cztery-pięć lat” – relacjonował.
Szakacs powiedział, że lekarz przed podaniem preparatu wyjawił mu, iż po raz pierwszy wstrzykuje szczepionkę Pfizera. Zdaniem mężczyzny zapewne dlatego doszło do pomyłki.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mst/