Zatrzymany Raman Pratasiewicz to dziennikarz i bloger. W Mińsku "czeka go kara śmierci"

2021-05-23 19:34 aktualizacja: 2021-05-24, 12:58
Dziennikarz Roman Pratasiewicz Fot. PAP/ EPA / STRINGER
Dziennikarz Roman Pratasiewicz Fot. PAP/ EPA / STRINGER
Pasażerowie, którzy lecieli samolotem linii Ryanair z zatrzymanym w Mińsku opozycjonistą Ramanem Pratasiewiczem mówili, że na wieść o lądowaniu awaryjnym w stolicy Białorusi wpadł on w panikę i mówił, że "czeka go tutaj kara śmierci" - podała telewizja Dożd.

Niezależna rosyjska telewizja powołuje się na relację pasażera, z którym rozmawiał łotewski portal internetowy Delfi. Pasażer ten opisał reakcję Pratasiewicza na awaryjne lądowanie w Mińsku: najpierw opozycjonista wpadł w panikę, zaczął się trząść, a na pytanie, co się stało, odparł: "czeka mnie tutaj kara śmierci".

Po wylądowaniu Pratasiewicz nadal drżał, ale był spokojny. Do samolotu weszli ludzie z psami, Pratasiewicza odprowadzono na bok i przeszukano. Cały czas koło niego był funkcjonariusz służb siłowych. Potem Pratasiewicz został wyprowadzony z samolotu.

Pasażer, z którym rozmawiał portal Delfi, relacjonował, że pozostałych podróżnych przetrzymywano przez około trzy godziny w wąskim korytarzu bez wody i dostępu do toalety i sprawdzano im dokumenty.

Mieszkający poza granicami Białorusi Pratasiewicz był jednym z autorów prowadzonego w Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, który władze w Mińsku uznały za ekstremistyczny. Wobec Pratasiewicza wszczęto na Białorusi sprawy karne dotyczące m.in. wzniecania nienawiści do władz i struktur siłowych i organizacji zamieszek. Opozycjonista został umieszczony na sporządzonej przez białoruski Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) liście osób "zaangażowanych w terroryzm".

W niedzielę na lotnisku w Mińsku lądował awaryjnie samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna. Przyczyną lądowania była informacja o bombie na pokładzie. Na polecenie władz Białorusi poderwano myśliwiec wojskowy MiG-29, który podążał przed maszyną pasażerską.

Informacja ta po sprawdzeniu samolotu Ryanair nie potwierdziła się. Media niezależne podały następnie informację o zatrzymaniu Pratasiewicza, który leciał tym samolotem.

Kim jest  Raman Pratasiewicz? 

Aktywista emigrant Raman Pratasiewicz do jesieni ubiegłego roku był jednym z autorów prowadzonego w Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, później dołączył do redakcji innego kanału – Białoruś mózgu (Biełaruś gołownogo mozga).

Białoruskie władze uznały działalność Nexty – popularnego kanału w Telegramie - za ekstremizm. Jego główny autor Sciapan Puciła od kilku lat mieszka w Polsce, gdzie studiował i przez pewien czas współpracował z telewizją Biełsat. Pratasiewicz w wywiadzie dla BBC mówił, że z obawy przed represjami również przeniósł się do Polski pod koniec 2019 r. Jesienią ubiegłego roku wyjechał na Litwę.

Obaj aktywiści są od listopada ubiegłego roku poszukiwani przez białoruskie organy ścigania. Wszczęto wobec nich kilka spraw karnych, w tym o wzniecanie nienawiści do władz i struktur siłowych, organizację zamieszek, organizację działań poważnie naruszających porządek publiczny.

Zarzucono im, że w internecie wzywali do protestów, blokowania dróg, strajków, „koordynowali” protesty, itd. Prokuratura Białorusi zwróciła się o ich wydanie do władz Polski.

W maju ojciec Pratasiewicza, który również przebywa na emigracji, znalazł się w grupie wojskowych pozbawionych przez prezydenta stopni wojskowych.

Puciła i Pratasiewicz zostali umieszczeni na sporządzonej przez Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) liście osób „zaangażowanych w terroryzm”.

Pratasiewicz to redaktor  kanału Nexta

Kanały Nexta i Nexta Live cieszyły się dużą popularnością w czasie masowych protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich. W związku z blokadami internetu oraz stron internetowych mediów niezależnych opozycyjne kanały w Telegramie były wówczas głównym źródłem informacji o planowanych i już odbywających się akcjach protestów. Większość z nich władze uznały za „ekstremistyczne”, a wobec ich autorów toczą się sprawy karne.

Pratasiewicz został zatrzymany w niedzielę na lotnisku w Mińsku. Wcześniej samolot Ryanair, którym leciał z Aten do Wilna, awaryjnie lądował w białoruskiej stolicy.

Władze Białorusi na polecenie Alaksandra Łukaszenki poderwały do cywilnej maszyny myśliwiec MiG-29, tłumacząc, że uczyniono to w celach „kontroli i ewentualnego udzielenia pomocy w lądowaniu”.

Opozycja białoruska uważa, że była to operacja służb specjalnych, mająca na celu zatrzymanie Pratasiewicza. Prezydent Litwy Gitanas Nauseda na Twitterze zarzucił białoruskim władzom „przymuszenie samolotu do lądowania” w mińskim porcie i zażądał uwolnienia Pratasiewicza.

Justyna Prus, Anna Wróbel (PAP)