Samolot, który przymusowo lądował w Mińsku, dotarł do Wilna. Na Białorusi zostało sześć osób

2021-05-23 15:53 aktualizacja: 2021-05-24, 07:38
Fot. PAP/EPA/TOMS KALNINS
Fot. PAP/EPA/TOMS KALNINS
Samolotem linii Ryanair relacji Ateny-Wilno, który lądował w niedzielę awaryjnie w Mińsku, nie odleciało po starcie z Mińska do Wilna sześć osób - poinformował na komunikatorze Telegram były białoruski minister i dyplomata Pawał Łatuszka.

Nie odleciało z Mińska dwóch obywateli Białorusi i czterech obywateli Rosji - napisał Łatuszka. Nie jest jasne, czy wśród tych osób uwzględnia on zatrzymanego w Mińsku opozycjonistę Ramana Pratasiewicza.

Szefowa telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska poinformowała na Twitterze, że według niepotwierdzonych, ale wiarygodnych informacji na liście pasażerów samolotu w Wilnie brakuje pięciu osób.

Samolot lecący z Aten lądował awaryjnie w Mińsku po informacji o bombie na pokładzie. Linie Ryanair poinformowały, że polecenie lądowania otrzymały od kontrolerów lotów na lotnisku w Mińsku. Informacja o bombie po sprawdzeniu samolotu nie potwierdziła się. Jednak w Mińsku zatrzymany został i wyprowadzony z samolotu żyjący na emigracji opozycyjny aktywista Raman Pratasiewicz, który jest poszukiwany listem gończym przez białoruskie organy ścigania.

Radio Swaboda podaje za niewskazanym kanałem na komunikatorze Telegram, że na pokładzie samolotu zabrakło także dziewczyny Ramana Pratasiewicza.

Na lotnisku w Mińsku poinformowano, że na pokładzie jest 123 pasażerów. Z kolei strona litewska podała informację o prawie 170 pasażerach z 12 krajów. Ponad 90 wśród tych pasażerów to obywatele Litwy.

Po ponad siedmiogodzinnym postoju w Mińsku samolot odleciał do Wilna, gdzie wylądował wieczorem w niedzielę.

Służba prasowa białoruskiego lidera poinformowała, że samolot w związku z informacją o bombie sam poprosił o zgodę na lądowanie w Mińsku i przedstawiła zgodę jako okazanie pomocy przez stronę białoruską i „uratowanie Europy”. Poinformowano również, że do asysty maszyny pasażerskiej na polecenie Alaksandra Łukaszenki poderwano myśliwiec Mig-29.

Opozycja widzi tę sprawę inaczej i twierdzi, że cała sytuacja to operacja służb specjalnych, która miała na celu doprowadzenie do zatrzymania Ramana Pratasiewicza. Taką opinię wyraziła m.in. przebywająca na emigracji była kandydatka w wyborach prezydenckich Swiatłana Cichanouska.

Mieszkający poza granicami Białorusi Pratasiewicz był jednym z autorów prowadzonego w Telegramie opozycyjnego kanału Nexta, później innego kanału – Białoruś mózgu (Biełaruś gołownogo mozga).

Oba zostały przez władze uznane za ekstremistyczne, a ich autorzy są poszukiwani przez organy ścigania – pisze portal Nasza Niwa. Pratasiewicz był oskarżony w sprawach karnych i umieszczony na liście osób „zaangażowanych w terroryzm”. (PAP)
 

Adam Ziemienowicz