Obrończyni Inesa Alenska została pisemnie zobowiązana do nieujawniania informacji o przebiegu dochodzenia i o swoim kliencie. Prawniczka nie może poinformować, gdzie znajduje się Pratasiewicz ani jaki jest jego status.
Wcześniej władze informowały, że Pratasiewicz jest w mińskim areszcie nr 1, media podały zaś, że Sapiega znajduje się w areszcie KGB (Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego).
Okoliczności zatrzymania Pratasiewicza i jego partnerki
Adwokat Sapiegi, która jest obywatelką Rosji, poinformował media, że w podjęta w czwartek próba spotkania z klientką znowu zakończyła się niepowodzeniem. Oficjalnie – z powodu „braku wolnych pomieszczeń do spotkań z adwokatami”.
O godz. 11.30 czasu polskiego w Mińsku sąd ma rozpatrzeć skargę obrońcy na zatrzymanie Sapiegi. Grożą jej zarzuty z trzech artykułów karnych – dotyczących masowych zamieszek, organizacji działań naruszających porządek publiczny i podżegania do nienawiści. Informowano, że z Sapiegą spotkał się już raz rosyjski konsul.
Raman Pratasiewicz, białoruski aktywista i były redaktor opozycyjnego kanału NEXTA, został wraz z Sapiegą zatrzymany przez białoruskie władze w niedzielę na lotnisku w Mińsku. Samolot relacji Ateny-Wilno, którym lecieli, lądował przymusowo na lotnisku w tym mieście z powodu przekazanej pocztą elektroniczną informacji o bombie. Informacja ta się nie potwierdziła.
Władze zarzucają Pratasiewiczowi m.in. „organizację zamieszek” i działań poważnie naruszających porządek publiczny. KGB umieściło go na liście osób „zaangażowanych w terroryzm”, podobnie jak innych przedstawicieli opozycji.
Państwa zachodnie są przekonane, że władze Białorusi wymusiły lądowanie samolotu groźbami i poderwaniem myśliwca. Działania Białorusi potępiło wiele rządów, w tym Polska, zarzucając władzom w Mińsku złamanie prawa międzynarodowego, piractwo, „terroryzm państwowy” i „porwanie samolotu”, domagały się też wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia i zdecydowanej reakcji społeczności międzynarodowej.
Mińsk twierdzi, że przyczyną lądowania była anonimowa informacja o bombie, podpisana przez „żołnierzy Hamasu”, myśliwiec wystartował „dla pomocy”, a to, że Pratasiewicz, którego władze nazywają „terrorystą”, był na pokładzie, było zbiegiem okoliczności. (PAP)
kgr/