W poniedziałek szef klubu PiS został zapytany w Sejmie przez dziennikarzy o informację, że jego klub miałby naciskać na senator Lidię Staroń, aby wycofała się z kandydowania na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. Polityk stanowczo zaprzeczył i przyznał, że pierwszy raz o takim rozwiązaniu słyszy. "Pani Staroń jest naszym kandydatem" - zadeklarował Terlecki. Dopytywany, czy to się nie zmieni, odparł: "Nie powinno". "Chcielibyśmy, żeby wreszcie był Rzecznik Praw Obywatelskich wybrany przez Sejm normalnym trybem. Mam nadzieję, że do tego teraz dojdzie" - dodał.
Polityk został także zapytany, czy istnieje tzw. transakcja wiązana - że za głosy poparcia PSL w Senacie dla Karola Nawrockiego, powołanego przez Sejm na prezesa IPN, PiS poparłby zgłoszonego przez ludowców, a popieranego przez opozycję, kandydata na RPO prof. Marcina Wiącka.
Szef klubu PiS przyznał, że w Sejmie nie było problemu z wyborem prezesa IPN. "Jeżeli posłowie PSL-u się do tego przyłączyli, to uważają, że to jest dobry kandydat" - dodał. Dopytywany, czy w zamian PiS zagłosuje za prof. Wiąckiem, Terlecki odparł: "Na razie pani Staroń jest naszym kandydatem i będziemy to głosować".
Pytany, czy dyscyplina ws. głosowania nad powołaniem RPO będzie obowiązywała posłów PiS, ale już nie koalicjantów, Terlecki odpowiedział, że "klub jest jeden, więc dyscyplina klubowa obowiązuje wszystkich".
W rozmowie przypomniano, że miały być kary dla posłów, którzy głosowali inaczej niż klub ws. ustawy o ratyfikacji zasobów własnych UE, polityk przyznał, że "na razie jakoś nasza łagodność wzięła górę" i zastrzegł, że "to się może zmienić".
Partyjny "deal"
W piątek w kuluarach sejmowych można było nieoficjalnie usłyszeć o "dealu" między PiS i PSL - prezes IPN w zamian za wybór kandydata opozycji na RPO. Szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz, pytany w piątek w TVN24 o to porozumienie, odpowiedział: "ja bym takich rozmów nie wykluczył, ale one są przed nami najprawdopodobniej". "Kluczowy jest Senat (...) Tu bez poważnych rozmów ze strony PiS na temat i RPO, i szefa IPN żadna kandydatura nie uzyska akceptacji" - zaznaczył prezes PSL.
Prezesa IPN, podobnie jak RPO, powołuje Sejm za zgodą Senatu.
Parlament już czterokrotnie, bezskutecznie, próbował wybrać następcę Bodnara. (PAP)
Autor: Grzegorz Bruszewski
mmi/