Turystyka alkoholowa w pasie przygranicznym przyjmuje już masowe rozmiary, informuje dziennik „De Telegraaf”.
W Holandii od 1 lipca br. weszły w życie nowe przepisy o sprzedaży alkoholu. Zgodnie z nowym prawem sprzedawcy nie mogą oferować rabatów większych niż 25 proc. Poprzez wzrost cen rząd chce walczyć z nadużywaniem alkoholu.
„Kiedyś kupowałem skrzynkę piwa w Holandii, bo było tanio. Teraz, gdy nie ma promocji kosztuje mnie to 17 euro, wolę kupować w Niemczech za 9” – powiedział gazecie młody Holender robiący zakupy w Emmerich przy granicy z Niderlandami.
„De Telegraaf” cytuje niderlandzkich przedsiębiorców, którzy narzekają na odpływ klientów. Willie van den Berg, który prowadzi sklep w przygranicznej wiosce Babberich na wschodzie kraju, przypomina, że jeszcze przed wejściem w życie nowych przepisów alkohol był tańszy u wschodniego sąsiada.
„Butelka rumu Bacardi kosztuje w Holandii 23,50 euro, a w Niemczech tylko 15 euro, wybór jest prosty” – mówi Van den Berg.
Organizacja reprezentująca przedsiębiorców „Vakcentrum” obawia się, że kupujący piwo lub wino mogą zacząć także robić zakupy innych produktów. „Grozi nam efekt domina” – cytuje organizację „De Telegraaf”.
Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)
mmi/