Podkreślił, że akcja ewakuacyjna na lotnisku w Kabulu zmienia z godziny na godzinę. "W Kabulu sytuacja jest bardzo, bardzo dynamiczna i będzie tyle lotów, ile potrzeba, żeby ewakuować naszych ludzi i naszych współpracowników" - powiedział Kumoch dziennikarzom na briefingu przez Pałacem Prezydenckim w Warszawie.
"Niezwykle ważna jest w tym momencie współpraca poszczególnych państw. Przypomnę, że są to państwa sojusznicze. Tak jak Turcja tutaj wykazała się wielka chęcią współpracy, tak również inne kraje to robią" - zapewnił.
"Musimy sobie w tym momencie pomagać. Nie jest problemem sam odlot samolotu (z Kabulu-PAP), problemem jest kontrola nad wejściami na lotnisko" - dodał.
Powtórzył też, że loty z Kabulu do Uzbekistanu mają inny charakter niż te z Uzbekistanu do Polski. Te ostatnie to loty cywilne.
Polscy żołnierze będą w Kabulu jak najszybciej
Żołnierze Polskiego Kontyngentu Wojskowego, którzy mają wspierać partnerów z NATO w ochronie lotniska w Kabulu, znajdą się tam jak najszybciej - powiedział Kumoch.
"Żołnierze będą tam jak najszybciej. Mamy 100 żołnierzy, którzy będą zabezpieczać na lotnisku potrzebujących pomocy" - poinformował Kumoch podczas konferencji prasowej.
"Kontyngent wojskowy powołany przez prezydenta nie został powołany do zadań bojowych, a ma on wspierać na miejscu innych partnerów z NATO w ochronie lotniska" - dodał.
Prezydent Andrzej Duda podpisał postanowienie o użyciu Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie; zgodnie z postanowieniem, które zostało opublikowane w środę wieczorem w Monitorze Polskim, PKW może liczyć do 100 osób.
W środę późnym wieczorem samolot z ewakuowanymi z Kabulu Polakami i polskimi współpracownikami oraz ich rodzinami na pokładzie wylądował na lotnisku w Warszawie. Boeing Dreamliner 787 wystartował z międzynarodowego portu lotniczego Nawoi w Uzbekistanie, gdzie zostały wcześniej przetransportowane wojskową maszyną osoby ewakuowane z Kabulu. Zgodnie z zapowiedziami w czwartek ok. godz. 10 wyląduje kolejny, cywilny samolot w Warszawie z osobami ewakuowanymi.
"Tylko tej nocy była dramatyczna walka o umieszczenie w polskich samolotach grupy kilkudziesięciu osób. Prezydent jest cały czas w kontakcie z nami, jest brifowany zarówno przez przedstawicieli rządu, jak i przeze mnie" - dodał.
"Polska nie ustanie do momentu, aż wszystkie osoby, które współpracowały z naszymi dyplomatami i wszystkie osoby, które współpracowały z naszym wojskiem będą bezpieczne" - zapewnił.
Pytany, ile osób zostało jeszcze do ewakuacji powiedział, że bardzo trudno oceniać sprawę tego problemu, ponieważ zgłaszają się cały czas nowe osoby.
"A my już przestaliśmy tak naprawdę patrzeć, ewakuujemy kogo się da" - wyjaśnił.
Według Kumocha "najważniejszy problem Afganistanu, czy lotniska to nie sama ewakuacja samolotami, ale dostanie się na lotnisko". "Tej nocy byliśmy w stałym kontakcie z władzami tureckimi, to ich żołnierze pilnują lotniska. Sytuacja naprawdę jest bardzo dynamiczna i niebezpieczna" - zaznaczył.
Kiedy Stany Zjednoczone wycofały większość swoich wojsk z Afganistanu, dużą część terytorium tego kraju zajęli talibowie. W niedzielę wkroczyli do stolicy kraju Kabulu i przejęli kontrolę nad pałacem prezydenckim. Siły USA musiały w poniedziałek wstrzymać wszystkie ewakuacje po tym, jak lotnisko w Kabulu zostało zatłoczone przez tysiące osób chcących opuścić zajętą w niedzielę przez talibów stolicę Afganistanu. Pas startowy i płyta lotniskowa są już wolne od tłumów, a we wtorek rano loty wznowiono. (PAP)
Autor: Aleksander Główczewski, Olga Łozińska, Mieczysław Rudy