Opozycja: oczekujemy działania premiera i szefa MSZ w sprawie migrantów, a nie apeli

2021-08-25 07:11 aktualizacja: 2021-08-25, 10:14
Usnarz Górny. Fot. PAP/Artur Reszko
Usnarz Górny. Fot. PAP/Artur Reszko
Oczekujemy od premiera Mateusza Morawieckiego i szefa MSZ działań ws. migrantów i sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, a nie apeli. Rząd powinien rzetelnie informować o tej sprawie, pomóc ludziom na granicy, a nie zrzucać odpowiedzialność na opozycję - podkreślają politycy PO, Lewicy i PSL.

Na konferencji prasowej po spotkaniu z przedstawicielami Straży Granicznej, Wojska Polskiego i Policji w placówce Straży Granicznej w Kuźnicy, szef rządu premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że napływ nielegalnych imigrantów z Iraku, Syrii, Afganistanu i innych krajów na granicy polsko-białoruskiej to zorganizowana akcja ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki.

Zapewnił, że rząd nie pozwoli, by na terytorium Polski dostawały się w sposób nieuprawniony fale imigrantów. Dodał, że te osoby dostały za pośrednictwem białoruskich biur turystycznych wizy na Białoruś i według prawa międzynarodowego mają prawo przebywać na terytorium Białorusi. "W Mińsku znajduje się biuro Wysokiego Komisarza ds. Uchodźstwa ONZ. Jeśli ktoś chce po stronie białoruskiej aplikować o status uchodźcy, proszę to zrobić w Mińsku" - wskazał Morawiecki.

Dodał, że rząd wspiera wszystkie działania, które prowadzą do stabilności na polskiej granicy. Zaapelował też do polityków opozycji o jedność, solidarność i odpowiedzialność. "Ten kryzys międzynarodowy wywołany przez Łukaszenkę ma zdestabilizować Unię Europejską. Nie destabilizujcie sytuacji politycznej, sytuacji w UE" - zwrócił się premier do opozycji.

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej. Komentarze polityków opozycji

Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski zapewnił, że jego formacja polityczna "będzie solidarna z uchodźcami, którzy potrzebują wsparcia i pomocy". "Jesteśmy przekonani, że ludziom, którzy koczują na granicy bez toalety, bez jedzenia, bez picia - po prostu, po ludzku trzeba pomagać i dlatego mówimy to, co mówimy. Jeżeli premier będzie pomagał ludziom, którzy potrzebują pomocy, to będziemy go chwalili. Jeżeli nie będzie pomagał, to będziemy go ganili" - wskazał Gawkowski.

W jego ocenie teraz nie jest czas na rozmawianie, ale na pomaganie. "To nie jest problem, aby tych ludzi przenieść do ośrodka. Dziś nie trzeba wielkiej debaty, okrągłego stołu, ale prostej deklaracji, że premier zgadza się na przeniesienie tych osób do ośrodka dla uchodźców i wtedy można rozmawiać o rozwiązaniach systemowych. Teraz trzeba szybko pomóc" - dodał.

Poseł PSL Marek Sawicki pytany przez PAP o apel szefa rządu podkreślił, że "za ten kryzys odpowiedzialny jest rząd, a nie opozycja i PSL". "To, że pan premier apeluje to jedno, a fakt, że nie ma przy tym szefa MSZ i pana prezydenta, to drugie" - dodał.

"Wypowiadają się czterej wiceministrowie i każdy podaje sprzeczne informacje. Jeżeli pan premier chce poważnie z opozycją rozmawiać to nie na briefingu na granicy, ale niech przyjdzie do Sejmu. Albo niech zwołają nadzwyczajne posiedzenie izby, albo przynajmniej Komisję Spraw Zagranicznych oraz Komisję Administracji i Spraw Wewnętrznych w trybie poufnym i powiedzą, czy mamy do czynienia z wojną hybrydową i jak mamy, jako opozycja się w tej sprawie zachować, czy też wojnę hybrydową wymyślił rząd" - mówił Sawicki.

W jego ocenie ta druga wersja wydaje się na tę chwilę bardziej prawdopodobna, bo w innym razie sprawą zainteresowałby się szef MSZ, czy wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński oraz prezydent, a żadna z tych osób się tą kwestią - w ocenie polityka PSL - nie zajmuje. "Śmiem więc twierdzić, że problem jest wydumany. Miejsce na rozmowę jest w Sejmie. Jako obywatel, a także polityk nie mam wiedzy, co tak naprawdę się dzieje" - dodał poseł. Jednocześnie zapewnił, że w oczywisty sposób szczelność polskich granic jest niezwykle ważna i konieczna jest dbałość o nią.

Rzecznik PO Jan Grabiec pytany przez PAP o apel premiera odparł: "Brak profesjonalizmu, brak przygotowania, brak sprawnego zarządzania ze strony rządu - to jest powód naszych problemów. Gdyby premier Morawiecki z takim zapałem, z jakim organizuje konferencje prasowe i zrzuca odpowiedzialność na opozycję, zajął się wykonywaniem obowiązków premiera i nadzorem nad pracą ministrów, to myślę, że bylibyśmy dużo bezpieczniejsi jako kraj".

Grabiec podkreślił, że "kilka miesięcy temu ten kryzys rozpoczął się na Litwie i polski rząd powinien uważnie uczestniczyć w tym, co tam się działo, w tym także w pracach Frontexu, żeby się do tego przygotować". "Rząd próbuje na własną rękę łatać dziurawą granicę, ale to niestety nie wychodzi. Warto korzystać z doświadczeń innych i nie odstawiać PR-owych szopek na granicy, tylko zająć się pełnieniem obowiązków" - dodał.

Ocenił, że "Straż Graniczna w pierwszym etapie tego kryzysu została zupełnie sama". "Dopiero kiedy media pokazały, co się dzieje na granicy, sprawą zainteresował się premier i ministrowie" - powiedział poseł.

Grabiec: można zobaczyć, jak radzili sobie z problemem Litwini

Polityk dodał, że "można zobaczyć, jak radzili sobie z problemem Litwini kilka miesięcy temu". "Premier Litwy współpracowała nie tylko z państwami UE i Frontexem, ale również podejmowała ofensywy dyplomatyczne, jeśli chodzi chociażby o relacje z Irakiem. Wystarczy prześledzić aktywność premier Litwy z ostatnich trzech-czterech miesięcy, by sensownie przygotować się do sprawnego działania" - ocenił Grabiec.

"Widzimy dużo energii skupionej na tym, żeby Polaków straszyć, a to nie jest realizacja misji UE, tylko realizacja strategii Łukaszenki, który chce uchodźcami straszyć Europejczyków" - podkreślił.

W Usnarzu Górnym, na granicy polsko-białoruskiej, po stronie Białorusi, od kilkunastu dni koczuje grupa cudzoziemców, osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze. Według informacji Straży Granicznej z poniedziałku grupa liczy obecnie 24 osoby.(PAP)

Autorzy: Tomasz Więcławski, Mikołaj Małecki

mmi/