Według "Sieci" zdumiewa to, że tyle lat presji ze strony Unii i opozycji nie złamało poparcia dla rządu. "Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że żaden rząd nie przeżyje tak silnej konfrontacji z Brukselą" - ocenia tygodnik.
"Wciąż się opieramy. Ale też nie damy się z Unii wypchnąć. My żądamy jedynie stosowania tych samych standardów, które są stosowane wobec innych krajów. Jeżeli sądzą, że w sposób niesprawiedliwy, niezgodnie z literą i z duchem traktatów, mogą Polskę karać jakimiś mandatami, to my odwołamy się do opinii społeczeństwa polskiego. Naprawdę Komisja Europejska chce iść na wojnę z polskim społeczeństwem?" - mówi wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu.
"Cóż to znaczy? Jest jakiś plan? Referendum?" - pyta tygodnik.
"Mówię o generalnej linii, a nie o konkretnych zamierzeniach. Wobec tak silnej presji ze strony zewnętrznej siły politycznej, bo przecież nadal żyjemy w demokracji polskiej, trzeba być może zastosować działania szczególne. Może trzeba pójść do sądów, które dają nadzieję na sprawiedliwy wyrok? Każdy sprawiedliwy sąd powie, że to jest granda. Może są jeszcze sądy na świecie..." - tłumaczy Gliński.
"Gdzie znaleźć taki sąd?" - pytają "Sieci".
"Trzeba szukać. Na pewno dalej będziemy z Unią rozmawiali, odwołując się do rozsądku poszczególnych polityków, do ducha i litery prawa. Nie pozwolimy się traktować w ten sposób" - deklaruje wicepremier.
Odniósł się także do pytania, co jeśli TSUE (ws. Izby Dyscyplinarnej SN) orzeknie karę naliczaną codziennie, czy ją zapłacimy.
"To jest decyzja polskiego rządu i kierownictwa politycznego, z oczywistych przyczyn nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Wciąż liczę, że do tego nie dojdzie. Musimy wytrzymać tę presję. I Polska, i Unia Europejska są ważniejsze niż to, co dziś wyprawiają europejscy biurokraci, wyobcowane, niedemokratyczne grupy interesu, których polityka w wielu wymiarach jest po prostu nieodpowiedzialna" - odpowiedział. (PAP)
dors/