Problematyka eksportu, który nie dał się pokonać pandemii, była tematem jednego z najciekawszych paneli dyskusyjnych podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu (7-9 września 2021).
„Polska podbija świat nie tylko owocami i warzywami. Jesteśmy liderem w eksporcie okien, srebra, a nawet kawy i herbaty. Polska jest także czwartym eksporterem mebli na świecie” – podkreślali organizatorzy debaty, której patronem był Port Gdańsk.
„Jeśli patrzymy na statystyki towarów przechodzących przez port w Gdańsku, to nasze dane wskazują na wzrost wartości eksportu o około 40 proc. w ostatnich pięciu latach” – mówił Łukasz Greinke, prezes Zarządu Morskiego Portu Gdańsk S.A..
Według niego, o tym, że rosnący eksport to już stała tendencja, świadczą inwestycje polskich firm w terminale w gdańskim porcie – takie przedsięwzięcia realizują m.in. Krajowa Spółka Cukrowa (zamierzająca eksportować rocznie 300 tys. ton cukru), Anwil z Włocławka (który uruchamia dedykowaną eksportowi linię produkcyjną), Cedrob (budujący terminal na 30 tys. miejsc paletowych) oraz Kronospan (eksportujący płyty pilśniowe).
„Widzimy przede wszystkim wzrosty w branży spożywczej i obsługujemy coraz więcej kontenerów chłodni” – mówił Łukasz Greinke. Jego zdaniem, coraz lepsza infrastruktura Portu Gdańsk sprawia, że staje się on „portem pierwszego wyboru” również dla innych produktów z Polski.
Szef gdańskiego portu przypominał, że dobrą metodą wsparcia eksportu są działania dyplomatyczne i polityczne. „Dostrzegamy, jak to działa na przykład w Chinach, które bez wstępnego umocowania politycznego z oporami wprowadzają zagraniczne produkty na swój rynek. Dlatego leci tam samolot z prezydentem, potem samolot z premierem i z szefami największych firm” – mówił Łukasz Greinke.
Ze swojej strony Port Gdańsk wspiera polskich eksporterów na rynku chińskim poprzez swoje biuro w Szanghaju. „Pomagamy kojarzyć firmy, widzimy zainteresowanie zarówno ze strony chińskich eksporterów do Europy, jak również importerów” – zapewnił szef zarządu gdańskiego portu.
Uczestnicy dyskusji wskazywali też na istotne bariery, które ograniczają rozwój eksportu, szczególnie dla małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce. Zdaniem Krzysztofa Pawińskiego, prezesa koncernu spożywczego Maspex, dużo polskich firm powstrzymuje się przed eksportem nie z braku chęci i możliwości, ale z powodu ryzyka.
„Szczególnie firmy małe i średnie muszą się liczyć z ryzykiem zmiennego kursu walutowego, gdzie zmiany sięgać mogą nawet kilkunastu procent. Do tego dochodzi droższy kapitał i koszty transakcyjne. A menadżerowie MŚP nie są samobójcami” – mówił Krzysztof Pawiński.
Jego zdaniem, antidotum na tego rodzaju ryzyka byłoby wprowadzenie w Polsce euro. „To byłoby zbawienne dla małego i średniego biznesu – z punktu widzenia ich konkurencyjności eksportowej” – mówił szef Maspeksu.
Według niego, „gigantyczną rolą” polskiego państwa powinno być budowanie koalicji przeciw protekcjonizmowi w ramach Unii Europejskiej. „Musimy sprawić, żeby takie praktyki były tylko epizodami” – apelował Krzysztof Pawiński.
Przytaczał przykłady takich działań, takie jak: ograniczenie miejsca na półkach sklepowych na produkty importowane w Czechach, brak możliwości promocji zagranicznych artykułów spożywczych w gazetkach promocyjnych (zrealizowane na Słowacji, zapowiadane w Rumunii) czy ogłoszenie przez sieć Rewe – jednego z liderów na rynku detalicznym w Niemczech – że będzie sprzedawała tylko mięso wieprzowe z „niemieckiego chowu”.
„Sprzedanie przez nas czegokolwiek we francuskich marketach spożywczych we Francji jest praktycznie niemożliwe” – mówił szef Maspeksu. Wskazywał, że jego firma przeciwdziała takim problemom poprzez przejmowanie lokalnych firm produkcyjnych i sprzedaż produktów pod lokalnymi markami.
Ryszard Florek – prezes i właściciel spółki Fakro, producenta okien i akcesoriów do poddaszy – wyraził przekonanie, że najlepszym wsparciem ze strony państwa jest system podatkowy, zachęcający krajowych producentów do inwestycji.
„To dałoby silny efekt psychologiczny i motywujący, gdyby firma mogła płacić podatki dopiero wtedy, jeżeli jest w stanie wypłacać dywidendę, i gdy państwo nie będzie zabierało biznesowi podatku, jeżeli te pieniądze zostaną zainwestowane” – mówił.
Jego zdaniem, jest zrozumiałe, że na przykład samorządy chcą wspierać inwestorów, „ale niech sprawdzają, czy wsparcie jednego zachodniego inwestora nie zakłóci konkurencji”.
Przykład wsparcia dla polskiego biznesu ze strony samorządu zaprezentował Piotr Roman, prezydent Bolesławca. Według niego, ponad dwadzieścia lat temu skupiona wokół miasta branża ceramiczna miała problem: za mało się sprzedawało w Polsce, gdyż ceramika była za droga dla Polaków.
Obecnie, dzięki wysiłkowi biznesu i samorządu w regionie Bolesławca jest 35 firm ceramicznych, których 90 proc. produkcji trafia na eksport do 60 krajów – głównie do USA, Japonii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Korei Pd – a zamówienia są składane na kilka lat do przodu.
Promocji polskiej ceramiki służą organizowane w mieście targi ceramiczne oraz udział w Europejskim Ugrupowaniu Współpracy Terytorialnej „Miasta Ceramiki” (z partnerami z Włoch, Francji, Rumunii i Hiszpanii). Współpraca międzynarodowa zaowocowała uznaniem szlaku ceramiki europejskiej przez Komisję Europejską za jeden z najważniejszych szlaków kulturowych kontynentu.
Zdaniem Ryszarda Florka, to właśnie brak wystarczającego popytu w kraju i możliwość czerpania korzyści z międzynarodowej skali działalności powinny skłaniać firmy do wychodzenia na rynki zagraniczne. „Jeśli mamy środki na zainwestowanie w eksport, to każdy moment jest dobry, niezależnie od dotykającej gospodarkę pandemii” – mówił właściciel Fakro.
Podkreślał, że koronawirus zmienił system dystrybucji, coraz więcej produktów sprzedaje się przez internet i zdecydowanie łatwiej jest teraz wskoczyć w niszę internetową w czasach zawirowań na rynku. Trudniej jest wejść w rynek ustabilizowany, gdzie każdy ma swoich dostawców.
Z kolei szef Maspeksu przestrzegał małe i średnie przedsiębiorstwa, że wchodząc na rynki zagraniczne dobrze jest mieć finansową „poduszkę bezpieczeństwa”, bo „zazwyczaj nasze kalkulacje są niedoszacowane, a marzenia – przeszacowane”.
Sebastian Stępak, managing director MSL, przypominał, że jeżeli firma wchodząc na rynek zagraniczny korzysta z intensywnego wsparcia reklamowo-promocyjnego, to musi przewidzieć popyt, a więc zagwarantować jakość i niezawodność dostaw w tym pierwszym okresie obecności na nowym rynku.
Sugerował, że firmy planujące działalność eksportową powinny rozważać wejście najpierw na rynki Europy Środkowo-Wschodniej, a dopiero w drugiej kolejności na Zachód. „Jeżeli chcemy zaoferować finalny produkt – to kierujmy eksport na Wschód, ale jeżeli szukamy kooperanta – to lepiej zaczynać od Zachodu” – dodał Ryszard Florek.
Źródło informacji: PAP MediaRoom