Woś dla "Do Rzeczy": prawo UE na pewno nie ma pierwszeństwa przed naszą konstytucją

2021-09-27 07:27 aktualizacja: 2021-09-27, 08:02
Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
W naszej konstytucji jest jasno określone, że konstytucja ma zawsze pierwszeństwo. Prawo UE na pewno nie ma pierwszeństwa przed naszą konstytucją - mówi poniedziałkowemu "Do Rzeczy" Michał Woś, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.

"Przede wszystkim źródłem obowiązującego w Polsce prawa jest konstytucja i to ona określa, jakie są inne źródła prawa i ich hierarchia" - podkreśla wiceminister sprawiedliwości Michał Woś, pytany przez tygodnik o usankcjonowaną orzecznictwem TSUE zasadę pierwszeństwa prawa wspólnotowego przed krajowym.

Wiceminister Woś zaznaczył w rozmowie z "Do Rzeczy", że w traktatach "są jasno określone kompetencje UE i jasno określone kompetencje państw narodowych" oraz katalog tzw. kompetencji współdzielonych.

"W naszej konstytucji jest jasno określone, że konstytucja ma zawsze pierwszeństwo" - zaznaczył Woś. Dodał, że już to spotyka się z krytyką Brukseli.

Jak powiedział tygodnikowi wiceszef MS, "prawo UE na pewno nie ma pierwszeństwa przed naszą konstytucją - o czym opozycja często zapomina". Wskazał, że drugie w hierarchii - upraszczając - jest prawo unijne, "ale wyłącznie w obszarze, w którym Polska przekazała kompetencje unii", a później ustawy krajowe.

Woś ocenił w rozmowie z tygodnikiem, że podstawowy spór, który toczymy, dotyczy bezprawnego roszczenia sobie przez unię prawa do działania w obszarach, które nie leżą w jej kompetencji - "jak chociażby wewnętrzna organizacja sądownictwa".

Drugi problem, jak dodał, to "daleko idąca rozszerzająca" wykładnia traktatów - jak w przypadku kopalni Turów. "Nie ma w traktatach podstawy prawnej do nakładania kar finansowych przed ostatecznym rozstrzygnięciem sporu" - stwierdził Woś w rozmowie z "Do Rzeczy".

Pytany przez tygodnik o czym świadczy wyrok w sprawie Turowa, wiceminister sprawiedliwości podkreślił, że orzeczenie ws. Turowa nie jest wyrokiem kończącym postępowanie, ale tzw. środkiem zabezpieczającym. "Sędzia przed rozstrzygnięciem sprawy kazał zakończyć wydobycie węgla - z dnia na dzień! Nie biorąc pod uwagę, że oznacza to zamknięcie elektrowni odpowiadającej nawet za 7 proc. naszego zapotrzebowania prąd" - przypomniał. Zwrócił uwagę, że sprawa dotyczy milionów osób, a zwłaszcza Bogatyni, która dodatkowo jest zaopatrywana z tego źródła w ciepłą wodę. "Kuriozalne postanowienie" - ocenił Woś.

Dodał, że skoro nie zostało wykonane - znów ta sama sędzia nałożyła na nas kary na podstawie przepisu dotyczącego spraw zakończonych. "Nie spraw w toku, jak w przypadku Turowa, ale zakończonych" - powiedział tygodnikowi Woś. Zwrócił uwagę, że stało się to w sytuacji, "kiedy w okolicy i w Czechach, i w Niemczech kopalnie odkrywkowe działają w sposób niezakłócony".

Wiceminister pytany przez tygodnik, skąd oburzenie Brukseli w momencie, gdy premier Morawiecki złożył do TK wniosek w sprawie kolizji norm prawa europejskiego z ustawą zasadniczą, stwierdził: "Eurokraci chcą zawłaszczać kolejne obszary i wchodzić w kompetencje, których nie mają". Ocenił, że celem jest "zduszenie państw narodowych". (PAP)

mmi/