Choć ostateczne zasady i protokół, jakie mają obowiązywać od listopada na granicach USA, nie są jeszcze ustalone, przedstawiciele administracji prezydenta Joe Bidena zapowiedzieli, że wstęp na terytorium USA będą miały osoby zaszczepione preparatami zaakceptowanymi przez amerykańską agencję FDA lub WHO.
To potencjalnie zła wiadomość dla zaszczepionych rosyjskim Sputnikiem V i m.in. indyjską szczepionką Covaxin, które - w odróżnieniu np. od chińskich preparatów Sinopharmu i Sinovacu - nie są jeszcze na liście WHO. Co więcej, w minionym tygodniu WHO zawiesiła proces zatwierdzania Sputnika V, gdy inspekcja w jednej z fabryk wykazała, że proces produkcji szczepionki nie spełnia odpowiednich standardów.
O ile w sprawie nic się nie zmieni, może to oznaczać, że kiedy granice otworzą się w listopadzie dla większości podróżnych m.in. z Europy, zamkną się dla Rosjan, którzy dotąd mogli swobodnie podróżować do USA, o ile posiadali wizę i negatywny wynik testu na Covid-19. Problem jest jednak szerszy, bo Sputnik V został zaakceptowany w 70 krajach i jest stosowany również m.in. na Węgrzech.
"Sprzeciwiamy się próbom polityzacji walki z Covid-19 i dyskryminowaniu skutecznych szczepionek na rzecz krótkoterminowych korzyści politycznych czy ekonomicznych" - oznajmił w oświadczeniu Rosyjski Fundusz Inwestycji Bezpośrednich (RFPI), instytucja promująca Sputnik V. RFPI dodał, że mimo zawieszenia procesu autoryzacji przez WHO, rychła aprobata tej organizacji jest niemal pewna ze względu na "wybitne dotychczasowe wyniki” preparatu.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)