Tłum demonstrantów zgromadził się przed więzieniem, w którym przetrzymywany jest były przywódca Gruzji, w miejscowości Rustawi, około 40 kilometrów od stolicy kraju, Tbilisi.
"Saakaszwili odbudował Gruzję i jest w więzieniu. Ale ci, którzy rujnują kraj, są u władzy" – cytuje AFP słowa 51-letniej Nateli Swanidze, uczestniczki protestu.
Saakaszwili został aresztowany w piątek po przyjeździe z Ukrainy do Gruzji. W poniedziałek gruziński premier Irakli Garibaszwili oświadczył, że zatrzymanie byłego prezydenta w przededniu wyborów lokalnych miało zapobiec „prowokacji”.
Premier Gruzji mówił również, że Saakaszwili spędzi w więzieniu „co najmniej sześć lat”; na tyle został już prawomocnie skazany. Zasugerował też, że może dostać nowe wyroki. Po odbyciu kary, jak wskazał Garibaszwili, były prezydent może wrócić na Ukrainę, której obecnie jest obywatelem.
W niedzielnym poście na Facebooku Micheil Saakaszwili wezwał opozycję do "zjednoczenia się, zapomnienia różnic i przywrócenia demokracji na dobre w Gruzji". "Teraz we wszystkich dużych miastach, w których odbędzie się druga runda wyborów, musimy prowadzić potężniejszą ofensywę" – napisał.
Nie jest do końca jasne, w jaki sposób 53-letni Saakaszwili dostał się na terytorium Gruzji, ale agencja informacyjna Interfax pisze, że prokuratura gruzińska oskarżyła dwóch mężczyzn o przewiezienie go z gruzińskiego portu Poti do jednej z wiosek 29 września. W mediach pojawiła się także nieoficjalna informacja, że Saakaszwili wjechał do kraju ukryty w ciężarówce z Ukrainy. (PAP)
kgr/