Szef "Solidarności" dla PAP: wygląda tu tak, jakbyśmy byli na granicy z Białorusią. Tysiące związkowców protestowało w Luksemburgu

2021-10-22 10:07 aktualizacja: 2021-10-22, 15:58
Przed siedzibą Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu zakończył się protest związkowców z „Solidarności” przeciwko decyzji o zamknięciu kopalni Turów. Dzielnica Kirchberg, w której znajdują się biura instytucji europejskich, jest poprzecinana zasiekami i blokadami policji. - Jak na granicy z Białorusią – tak w rozmowie z PAP podsumował tę sytuację przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda. - TSUE zachowuje się jakby działał w Korei Północnej - powiedział PAP jeden z organizatorów manifestacji.

„Wygląda to tak jakbyśmy byli na granicy z Białorusią. Petycji nie odbierają. Wczoraj umówiliśmy się, że odbiorą petycję. Zostawiliśmy ją więc w tym płocie, który bardziej przydałby się na naszej granicy z Białorusią. Można by go pożyczyć. Przydałby się” – powiedział PAP przewodniczący „S” Piotr Duda.

„Tak nas traktują. Najpierw podejmują jednoosobowo decyzje de facto o likwidacji tysięcy miejsc pracy, a później tchórze nie chcą wyjść odebrać petycji. Zostawiliśmy im petycję i zabezpieczenie zamknięcia tego Trybunału Niesprawiedliwości” - dodał Duda.

Związkowcy z NSZZ "S" przyjechali w piątek przed siedzibą Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu, aby zaprotestować przeciwko jego nakazowi zamknięcia kopalni Turów.

„Traktują nas jak bydło. Dosłownie. Wszędzie zasieki z drutu kolczastego. Jak podczas wojny. Z tego co wiem, to nielegalne" – powiedział PAP jeden z protestujących.

Inny zwrócił uwagę na ograniczenia, związane z wjazdem do Luksemburga. „Wymyślili sobie, że każdy musi mieć dokument sanitarny, albo robić test na miejscu. Robili wszystko, żeby utrudnić manifestację” – zauważył.

Związkowcy w żółtych kamizelkach z nadrukami „Hands off Turów” (Ręce precz od Turowa) i transparentami "Wczoraj Moskwa dziś Bruksela suwerenność nam zabiera" w rozdawanych ulotkach tłumaczyli, że w „wyniku jednoosobowej absolutnie bezdusznej decyzji TSUE o zamknięciu kopalni Turów stajemy w obliczu utraty setek tysięcy miejsc pracy, paraliżu całego regionu, wepchnięcia nas i naszych rodzin w nędzę energetyczną. Nigdy nie pozwolimy się traktować jak polityczni zakładnicy. Jesteśmy zmuszeni bronić naszych praw i miejsc pracy w każdy dostępny dla nas sposób. Stąd ten protest”.

"Chcemy przekazać TSUE bardzo prostą wiadomość: tu nie jest Korea Północna. A TSUE postępuje tak, jakby działał w Korei Północnej - jednoosobowo podejmuje decyzje, skazując ludzi na śmierć" - powiedział PAP Wojciech Ilnicki, szef Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" KWB Turów, jeden z organizatorów manifestacji.

Władze Luksemburga ustaliły limit uczestników manifestacji na 2 tys. osób.

Kopalnia i elektrownia Turów należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, będącej częścią PGE Polskiej Grupy Energetycznej. W 2020 r. polski minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobywanie w Turowie węgla brunatnego na kolejne sześć lat, do 2026 r.

Pod koniec lutego Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce w sprawie rozbudowy kopalni Turów do TSUE wraz z wnioskiem o zastosowanie tzw. środków tymczasowych, czyli o nakaz wstrzymania wydobycia.

21 maja TSUE przychylił się do wniosku Czech i nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia.

20 września wiceprezes Trybunał Sprawiedliwości UE Rosario Silva de Lapuerta wydała postanowienie, nakładając na Polskę 500 tys. euro kary dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.

Demonstracja jest organizowana przez Krajowy Sekretariat Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność" i Komisję Międzyzakładową NSZZ "Solidarność" KWB Turów.

Z Luksemburga Artur Ciechanowicz (PAP)

io/, js/

PAP/