43 lata temu, 13 grudnia 1981 r. gen. Wojciech Jaruzelski ogłosił wprowadzenie stanu wojennego. Powołał się na dekret Rady Państwa. Prawnicy i historycy ustalili, że nawet w świetle PRL-owskiego prawa dekret ten był bezprawny.
Na stronie Sejmu opublikowano tekst przypominający, że w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku władze PRL wprowadziły na terenie całego kraju stan wojenny. "Powstała samozwańcza Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego na czele z gen. Wojciechem Jaruzelskim, organ administrujący krajem poprzez wojsko, milicję i inne służby. Rozpoczęły się aresztowania i szykany przeciwników komunistycznej władzy. Na ulice polskich miast wyjechały czołgi, a wolność obywateli została brutalnie ograniczona" - podkreślono.
Jak zaznaczono, "zakończył się trwający od Sierpnia 1980 r. czas odzyskiwania przez społeczeństwo swobód obywatelskich i łagodzenia opresyjności komunistycznego reżimu, potocznie zwany 'karnawałem Solidarności'". "Zmilitaryzowano zakłady pracy, zdelegalizowano NSZZ +Solidarność+, zamknięto niemal wszystkie tytuły prasowe. Wprowadzenie stanu wojennego przez Wojciecha Jaruzelskiego było reakcją władzy komunistycznej na rosnący opór społeczny i dynamicznie rozwijający się ruch 'Solidarności'. Był to czas pełen strachu, niepewności i dramatycznych decyzji" - czytamy.
W tym czasie - jak dodano - przeprowadzono operację "Jodła", której celem było aresztowanie ok. 10 tys. wyselekcjonowanych osób, głównie działaczy opozycyjnych, ale także członków byłych władz. "Internowano liderów NSZZ 'Solidarność', w tym przewodniczącego Lecha Wałęsę, a sam związek został zdelegalizowany" - czytamy.
"W odpowiedzi robotnicy, stoczniowcy i górnicy podjęli strajki, które były brutalnie tłumione przez siły bezpieczeństwa, głównie Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej (ZOMO). 16 grudnia 1981 r. doszło do najtragiczniejszych wydarzeń - w katowickiej kopalni +Wujek+ ZOMO zastrzeliło dziewięciu górników, a 23 zostało rannych. W Gdańsku odbyła się demonstracja licząca sto tysięcy osób, w trakcie której zginęła jedna osoba, a ponad 300 zostało rannych. Podobne wydarzenia miały miejsce dzień później w Krakowie. Demonstracje powtarzały się również w 1982 r. Ludzie ginęli śmiertelnie postrzeleni lub pobici podczas pacyfikacji spontanicznych protestów i manifestacji w większych miastach kraju. Były osoby skatowane na śmierć w przesłuchaniach milicyjnych. Były znalezione martwe, a w prowadzonych śledztwach ustalano jedynie, że sprawcy zbrodni są nieznani. Akta śledztw, jakie toczyły się w latach 80-tych w sprawie śmierci ofiar stanu wojennego były umiejętnie spreparowane" - podkreślono na stronie Sejmu.
Jak zaznaczono, stan wojenny został zawieszony 31 grudnia 1982 r., a następnie zniesiony 22 lipca 1983 r. "Bilans jego ofiar jest trudny do oszacowania, ale przyjmuje się, że wynosi on około 100 zabitych i kilkuset rannych. Tysiące ludzi straciły pracę, były zmuszone do emigracji lub spotkały się z innymi represjami" - podkreślono.
Dodano, że nie jest znana dokładna liczba ofiar, które w wyniku wprowadzenia stanu wojennego poniosły śmierć. "Szacuje się, że zginęło od kilkudziesięciu do ponad 100 osób. Nieznana jest również liczba tych, którzy stracili w tym okresie zdrowie na skutek prześladowań, bicia w trakcie śledztwa czy podczas demonstracji ulicznych. Po przełomie politycznym 1989 roku zbadania spraw ofiar podjęła się Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW, powołana 17 sierpnia 1989 roku przez Sejm kontraktowy" - czytamy na stronie Sejmu.
13 grudnia Dniem Pamięci Ofiar Stanu Wojennego
Izba podkreśla też, że w 2002 r. Sejm IV kadencji ustanowił 13 grudnia Dniem Pamięci Ofiar Stanu Wojennego. "'Naszą pamięć i wdzięczność zwracamy ku tym wszystkim, którzy ponieśli ofiary na rzecz niepodległości Polski, swobód narodowych i obywatelskich'" – głosi treść przyjętej przez aklamację uchwały, cytowanej na stronie Sejmu. "W tym dniu składamy hołd +bohaterom polskiej wolności, którym zawdzięczamy odrodzenie wolnej i demokratycznej Rzeczypospolitej+" – dodano.
"Każdego roku Sejm uczestniczy akcji 'Zapal światło wolności'. Wieczorem 13 grudnia w jednym z okien w gmachu przy Wiejskiej zapalana jest symboliczna świeca upamiętniająca ofiary stanu wojennego. Akcja nawiązuje do gestu solidarności ze strony obywateli wolnego świata pod adresem Polaków, wykonanego w grudniu 1981 r. W oknie Pałacu Apostolskiego w Watykanie świecę zapalił papież Jan Paweł II, w Białym Domu uczynił to prezydent Stanów Zjednoczonych Ronald Reagan. +Niech płomień milionów świec w amerykańskich domach będzie świadectwem, że światła wolności nie uda się zgasić+ – mówił prezydent Stanów Zjednoczonych, apelując do swoich rodaków o wsparcie uciskanego narodu polskiego" - czytamy na stronie Sejmu.
"Wspominając te wydarzenia, oddajmy hołd wszystkim, którzy w tamtych trudnych czasach wykazali się odwagą i determinacją. Wielu z nich zapłaciło za swoją niezłomność najwyższą cenę, tracąc zdrowie, wolność, a nawet życie" - dodaje izba niższa. (PAP)
ero/ godl/gn/