"W pewnym sensie tempo wzrostów liczby zakażeń, które obecnie obserwujemy, jest niespodzianką. My oczywiście spodziewaliśmy się jesiennej fali, ale nie jej narastania w takim zakresie w krótkim okresie. Wskaźnik R (reprodukcji wirusa) to na Podlasiu 1,49. Dwie osoby zakażają więc trzy, a cztery sześć. Dlatego krzywa fali powinna być wznosząca, ale bardziej płaska. Albo wskaźnik jest więc źle liczony, albo są nadal osoby niezdiagnozowane, a co za tym idzie, nie ma raportów o ich zakażeniu. Zaskakuje mnie to, że krzywa zakażeń tak szybko się wznosi" - powiedziała ekspertka od chorób zakaźnych.
Dodała, że jako epidemiolog wojewódzki ma możliwość analizowania ognisk zakażeń. Na Podlasiu są one m.in. w zakładach pracy czy w szkołach. Z praktyki szpitalnej prof. Zajkowskiej widać natomiast, że chorują całe rodziny.
"9 na 10 osób trafiających do szpitali, to osoby niezaszczepione" - dodała. Pytana o to, czy może woj. podlaskie i lubelskie po prostu zbliżają się już do szczytu jesiennej fali, prof. Zajkowska wskazała, że trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
"Na razie krzywa jest wyraźnie wznosząca, więc zostaje nam alarmowanie. Przed nami 1 listopada. Wiele osób na co dzień żyjących np. w Warszawie, podchodzi z Podlasia. Apelowałabym więc o ostrożność w te szczególne dni. Wiem, że będzie to dłuższy weekend. Wiem, że w tradycji są rodzinne spotkania, ale wirus jednak panoszy się w środowisku. Wyjście na cmentarz nie jest problemem, ale spotkania rodzinne osób z różnych części Polski — szczególnie osób niezaszczepionych — nie wydaje się przy wzmożeniu epidemii w tym rejonie Polski szczególnie rozsądne. Można też rozłożyć przyjazdy na groby, spotykać się w mniejszych grupach. Apelowanie o rozsądne postawy to jedna z dróg, którą możemy w tej sytuacji wybrać" - podkreśliła.
Dodała, że alternatywą do apeli o samoizolację, mniejszą liczbę kontaktów osób niezaszczepionych, jest tylko realne egzekwowanie wymogu paszportów covidowych.
"Widzimy wokół, że jest ogromny problem z egzekwowaniem nawet najprostszych środków — dystansu i maseczek. Przecież wszyscy widzimy to w sklepach i innych miejscach. Jeżeli nie możemy zadziałać na wrażliwość populacji i zaszczepić większego odsetka ludzi, to jedyną drogą jest przecinanie łańcuchów zakażeń. Można to próbować robić apelami, ale też wzorem zachodnich państw można realnie wdrożyć w życie paszporty covidowe. Tam to podziałało i zdecydowanie zwiększyło się zainteresowanie szczepieniami. Innych dróg w zasadzie nie ma" - podsumowała prof. Zajkowska. (PAP)
Autor: Tomasz Więcławski
mmi/