Będzie szturm? Duża grupa migrantów podeszła do przejścia w Bruzgach. Najnowsze nagrania z granicy

2021-11-15 07:56 aktualizacja: 2021-11-15, 20:43
Fot. PAP/EPA/OKSANA MANCHUK/BELTA HANDOUT
Fot. PAP/EPA/OKSANA MANCHUK/BELTA HANDOUT
Rośnie liczba migrantów, którzy tłoczą się przed zamkniętym od strony polskiej przejściu granicznym Bruzgi-Kuźnica Białostocka. - Po stronie Białorusi gromadzi się kilkuset cudzoziemców. Spodziewamy się, że dojdzie do próby siłowego sforsowania granicy, kierujemy tam wszystkie nasze siły - poinformowała rzeczniczka Straży Granicznej ppor. Anna Michalska. Wedle najświeższych doniesień, migranci zaczęli rozbijać namioty lub układać się w śpiworach wprost na ziemi. Zdjęcia publikuje państwowa białoruska agencja BiełTA.

Źródło: twitter/Straż Graniczna

Według danych polskiej policji na zamkniętym przejściu granicznym w Kuźnicy Białorusini zgromadzili ok. 3,5 tys. migrantów – napisał na Twitterze Stanisław Żaryn,rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.

Jak widać na nagraniach w białoruskich mediach, migranci – wśród nich kobiety i dzieci – zgromadzili się przed drutem kolczastym, oddzielającym stronę białoruską od polskiej. Dzieci i kobiety posadzono na ziemi w pierwszym rzędzie.

Na miejscu są białoruscy funkcjonariusze, którzy nie reagują na fakt, że duża grupa ludzi weszła na teren przejścia granicznego i przebywa tam. Strona białoruska oświadczyła natomiast, że jej straż graniczna zapewnia bezpieczeństwo migrantów.

Na poniedziałkowym briefingu rzeczniczka SG poinformowała, że wbrew temu, czego się spodziewano, ostatniej nocy w Kuźnicy nie doszło do próby siłowego forsowania granicy. Doszło do niej natomiast na odcinku granicy podlegającym placówce Straży Granicznej w Czeremsze, gdzie siłowo na terytorium Polski próbowało wejść 60 osób. "Oni codziennie, regularnie w nocy próbują tę granicę przekroczyć" - powiedziała, dodając, że grupa zachowuje się w agresywny sposób, m.in. rzucając w funkcjonariuszy kamieniami.

Ppor. Michalska poinformowała jednak, że z najnowszych informacji wynika, iż na nieczynnym przejściu granicznym w Kuźnicy po stronie Białorusi zaczęła gromadzić się duża grupa cudzoziemców. "To już jest kilkaset osób" - wskazała rzeczniczka SG, dodając, że chodzi o osoby, które do tej pory koczowały przy granicy.

"Spodziewamy się, że będzie próba siłowego sforsowania granicy. W tej chwili skierowane są tam wszystkie nasze siły, jakie mogliśmy tam skierować" - powiedziała. Jak dodała, funkcjonariuszy Straży Granicznej wspomagają żołnierze oraz policjanci. Rzeczniczka nie wskazała, o jakiej liczbie funkcjonariuszy mowa, zaznaczając jedynie, że są to siły proporcjonalne do zagrożenia.

Rzeczniczka SG wskazała też, że "z pewnością" zmianie uległa taktyka związana ze sposobem nielegalnego przekraczania granicy przez migrantów. "Jest mniej indywidualnych prób. Są to praktycznie tylko i wyłącznie siłowe forsowania granicy" - przekazała.

"Masowy napływ migrantów na zamknięte polskie przejście graniczne to skutek plotek rozsiewanych w ostatnich dniach. Plotki o rzekomej zgodzie na wejście na teren PL były uwiarygadniane przez białoruskie służby" - poinformował rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.

Źródło: twitter/Stanisław Żaryn

MON: coraz większe grupy migrantów są ściągane pod przejście graniczne w Kuźnicy przez białoruskie służby

O tym, że coraz większe grupy migrantów są ściągane pod przejście graniczne w Kuźnicy przez białoruskie służby informuje też na Twitterze Ministerstwo Obrony Narodowej. Resort informuje też o kolejnych prowokacjach Białorusinów m.in. o odgłosach strzałów, oddawanych prawdopodobnie ze ślepej amunicji.

Jak podał we wpisie resort obrony, coraz większe grupy migrantów są ściągane pod przejście. Do wpisu dołączono firm, na którym widać tłum ludzi na terenie przejścia granicznego po stronie białoruskiej.

MON informuje też o kolejnych prowokacje Białorusinów. "Odgłosy strzałów, prawdopodobnie ze ślepej amunicji to codzienność, z która mierzą się nasi żołnierze i funkcjonariusze" - napisano na Twitterze.

Wcześniej MON opublikował wpis o instrumentalnym wykorzystywaniu migrantów przez Białoruś. "Migranci, głównie kobiety i dzieci są zmuszane do podejścia pod ogrodzenie, by białoruskie media mogły przygotowywać swoje propagandowe materiały" - czytamy.

Do wpisu dołączono firm, na którym widać ludzi z aparatami i kamerami filmujących migrantów przy ogrodzeniu granicznym po białoruskiej stronie.

Jak poinformował PAP rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa, grupa, która liczy ok. tysiąca osób, jest kilka metrów od ogrodzenia granicznego. Dodał, że to grupa, która wcześniej przebywała w obozowisku w pobliżu Kuźnicy. "Na linii granicy są polscy policjanci, żołnierze i strażnicy graniczni" - podał Krupa.

"Jesteśmy przygotowani" - powiedział PAP. Powiedział też, że nad przejściem lata policyjny śmigłowiec.

Na filmikach, które opublikowała w południe podlaska policja, widać m.in. że opustoszał teren, gdzie było obozowisko w pobliżu Kuźnicy. Na zdjęciach z powietrza widać, że opustoszał zupełnie teren, a duża grupa migrantów zajmuje białoruską część przejścia granicznego.

Na innych filmikach, gdzie widać kordon polskiej policji, a za nim w pewnej odległości co najmniej kilkadziesiąt radiowozów, słychać w tle komunikaty w różnych językach kierowanych do zgromadzonych za zasiekami z drutu kolczastego migrantów.

Wcześniej białoruskie media opublikowały zdjęcia dużej kolumny migrantów, która pilnowana przez białoruskich funkcjonariuszy miała wyjść z obozowiska przy granicy i udać się na przejście graniczne w Bruzgach.

Zdjęcia i nagrania opublikowały media państwowe, a za nimi niezależne. Na jednym z nich widać na nich idących przez las w kolumnie migrantów. Na innym migranci siedzą na ziemi przed ogrodzeniem z drutu kolczastego. Po drugiej jego stronie zgromadzone są siły polskiej policji ze sprzętem.

Przejście graniczne Bruzgi-Kuźnica Białostocka zostało zamknięte przez stronę polską po tym, jak 8 listopada pojawiła się tam pierwsza duża kolumna migrantów.

Migrant: funkcjonariusze białoruskich służb zbierają młodych mężczyzn i przygotowują ich do forsowania ogrodzenia

Migrant z obozowiska na Białorusi przy polskiej granicy powiedział niezależnemu Radiu Swaboda, że funkcjonariusze białoruskich służb zbierają młodych mężczyzn i przygotowują ich do forsowania ogrodzenia i przekroczenia granicy.

Rozmowa odbyła się w nocy z niedzieli na poniedziałek. Migrant, którego imienia Radio Swaboda nie ujawnia, twierdzi, że białoruscy funkcjonariusze w nocy nakłaniali młodych mężczyzn spośród przebywających w koczowisku migrantów, by „przecinali ogrodzenie i przedzierali się dalej”.

Rozmówca rozgłośni twierdził, że niektórych mężczyzn odprowadzono w głąb lasu, a „główne przejście” planowane jest w poniedziałek o godzinie 11 (o godzinie 9 w Polsce).

Według niego „nie ma chęci, by dobrowolnie chwytać za drut kolczasty i go przecinać, ludzie chcieliby przejść granicę spokojnie”.

Z jego informacji wynika również, że migranci nie mają możliwości opuszczenia obozowiska, a ich ogólna sytuacja się pogarsza.

Zmasowany szturm na naszą granicę? Błażej Poboży o naporze migrantów: może to być akcja największa, jak do tej pory

Wiceszef MSWiA Błażej Poboży powiedział z kolei w poniedziałek w TVP1, że "jest oczekiwanie zarówno po stronie migrantów znajdujących się na obszarze przygranicznym Białorusi, jak (…) po stronie naszych wszystkich formacji zabezpieczających granicę (…), że właśnie dziś miałoby dojść do jakiegoś zmasowanego szturmu na naszą granicę".

Wyjaśnił, że, "od co najmniej dwóch dni krąży plotka wśród migrantów", że "z Niemiec miałyby przejechać przez Polskę autokary i przewieźć migrantów tranzytowo". Podkreślił, że plotka ta jest rozpuszczana przez służby białoruskie.

Przypomniał, że MSWiA podjęło działania, aby przeciwdziałać tej akcji dezinformacyjnej. "Bezpośrednio, kiedy ta plotka została sformułowana Pan minister Mariusz Kamiński na Twitterze (…) zdementował plotkę" – przypomniał Poboży.

Zapewnił, że migranci są informowani za pomocą esemesów, iż po polskiej stronie nie oczekują na nich żadne autokary i przejazd do Niemiec jest niemożliwy.

Według wiceministra "ten zmasowany napływ, który obserwujemy od kilkunastu godzin jest konsekwencją tej plotki".

"Liczba migrantów wskazuje, że może to być akcja największa jak do tej pory (…) i podejrzewamy, że ta eskalacja, to zaangażowanie może być większe, bo już wiemy (…), że migrantom rozdawane są np. ręczne miotacze gazu" - powiedział.

Kryzys migracyjny na granicy z Białorusią. Wiceszef MSZ: możliwa jest eskalacja

Od wiosny gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy Białorusi z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. UE i państwa członkowskie podkreślają, że to efekt celowych działań reżimu Alaksandra Łukaszenki, który instrumentalnie wykorzystuje migrantów w odpowiedzi na sankcje.

Zgodnie z informacjami przekazywanymi przez rząd w pasie przygranicznym po białoruskiej stronie granicy z Polską przebywa obecnie 2-4 tys. migrantów, regularnie dochodzi do prób siłowego przekroczenia granicy oraz prowokacji ze strony służb białoruskich.

W niedzielę polskie władze oceniały na podstawie analizy działań po białoruskiej stronie granicy, że możliwa jest eskalacja.

Wszystko wskazuje na to, że optymistyczne scenariusze dotyczące działań Białorusi i presji migracyjnej są już nierealne i będzie następowała ich eskalacja” - ocenił w niedzielę wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk. Dodał, że w przekraczaniu granicy przez migrantów aktywny udział mogą wziąć służby białoruskie. (PAP)

Autorzy: Sonia Otfinowska, Wojciech Kamiński

js/