Szef polskiego rządu odwiedził we wtorek Pragę, gdzie uczestniczył w szczycie Grupy Przyjaciół Spójności poświęconym wieloletnim ramom finansowym UE na lata 2021-2027. Grupa jest zainteresowana utrzymaniem na dotychczasowym poziomie środków na wyrównywanie poziomu życia w UE.
PAP: Jakimi konkluzjami zakończyło się wtorkowe spotkanie Grupy Przyjaciół Spójności?
Mateusz Morawiecki: Bardzo wzmocniliśmy dziś sojusz, nad którym od dłuższego czasu pracujemy. 16 spośród 27 państw UE powiedziało dziś jednoznaczne "nie" propozycjom tak drastycznych cięć w budżecie UE - i to cięć dotykających dwa najskuteczniejsze instrumenty funkcjonowania Unii, a więc politykę spójności i politykę rolną. Ten sojusz budujemy od dawna: w ubiegłym roku odbył się szczyt w Bratysławie, a 1 maja tego roku została przyjęta Deklaracja Warszawska, w której bardzo wyraźnie podkreślono, że ambitny budżet UE jest koniecznym warunkiem dla dalszego rozwoju Unii i dla pokonania kryzysów, jakie przeżywa wspólnota. Na grudniowym szczycie w Brukseli ten wspólny głos zabrzmi bardzo wyraźnie.
PAP: Podczas konferencji prasowej wspomniał Pan, że należy przekonać kraje Zachodu do sprawiedliwego podziału kosztów dochodów. Jak według Pana należałoby tego dokonać?
M.M.: Staramy się konsekwentnie pokazywać naszym partnerom, że zyski z polityki spójności trafiają nie tylko do jej bezpośrednich beneficjentów, ale do całej UE. Nawet kraje, które nominalnie są płatnikami netto w praktyce zyskują, bo te pieniądze w znacznej części do nich wracają. Można powiedzieć, że gospodarki wielu krajów zachodniej Europy osiągają ogromny zwrot z inwestycji w krajach Europy Środkowej, nawet 50 mld euro rocznie, połowa tej sumy - z Polski.
Raporty ekonomistów pokazują, że dzięki temu rośnie poziom życia na całym kontynencie, wzrasta konkurencyjność przedsiębiorstw - a więc jakiekolwiek cięcia będą miały negatywny efekt dla całej wspólnoty.
Warto też zwrócić uwagę na to, jaką metodą statystyczną posługuje się Komisja Europejska dla obliczania zamożności krajów i przysługujących im funduszy. Z punktu widzenia obecnych metod Polska przekroczyła 70 proc. średniej unijnej liczonej "na głowę" jednego mieszkańca, ale wyłącznie w tzw. sile nabywczej pieniądza. I na podstawie tego Komisja zakłada, że środki przeznaczane na rozwój infrastruktury w Polsce mogą być o 23 proc. niższe. Jednak założenia statystyczne Komisji nie zawsze są adekwatne. Na wspólnym rynku ceny towarów są takie same dla obywateli i przedsiębiorców z każdego kraju - i to również powinno być uwzględnione w tych założeniach. W końcu wszyscy wiedzą, jak ogromna jest różnica między PKB a PNB oraz między PKB liczonym w sile nabywczej waluty lokalnej a PKB liczonym według kursów nominalnych.
Jednocześnie uważamy, że czas odejść od systemu ulg czy rabatów, które pozwalają nierzadko bardzo bogatym krajom na obniżanie swoich zobowiązań. Każdy powinien w równym stopniu uczestniczyć w finansowaniu ambitnego budżetu UE, bo to po prostu wszystkim się opłaca.
PAP: Gdzie - w Pana ocenie - UE powinna szukać dodatkowych pieniędzy, aby nie było konieczności cięcia środków na politykę spójności?
M.M.: Przede wszystkim powinniśmy pracować nad bardziej sprawiedliwym systemem podatkowym i bardziej skutecznym ściganiem oszustw podatkowych. Niedawne śledztwo dziennikarskie wykazało, że roczne straty spowodowane działalnością mafii VAT w całej UE to 50 mld euro. Komisja Europejska szacuje, że te straty są nawet trzykrotnie wyższe - 150 mld euro - a drugie tyle co roku Unia traci na unikaniu podatku CIT. Łącznie 300 miliardów - a więc dwa razy tyle, ile wynosi roczny budżet Unii. Czas z tym skończyć, dlatego niedawno skierowałem do wszystkich premierów zaproszenie do wspólnych działań przeciwko przestępczości podatkowej. Jeśli będziemy tu skuteczni tak jak Polska była skuteczna w ostatnich kilku latach, budżet UE może być znacznie ambitniejszy.
PAP: Podczas konferencji prasowej w Pradze wspomniał Pan, że Grupa Przyjaciół Spójności, to skuteczny format do osiągania celów w UE. Czy tej "16" uda się wywalczyć zmniejszenie proponowanych dotychczas cięć w polityce spójności? Według propozycji KE do Polski na ten cel miałoby trafić o 23 proc. mniej środków niż w bieżącej perspektywie.
M.M.: Te negocjacje będą bardzo trudne, najtrudniejsze w historii, ale na pewno takie działania jak dzisiejsza deklaracja bardzo wzmacnia naszą pozycję negocjacyjną. Komisja Europejska widzi, że jej wyjściowe propozycje są po prostu nie do zaakceptowania. Oczywiście spodziewamy się, że w trakcie tych rozmów będą podejmowane próby rozbijania naszego sojuszu, ale jestem dobrej myśli - sądzę że uda się wynegocjować taki budżet, który będzie dobry i dla Polski i dla całej UE. Na pewno już teraz można powiedzieć że zyskaliśmy bezprecedensowy wpływ na to, jak będą wydawane pieniądze w ramach wspólnej polityki rolnej - ponieważ polski komisarz Janusz Wojciechowski będzie odpowiadał właśnie za rolnictwo. Polska jeszcze nigdy w historii nie miała tak ważnej teki w Komisji. (PAP)
autor: Rafał Białkowski
rbk/ mrr/