35-letni napastnik jest w dobrej dyspozycji. W ostatniej kolejce La Liga Lewandowski strzelił gola i zanotował dwie asysty, a jego Barcelona wygrała na wyjeździe z Atletico Madryt 3:0. Natomiast w poprzedni wtorek zdobył bramkę w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Napoli (3:1).
"Cieszmy się z tego, że doszedł do dobrej formy w najważniejszym dla nas momencie" - zaznaczył Engel.
W czwartek piłkarska reprezentacja Polski zagra z Estonią na PGE Narodowym w półfinale baraży o awans do mistrzostwa Europy, które w czerwcu i w lipcu odbędą się w Niemczech. Polska jest zdecydowanym faworytem tego starcia.
"Ważne, żebyśmy wygrali ten mecz. Obojętnie, czy jedną bramką, czy... pięcioma. Najważniejsze jest zwycięstwo i nie liczmy na to, że będzie grad bramek. Mecz może się tak ułożyć, że szybko otworzymy wynik. Wtedy przeciwnik będzie musiał się odsłaniać i będzie łatwiej. Ale jak się tak nie ułoży, to możemy się męczyć do ostatniego gwizdka. Trzeba być przygotowanym na twardy bój. Dla Estończyków to mecz wielkiej szansy" - tłumaczył były selekcjoner.
"Chcę tylko zwycięstwa. Nie interesuje mnie wysoki wynik" - dodał.
Doświadczony trener uważa, że w meczu z dużo niżej notowanym rywalem powinien wystąpić pierwszy skład, aby przygotować się do kolejnego starcia ze zwycięzcą pary Walia - Finlandia.
"Niech zagra najlepszy możliwy skład od pierwszej minuty aż do momentu, gdy wynik będzie pewny. Nie ma czasu na eksperymenty. Muszą grać najlepsi i w tym momencie najbardziej przygotowani do gry i ci, w których selekcjoner wierzy, że zrealizują to, co sobie założy. Trener teoretycznie rozegrał już te mecze kilkakrotnie. Tu nie ma przypadkowych graczy i najlepsi z nich muszą wystąpić od pierwszej do ostatniej minuty" - analizował.
Jednym z liderów polskiej kadry jest Piotr Zieliński. Jednak w związku z tym, że nie przedłużył kontraktu z Napoli coraz rzadziej pojawia się na boisku. Czy wytrzyma 90 minut gry na pełnych obrotach?
"Wszystko zależy od jego dyspozycji fizycznej i psychicznej. Regularnie trenuje, więc jest w niezłej formie. Ale trudno powiedzieć, czy mentalnie będzie gotowy do tego wyzwania. Selekcjoner musi zdecydować. Piotrek jest świetnym piłkarzem. Wielokrotnie udowadniał, że jest bardzo potrzebny reprezentacji. Jeśli jest w niezłej formie, to powinien zagrać" - ocenił Engel, który wprowadził biało-czerwonych do mundialu 2002.
Wśród piłkarzy powołanych przez Probierza zabrakło m.in. Szymona Żurkowskiego z Empoli, który w Serie A miewał bardzo dobre występy.
"Jeśli selekcjoner powołał taką, a nie inną grupę, to znaczy, że wierzy w to, że osiągnie sukces z tymi piłkarzami. Nie można mówić, że kogokolwiek zabrakło. Jest wielu piłkarzy, których moglibyśmy wymienić. Trener postawił jednak na takich, a nie innych i trzeba wierzyć, że się nie pomylił" - powiedział.
Obecny trener kadry jest przywiązany do ustawienia 3-5-2, z trzema stoperami i wahadłowymi. Engel uważa jednak, że reprezentacja Polski powinna stosować inny schemat.
"Twierdzę, że w naszym DNA jest gra czterema obrońcami i ustawienie 4-4-2. To jest moje zdanie. Lubię taki system gry. Natomiast nie wierzę, że w Polsce przyjmie się system gry z wahadłowymi i trzema środkowymi obrońcami. Obym się jednak mylił" - uzasadnił.
Również w czwartek na Cardiff City Stadium Walia podejmie Finlandię. Obie te drużyny trafiły do barażów, gdyż zajęły trzecie miejsce w swoich grupach eliminacyjnych.
"Teoretycznie silniejsi są Walijczycy. Szczególnie, że będą grali na własnym boisku. Ale Finowie też mają swoje atuty. To taki nieprzyjemny zespół, z którym trzeba nastawić się na walkę od pierwszej do ostatniej minuty, ale sądzę, że Walijczycy są trochę mocniejsi. Nie jest to jednak tak silna Walia, jak w czasie, gdy ja prowadziłem reprezentację Polski. Grali tam wtedy Ryan Giggs, Robbie Savage, John Hartson i paru innych świetnych zawodników, ale jest to bardzo solidny zespół" - powiedział.
Po ewentualnym zwycięstwie nad Estonią, polscy piłkarze polecą do Cardiff lub Helsinek na barażowy finał.
"Zawsze lepiej się gra arcyważny mecz na własnym stadionie i ma się wsparcie tzw. dwunastego zawodnika, jakim są kibice. Jednak z Walią trzeba spróbować wygrać na wyjeździe. Przypomnę, że w Cardiff wygrała reprezentacja Polski, którą prowadziłem oraz później kadra trenera Pawła Janasa. Walijczycy nie są zespołem, którego nie można by ograć na ich terenie" - wskazał.
Były szkoleniowiec m.in. Legii Warszawa, Polonii Warszawa, Wisły Kraków czy klubów cypryjskich uważa, że brak awansu na Euro 2024 będzie miał tragiczne skutki dla polskiego futbolu.
"Nie biorę tego nawet pod uwagę. Jeśli nie awansujemy na Euro 2024, to konsekwencje będą fatalne dla całego polskiego sportu, nie tylko dla futbolu. Reprezentacja w piłce nożnej jest lokomotywą polskiego sportu. To na niej skupia się uwaga zdecydowanej większości polskich kibiców. Skutki byłyby katastrofalne. Atmosfera wokół polskiego futbolu byłaby bardzo zła" - podsumował Engel.(PAP)
Autor: Maciej Gach
kno/