Niecodzienna akcja poszukiwawcza. Pies zaginionego doprowadził do pana wzywającego pomocy
Dwóch młodych mężczyzn wypoczywających na działce nad jeziorem poinformowało policję, że z drugiego brzegu jeziora słyszą wołanie o pomoc. Gdy policjanci rozpoczęli poszukiwania, do człowieka wzywającego pomocy doprowadził ich pies zaginionego.

Policja z Ełku (woj. warmińsko-mazurskie) poinformowała w piątek o niecodziennych poszukiwaniach 30-latka, który w towarzystwie swojego psa poszedł na grzyby.
"W pewnym momencie pies pobiegł za zwierzyną, a kiedy dłuższy czas nie wracał, właściciel poszedł go szukać. Niestety ze względu na zapadający zmrok stracił orientację w terenie, a usłyszawszy piszczenie psa i chcąc mu pomóc, razem ze zwierzęciem wpadł do bagna i nie mógł z niego wyjść" - podała policja i dodała, że po kilku próbach i panu i psu udało się wyjść z bagna.
Mężczyzna - zziębnięty i przemoczony - zaczął wołać o pomoc. To wołanie usłyszeli odpoczywający na drugim brzegu jeziora młodzi mężczyźni, którzy wezwali policję. Gdy funkcjonariusze z megafonami i latarkami próbowali zlokalizować zaginionego zauważyli psa, który na widok policjantów zawrócił i wbiegł w zarośla.
"Pies przez kilkaset metrów prowadził policjantów, aż doprowadził ich do swojego pana. Na miejscu policjanci odnaleźli 30-letniego mężczyznę, który był zziębnięty i wystraszony" - podała policja.
30-latka policjanci ogrzali i odwieźli do domu.
Idąc do lasu zawsze należy mieć ze sobą naładowany telefon komórkowy. (PAP)
mar/