Na pytanie o to, czy uważa, że pomoc Berlina dla Kijowa jest obecnie wystarczająca, Kiesewetter, który jest również pułkownikiem Bundeswehry w stanie spoczynku, odpowiada, że w tej kwestii Niemcy "są głównym hamulcowym", zarówno pod względem "wsparcia wojskowego, jak i zaostrzenia sankcji czy zaproszenia Ukrainy do NATO".
Deputowany ocenia, że zasadniczym problemem jest postawa Scholza, który "nie zmienił politycznego celu wsparcia i wciąż trzyma się fałszywej strategii "as long as it takes" (tak długo, jak będzie trzeba - red.)", która zawiodła.
"Scholz nie chce, aby Ukraina wygrała, a Rosja tym samym przegrała" - mówi Kiesewetter. Dodaje, że kanclerz blokuje i opóźnia niezbędny wymiar pomocy.
"Ukraina nadal może wygrać, ale tylko wtedy, gdy europejskie państwa wspierające w końcu zapewnią Kijowowi kompleksowe wsparcie: militarne, finansowe, gospodarcze i polityczne" - podkreśla deputowany. Zastrzega jednak, że nie chodzi o to, by wysyłać wojska na ukraiński front, ale należy zwiększyć produkcję obronną w Niemczech i dostarczać Ukrainie znacznie więcej "z zapasów własnych i tych z rynku światowego".
Kiesewetter uważa, że konieczna jest również ostateczna diagnoza dotycząca skali pomocy, jakiej Rosji udziela sojusz CRINK (Chiny, Iran i Korea Północna), a następnie podjęcie kroków, by to wsparcie zablokować.
"Nasze sankcje muszą zostać zaostrzone, a luki prawne zlikwidowane. Dotyczy to również powstrzymania wsparcia ze strony Chin poprzez ukierunkowane sankcje. Chiny i Iran muszą zostać odstraszone ekonomicznie i politycznie" - wyjaśnia.
Rozmówca Fake Huntera podkreśla, że "z psychologicznego punktu widzenia" szczególnie ważne jest, aby Ukraina na tegorocznym szczycie NATO w Waszyngtonie, który odbędzie się 9-11 lipca, otrzymała klarowne zaproszenie do Sojuszu i by towarzyszyło temu przedstawienie harmonogramu kroków koniecznych do akcesji.
Kiesewetter popiera podejście Francji i tzw. koalicji chętnych do odciążenia Ukrainy w kwestii logistyki i szkolenia. Popiera także - jeśli będzie to konieczne - wysłanie niebojowego personelu wojskowego lub rozszerzenia obrony powietrznej na zachodzie Ukrainy.
Jeśli chodzi o pomoc dla Kijowa w bieżącym roku, to "decydującą kwestią będą materiały i logistyka" - mówi deputowany. "Tyle, że to, czego nie wyprodukowaliśmy w latach 2022-2023 z powodu strategicznej ślepoty w krajach takich jak Niemcy, nie znajdzie się w 2024 roku w Ukrainie" - konkluduje. (PAP)
Rozmawiała Olga Doleśniak-Harczuk
pp/