Krzysztof Zalewski to jeden z najbardziej charakterystycznych głosów polskiej sceny muzycznej. Autor takich utworów, jak „Annuszka” czy „Początek” już w marcu deklarował, że ukończył prace nad nowym albumem, który w jego ocenie będzie prawdziwym „ogniem”. Po czterech latach od poprzedniej autorskiej płyty „Zabawa”, fani mogli usłyszeć pierwszy singiel zapowiadający nową płytę. Zarówno ta piosenka, jak i album, noszą tytuł "Zgłowy". Krótko po tej premierze Zalewski pokazał inną muzyczną twarz, w drugim singlu - przejmującej balladzie „Kochaj”. To tylko pokazuje jak zręcznie artysta żongluje różnymi gatunkami i z jaką łatwością potrafi poruszać wrażliwe struny duszy swoich słuchaczy. Oba utwory są zapowiedzią tego, że album „Zgłowy” będzie nierzadko zaskakującym połączeniem styli, gatunków i form.
„Jak każdy mój album - ten też będzie eklektyczny i dużo na nim zabawy formą i przechadzek po różnych stylach muzycznych. Jednakowoż to chyba najbardziej rockowa z moich płyt, najbardziej "organiczna". Sporo materiału nagrywaliśmy na żywo, na "setkę". Jest też na nim kilka bardzo osobistych tekstów. A poza tym - klasyczny Zalewski” – deklaruje w rozmowie z PAP Life artysta.
Czy tą płytą artysta porządkuje przeszłość, rozlicza się z nią i dąży do tego, by pewne rzeczy „mieć już z głowy”? Po części tak, ale, jak sam zapewnia, tytułu nie należy interpretować jeden do jednego.
„Tytuł trochę nawiązuje do frazy "z głowy nie można wyjść". Możesz uciekać przed problemami na drugi koniec świata, ale od swojej głowy nie uciekniesz. I to tam trzeba zrobić porządek. Więc trochę porządkuję swój świat, m.in. za pomocą piosenek. Po drugie, zbliża się magiczna granica 40. i pewne marzenia, plany, rojenia mam już "z głowy". Po trzecie, poza kilkoma bardzo osobistymi piosenkami, jest tam też dużo kreacji, a więc wytworów "z głowy". No i musiało być na "z" jak wszystkie moje płyty” - dodaje. (PAP Life)
pp/