Musk, który spędził prawie cały miniony tydzień w rezydencji Trumpa Mar-a-Lago, zyskał w najbliższym otoczeniu przyszłego prezydenta szczególny status. Gdy niedawno pokazał się na kolacji pół godziny po Trumpie, przywitano go taką samą owacją na stojąco jak gospodarza - relacjonował dziennik.
Najbogatszy człowiek świata, który poparł Trumpa podczas kampanii wyborczej, zajmuje w jego zespole stanowisko w sprawach dotyczących przekazania władzy w Waszyngtonie, składu nowej administracji, metod dyscyplinowania urzędników federalnych, czy planów likwidacji ministerstwa edukacji - wyliczył "NYT", powołując się na osoby z otoczenia przyszłego prezydenta, które chciały zachować anonimowość.
"Za kulisami zaangażowanie Muska (w przekazanie władzy) jest znacznie bardziej bezpośrednie niż zakładali to nawet stronnicy" Trumpa; asystenci przyszłego prezydenta uważają, że miliarder ma więcej do powiedzenia niż Howard Lutnick i Linda McMahon - formalnie stojący na czele zespołu odpowiedzialnego za przejęcie administracji USA.
Musk przysłuchiwał się telefonicznym rozmowom Trumpa z przywódcami innych krajów, w tym z prezydentami Ukrainy i Turcji, Wołodymyrem Zełenskim i Recepem Tayyipem Erdoganem. Ma też spotkać się osobiście z prezydentem Argentyny Javierem Milei, gdy będzie składał wizytę w Mar-a-Lago. Brał również udział w spotkaniach dotyczących bezpieczeństwa narodowego wraz z Trumpem, jego bliskim doradcą Stephenem Millerem i synem przyszłego prezydenta, Donaldem Juniorem.
W środę Musk ma towarzyszyć prezydentowi elektowi podczas jego spotkania z Republikanami z Izby Reprezentantów; do Waszyngtonu udał się w tym celu samolotem Trumpa.
Poproszona przez "NYT" o komentarz rzeczniczka przyszłego prezydenta Karoline Leavitt oznajmiła, że Musk i Trump "są wielkimi przyjaciółmi i błyskotliwymi przywódcami, którzy pracują razem nad uczynieniem Ameryki znowu wielką".
Prezydent elekt ogłosił w ostatnich dniach, że powoła "departament wydajności państwa" (DOGE) pod przewodnictwem Muska i biznesmena Viveka Ramaswamy'ego, a zadaniem nowej instytucji ma być "demontaż biurokracji" i cięcie wydatków rządowych.
W maju portal Axios zwrócił uwagę, że Musk kontroluje już kluczowe segmenty globalnej infrastruktury, a należące do niego firmy o globalnym zasięgu nie podlegają żadnemu nadzorowi. Serwis alarmował wówczas, że najbogatszy człowiek świata jest "niestabilny i zmienny", a przy tym "posiada kolosalną władzę i nie obawia się jej użyć". (PAP)
fit/ szm/ ep/